Prolog.

636 25 9
                                    

Była chłodna jesień. Wiatr wiał z szybką prędkością, a liście już dawno przybrały piękne kolory, które są typowe dla tej pory roku. Padał deszcz, przez który na nierównej formie terenu utworzyły się kałuże. Dzień w dzień było to samo i nic się nie zmieniło. Ludzie jak zwykle pędzili przed siebie, myśląc o tym, żeby nie spóźnić się do pracy, albo odebrać dziecka z przedszkola.


Obserwuję to wszystko przez okno w moim pokoju. Siedzę na parapecie z kolanami przyciągniętymi do brody. Brązowe włosy opadły na moją różową koszulkę. Ponownie tego dnia po moich policzkach płyną słone łzy, które szczypią moją skórę. Tak bardzo nie chcę pokazać mojej słabości, ale przecież  jestem sama, tak? Jako jedyna siedzę w swoim pokoju i przez najbliższe kilka godzin nikt do niego nie wejdzie, ponieważ rodzice jak zwykle są w pracy, a mój starszy brat Alex - u swojej nowej dziewczyny.

Czasem zastanawia mnie jak on to robi. Dwa tygodnie temu był z niejaką Emmą, a teraz ma nową. Szczerze nie wiem nawet jak ma na imię. Nie za bardzo mnie to interesuje. Chłopak zmienia dziewczyny jak skarpetki, ale cóż. Nie mogę na to nic poradzić. Kiedyś mi to przeszkadzało, bo nie mogłam uwierzyć dlaczego mój brat traktuje tak dziewczyny. Ale teraz mam wszystko w dupie. Nie wpieprzam się w jego sprawy miłosne.

Po długim rozmyślaniu pomyślałam, że pójdę zrobić sobie coś do jedzenia, ponieważ byłam strasznie głodna. Wyprostowałam więc nogi i zeskoczyłam z parapetu i poszłam w kierunku drzwi. Wyszłam ze swojego pokoju i zeszłam po schodach, a następnie udałam się do kuchni. Otworzyłam lodówkę, ale okazało się, że są prawie pustki. Ponieważ nie chciało mi się iść do sklepu w taką pogodę postanowiłam, że zjem jabłko.


Co do mojego miejsca zamieszkania. Mieszkam w pętrowym domu, który jest dość spory, ale dla mnie nie ma to największego znaczenia. Moi rodzice są prawnikami w jednej z największych firm w Nowym Jorku. Mam wszystko czego zapragnę, ale co z tego? W życiu dla mnie nie liczą się pieniądze, skoro przez nie brakuje miłości. To nie tak, że moi rodzice mnie nie kochają czy coś. Jestem ich córką i widać, że starają się dla mnie jak najbardziej, ale często mi ich brakuje. Kiedy wracam ze szkoły ich nigdy nie ma. Pracują od rana do nocy, a czasem zdarza się, że jeżdżą w bardzo długie delegacje i nie ma ich nawet przez miesiąc. Mam osiemnaście lat i już jestem pełnoletnia, dlatego mogę zostawać sama bez najmniejszych przeszkód, ale dalej potrzebuję miłości.


Moje rozmyślania przerwał mi dzwonek do drzwi. Cicho westchnęłam i poszłam otworzyć. Pociągnęłam za klamkę i od razu zostałam przygnieciona do podłogi.

-Vanessa, zlaź ze mnie - powiedziałam do dziewczyny, która na mnie leżała. Dziewczyna zaśmiała się i posłusznie zrobiła to o co prosiłam. -Patrz co zrobiłaś - powiedziałam ze śmiechem i pokazałam na jabłko,  które wypadło z mojej ręki po skoczeniu na mnie dziewczyny. Owoc rozbił się, a jego sok był dokładnie wszędzie.

-No siema Rosie ! Kiedy ja Cię widziałam -powiedziała dziewczyna, a moją wcześniejszą uwagę puściła mimo uszu.

-Dzisiaj rano w szkole? - odpowiedziałam ze śmiechem.

-To bardzo dużo czasu minęło - powiedziała i uśmiechnęła się szczerze.

Vanessa jest moją najlepszą przyjaciółką.  Mogę powiedzieć jej o wszystkim i wiem, że ona mnie wysłucha i nie powie nic, tylko od razu przytuli. Dopiero później będzie chciała pomóc mi słownie. Kocham ją nad życie i nigdy nie chciałabym jej stracić. Zawsze można się z nią śmiać, bo jest bardzo rozrywkową dziewczyną. Ma blond włosy, które sięgają jej do pasa i są proste. Jej oczy mają kolor błękitu. Jest wyższa ode mnie, ale nie tak bardzo. Ja mam powyżej metr sześćdziesiąt, a ona niecałe sto siedemdziesiąt pięć centymetrów. Lubi się stroić, ale mnie to nie przeszkadza. Ogółem jest bardzo piękna, czego jej zazdroszczę. Nie mam tak pięknych oczu, ponieważ moje są brązowe. Jeśmy całym przeciwieństwem. Ona jest bardzo odważna. No nie mówię, że ja nie, ale ta dziewczyna przebija wszystkich. Nie boi się, że ktoś może jej wyjebać czy wygarnąć. Ona zawsze wie co odpowiedzieć na głupie i wredne komentarze. Za to ją kocham. Często mnie broniła, jednak zdarzało się, że to ja musiałam ją bronić, ale mniejsza o to.

-Rosie.. - powiedziała niepewnie.

-Co? - spytałam i zmarszczyłam brwi, kiedy zobaczyłam jej wzrok pełen troski.

-Płakałaś? - zapytała i przyjżała mi się uważnie. Nic nie odpowiedziałam, a spuściłam głowę w dół.- Przecież wiem, że tak. Rozmazałaś się.

Podniosłam głowę i spojrzałam jej w oczy. Patrzyła na mnie ze smutkiem i troską. Złapała mnie za ramię i pogładziła je kojąco.

-Co się stało? - spytała, a moje oczy znowu się zaskliły.

Nie, nie będę płakać.

-To znowu przez tego zarozumiałego dupka ?

I Hate You, Baby.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz