Spuściła głowę.
Myślała nad tym co powie Evanowi cały wieczór i jeszcze rano przed wyjściem z domu, jednak kiedy doszło w końcu do tej rozmowy, nie potrafiła wydusić z siebie ani słowa. W końcu po chwili zebrała się w sobie i zaczęła mówić, nie ukrywając przy tym emocji.
— Mój brat.– zaczęła niepewnie trochę bojąc się reakcji blondyna. – On...nikogo nie ma. Właściwie to jedyną osobą z którą rozmawia jestem ja, ale jako siostra nie jestem w stanie spełniać roli przyjaciela. Widzę, że jest nieszczęśliwy, ale on nie zdaje sobie z tego sprawy...– Kiedy mówiła, cała drżała. Bała się, że swoim działaniem wszystko popsuje. Evan nie wygląda na złą osobę, ale kto wie? Może tylko z zewnątrz wygląda na idealnego a w środku jest zepsuty i najzwyklej w świecie chamski? Co jeśli od razu domyśli się uczuć jej brata i po prostu go wyśmieje? Przecież jej mały braciszek by tego nie przeżył.
— Jaki to ma związek ze mną? – spojrzał na nią lekko unosząc jedną brew. Był trochę zdziwiony, ale nie mógł ukryć, że teraz to ciekawość kierowała nim bardziej.
— Chciałabym żebyś się do niego zbliżył. – wyznała, niespokojnie naciągając rękawy swetra na dłonie. – Nie zrozum mnie źle! Ja tylko...chcę żebyś spróbował się z nim zakolegować, żeby miał komu powiedzieć to czego boi się powiedzieć mnie, no bo... – Urwała czując jak łzy napłynęły jej do oczu.
Evan zbliżył się do niej i położył rękę na jej ramieniu trochę wystraszony tym zachowaniem.
— Hej spokojnie... –nachylił się żeby spojrzeć w jej oczy. – No bo?
— Montgomery jest chory.– spojrzała w sufit próbując powstrzymać płacz. – To nie wyrok śmierci, podobno ma wielkie szanse na wyjście z tego, ale... Skoro jest chodź najmniejsza możliwość na to, że on nie przeżyje, chcę żeby był szczęśliwy, więc... – Zamilkła na chwilę po czym poczuła, że jej pewność siebie powoli wraca. Spojrzała na niego po raz kolejny, tym razem wzrokiem pełnym powagi i odsunęła się odrobinę.
– Evan. – zaczęła po czym pochyliła lekko przed nim głowę. – Czy zostaniesz... Przyjacielem mojego brata? – Na jej policzki wpłynął lekki rumieniec. Z jednej strony jej prośba mogła być dla niego strasznie żałosna, ale musiała zaryzykować.
Serce zabiło jej szybciej gdy tylko uniosła wzrok i zobaczyła wyraz jego twarzy.
//////////
Montgomery wyszedł z klasy ze spuszczoną głową. Nauczycielka powiedziała mu, że zdąży sprawdzić jego test i odda mu go na dzisiejszej lekcji, tym samym psując mu humor.
Poszedł w głąb korytarza. Kilka razy niemalże zderzył się z kimś, ale w końcu po męczarni jaką jest dojście do klasy w czasie pierwszej przerwy, zakończył tą swoją "wędrówkę" podbiegając do siostry.
— I jak ci poszło? – Uśmiechnęła się.
— Nie wiem, mózg mi się przegrzał. – mruknął w odpowiedzi, pocierając boki głowy tak, jakby faktycznie coś go bolało.
— Aż tak źle? – zaśmiała się, ale nie otrzymała odpowiedzi, bo ich rozmowę przerwał dzwonek.
Ten dzień zapowiadał się na bardzo stresujący i to z wielu powodów.
//////////
Kiedy w końcu po kilku lekcjach, Montgomery otrzymał wreszcie swój sprawdzian, nie patrząc na ocenę, wrócił do ławki i przysunął sprawdzian w stronę siostry.
CZYTASZ
Mr. Perfect »boy x boy«
RomanceOkazuje się, że Montgomery jest chory nie tylko z miłości. Nagle obiekt jego westchnień zbliża się do niego i spędza z nim coraz więcej czasu, a wszystko za sprawą bliźniaczej siostry chłopaka. | Opowieść o miłości, chorobie i o stokrotkach | Okład...