- Ej, mała. Obudź się. - usłyszałam głos w mojej głowie.
Złapałam się za bolącą szyję. Nagle poczułam jak spadam na ziemię i uderzam o twarde podłoże.
- Ała!. Dlaczego mnie zrzuciłeś ?! . Wystarczyło postawić.
- Nie chciałaś się obudzić, więc zrobiłem to po dobroci. Mogło być gorzej. Prosiłbym Cię o jedną rzecz. Zwracaj się do mnie troche grzeczniej, bo jak nie....
- Bo jak nie to co ?! - krzyknęłam tupiąc nogą o ziemię zakładając ręce na piersi. Moja poza wyglądała mniej więcej zarozumialsko.
- Bo jak nie to w każdej chwili mogę ci skręcić kark.
Nie odzywałam się do niego więcej. Po prostu nie chciałam. Nie i koniec. Zresztą nie będzie mi grozić ktoś taki jak on. Gra się toczy na moich warunkach. Ja rozdaje karty i nic tego nie zmieni. Jestem twarda i tak ma zostać, bo jak nie to mu te piękne oczy wykole, w które mogłabym się wpatrywać dniami i nocami, ale to szczgół. W każdym razie ten gość wprawia mnie w nerwy.
Staliśmy przed wielką bramą obrośniętą żywopłotem, która za kilka chwil automatycznie się otworzyła. Za nią ukazała się piękna willa.
- Jak ja się tu znalazłam? Odprowadź mnie do domu ! NATYCHMIAST !. - podniosłam ton głosu.
- Nie maródź, tylko chodź. Jesteś daleko od domu. Nie uciekniesz z tąd, a nawet gdybyś spróbowała to i tak by ci się nie udało. Spokojnie, to dopiero początek twojej przygody.
- Ja nie chce żadnej przygody. A w dodatku nie wymarzyłabym jej sobie z tobą. Prosze, odprowadź mnie do domu. - Spłynęła mi słona łza po policzku.
- NIE MA MOWY! Nie mogę tego zrobić. Chodź zaprowadzę cię od teraz do nowego domu. - ścisnął mnie za nadgarstek ciągnąc w stronę wejścia do "twierdzy" , z której już prawdopodobnie się nie wydostanę.
Pokierowaliśmy się w stronę jego domu. Bałam się, że tam w środku mogę spotkać więcej nadprzyrodzonych istot. Zwłaszcza gdyby patrzeć na to z innej strony jednego już mam po dziurki w nosie. Przecież ja nie wytrzymam z bandą krwiopijców. A co jeżeli coś mi zrobią, a ja nie dam rady się od nich wyrwać. Jestem za słaba dla nich wszystkich.
Po wejściu do środka rozciągał się wielki salon. Obok była podobnych rozmiarów kuchnia. Gdzieniegdzie było kilka drzwi. Jedne z nich prowadziły zapewne do łazienki. Nie zdąrzyłam się dokładnie rozejrzeć, bo już ten głupek zdąrzył mnie pociągnąć w stronę dłgich, stromych schodów, które chyba nie mialy końca. Byliśmy w połowie do dojścia na piętro. Zatrzymałam się dobrowalnie, a w tym samym czasie też zatrzymał się on. Przecież nie dam się więcej ciągnąć jak jakieś zwierze na smyczy. Wystarczy, że on nim jest.
- Stój! Nogi mnie już bolą muszę odpocząć. - wrzasnęłam jednocześnie głośno dysząc.
- Nie będziesz mi mówić co mam zrobić!. Rusz się do cholery.
O nie tak już dłużej nie będzie. Nie pozwole, żeby dłużej tak sie w stosunku do mnie zachowywał.
- Stawiam ci ultimatum. Jeżeli będziesz wrzeszczeć na mnie i mi rozkazywać, ja będę robić to samo.
Usłyszałam tylko jak coś burczy podnosem i po dłuższej chwili się odzywa.: - Dobra czego chcesz?
- No żebyś był dla mnie chociaż o odrobinę milszy. Głuchy jesteś czy od razu mam Cię nazywać idiotą ?!
- I ty chcesz, żeby było miło, zabawnie, jak starzy dobrzy przyjaciele?. Jak sama tak się zachowujesz.
- Ugghhh.. Wytrzymać się z tobą się nie da.
Weszliśmy już na samą górę. Miał mnie zaprowadzić do mojego tymczasowego pokoju. Stojąc przy wejściu od razu otworzyłam drewniane drzwi. Przede mną ukazał się piękny pokój. Był niedoopisania. Taki, o którym zawsze marzyłam. Pierwsze co przykuło moją uwagę to wielkie łóżko na którym było mnustwo poduszek. Obok była szafka nocna i wielka lampa. W pokoju na przeciwko łóżka też była wielka szafa a obok toaletka. Jest prosty ale ładny.
- Pdoba ci sie ? - usłyszałam przez mgłę wyrywając się przy tym z zamyślenia.
- Pokój to pokój jak każdy inny.- Nie chciałam po sobie poznać, że mi się podoba. Od razu zadałam kolejne pytanie.
- Jesteśmy tu sami?
- A widzisz tu kogoś innego? - spytał cwaniacko z założonymi rękami.
- Wiesz, że nie ładne odpowiadać pytaniem na pytanie? Mówię poważnie.
- Tak, a co boisz się mnie ?
- Takiego gbura jak ty, który wszystkich straszy i wysysa krew z innych?!-
Nie no cos ty wogule. Chodzilo mi bardziej o to czy ktoś tu jeszcze mieszka oprócz ciebie.- Mam jeszcze rodzeństwo, ale nie powinno cię to obchodzić. - spojrzał na mnie takim wzrokiem jakby chciałby mnie zabić, ale ciągnęłam dalej.
- A gdzie są.?
- Jesteś bardzo ciekawska. Chyba nie tą dziewczynę wybrałem co trzeba.
- Wiem jaka jestem. - prychnełam.
- Jeżeli zaraz nie przestaniesz zadawać tych głupich pytań i się nie zamkniesz to powiem im, że przyprowadziłem jedzenie.
- No i co jeszcze nawymyslasz w tej swojej glówce?
Szarpnął mnie mocno przyciągając mnie do siebie tak, że opierałam się plecami o jego tors, a on trzymał mnie w talii tak, żebym się nie wyrwała.
Przybliżył swoje usta do mojego ucha tak, żebym go wyraźnie słyszała.- Jeszcze raz tak się zachowasz, a nie wyjdziesz ze swojego pokoju dopuki ci nie pozwole, a jak mnie zdenerwujesz to nakarmię się tobą.
I już go nie było. Ulotnił się w swoim wampirzym tępie. Nie rozumiem jak można być takim októtnym, zadufanym w sobie debilem.
Postanowiłam pujść do łazienki się umyć, którą również miałam w pokoju. Wzięłam pobieżnie jakąłś piżamę z szafy. Po kilku minutach bylam juz gotowa do snu. Postanowiłam pujść jeszcze na balkon. Coś mnie tam ciągnęło. Było dość chłodno, ale jakoś za bardzo mi to nie przeszkadzało. Wpatrywałam się w ogród pełen zieleni. Popatrzyłam na gwiazdy na niebie. W pewnej chwili zorientowałam się, że ktoś mnie obserwuje. Gdy zobaczyłam bruneta i to o kilka metrów ode mnke to napadła mnir złość.
Tak dobrze słyszeliście. Mieliśmy pokoje obok siebie zlączona balkonami oddzielonymi od siebie o kilka metrów. Chodź było ciemno to i tak wyraźnie widział te jego śliczne oczy. Nawet jeszcze nie wiem jak ma na imię mój wróg. Nie przejmując się tym szybko skierowałam się w stronę łóżka i po chwili spałam jak zabita.----------------------------------------------------------- Jest już pierwszy rozdział !. Mam nadzieję, że się podoba i życzę miłego czytania. Do następnego. Buźka ! :*
CZYTASZ
Obiecaj mi WIECZNOŚĆ
VampirosNie spodziewałam się obrotu mojego życia o 180°. Myślałam, że takie istoty występują tylko w bajkach, a jednak to co wszystko zobaczyłam było rzeczywistością. Nie wymyśliłam sobie tego i to nie był sen, z którego miałam się za chwilę obudzić zlana z...