~ Rozdział 12 ~

39 4 2
                                    

GARNKI, LIŚCIE, STEKI, PIÓRKA I PRZYWRÓCONA DUMA

- Sa? - Tut patrzył na Anche, nie widząc nic poza jej białym uśmiechem. Tylko raz w życiu uśmiechała się podobnie. Kiedy mówiła mu o Lotos.

- Obiecuję. - Zacisnęła palce na jego dłoni. - Nasz własny mały książę. Następca tronu. Obiecuję. Będzie taki jak ty.

- Neczeru... An, ile to już lat minęło odkąd... - ''Urodziła się Anath'' - dodał w myślach.

- Cztery. Teraz będzie inaczej. Na pewno.

- Tak, masz rację. Teraz będzie inaczej. Musi być inaczej. Neczeru... Będzie żył.

Musiał żyć. Nie mógł być jak jego starsza sent. Lotos. Była taka drobna, delikatna i bezbronna. Najbardziej niewinna istota, jaką widział świat. Wyglądała jak jej ojciec. Piękna księżniczka. Kochane dziecko. Gdyby kiedykolwiek otworzyła oczy z pewnością były by prawie czarne. Szkoda, że nigdy tego nie zrobiła. Szkoda, że nawet się nie poruszyła. Nie krzyknęła ani nie zapłakała. Nie mogła. Martwi nie mają głosu. Urodziła się za wcześnie. Nikt nie potrafił jej pomóc. Tut doskonale pamiętał tą bezradność w wzroku swojej matki, kiedy z zamglonym spojrzeniem powiedziała: ''Ci zasrani medycy gówno wiedzą o leczeniu. Banda pomyleńców'' Niedługo potem wszyscy uzdrowiciele, którzy znaleźli się tego dnia w pawilonie porodowym stracili pracę. Tutanchamon czekał na syna, ale kiedy okazało się, że to dziewczynka poczuł się, jakby spełniło się jego największe marzenie. A potem dowiedział się, że Lotos (chociaż wtedy nie miała jeszcze imienia) nie żyje. Pamiętasz, kiedy ostatni raz twój świat roztrzaskał ci się na głowie, zadając bolesne rany? Zaraza na płeć dziecka. Dlaczego nie żyła? Przecież była córką króla i królowej. A podobno neczeru czuwają nad Rodziną Królewską. Dobre sobie. Tut zwątpił. W siebie, w Anche, w bogów. Potem to minęło, tak samo jak żałoba. Zostało tylko wspomnienie niewielkiego zawiniątka, które było jego sat. Lotos została zmumifikowana i pochowana w Dolinie Królów w grobowcu, w którym kiedyś miało spocząć ciało Tutanchamona.

- Nikt nie powinien o tym wiedzieć – powiedział ze łzami w oczach.

- Dlaczego nie? Wiem, co mówią w mieście. Wiadomość o spodziewanym następcy zakończy plotki.

- Po prostu nikomu nie mówmy. Ostatnim razem... za bardzo się pośpieszyliśmy. Może ktoś rzucił na ciebie urok, może cię przeklął, może otruł. Zaczekamy. Teraz, kiedy wiem, że to, co mówią nie jest prawdą, mogę to znieść. Kłamstwa nie bolą tak bardzo, jeśli wiesz czym są. To tak jakby... - Pokręcił głową. - Chrzanić plotki i tych, którzy je głoszą. Jesteśmy tylko my i nasze dziecko. - Spróbował skopiować uśmiech Anche. - Dziękuję, siostrzyczko.

Bogowie są ze złotaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz