9. Jak to było?

1.4K 42 15
                                    

[K.W.]-kolor włosów

[K.O.]-kolor oczu

Steve 

Szykowałaś się z Nat na swoją imprezę urodzinową. Stark nie przepuści okazji do picia. Kiedy byłyście gotowe, wyszłyście z pokoju Natashy. W salonie byli już wszyscy goście. Nawet Fury się zjawił. Kiedy śpiewali ci sto lat, ty zdmuchiwałaś świeczki.

***
Po udanej imprezie Steve pomógł ci zanieść prezenty do twojej sypialni. Kiedy wszystko wnieśliście opadliście zmęczeni na łóżko. Spojrzałaś na swojego przyjaciela i uśmiechnęłaś się. On odwzajemnił uśmiech, lecz słabiej

-Coś się stało, Steve? Od tygodnia zachowujesz się dziwnie. – usiadłaś na łóżko

-Ja...bo....ehh... - on też się podniósł. Od razu spuścił wzrok.

-Powiedz mi. Wiesz, że możesz mi o wszystkim powiedzieć. – złapałaś jego dłoń.

-Boję się, że to może zniszczyć relacje między nami. – spojrzał na ciebie. Zobaczyłaś w jego pięknych oczach strach i smutek.

-Powiedz. Proszę. – przybliżyłaś się do niego.

- [T.I.] kocham cię. Jesteś dla mnie najważniejsza i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. – zatkało cię. Jednak ty od pewnego czasu też czułaś się inaczej w towarzystwie Steve'a. Ty tylko złapałaś jego twarz w swoje dłonie i namiętnie go pocałowałaś.


Tony

Ledwo kontaktowałaś. Ostatnie co pamiętasz to to, że zarobiłaś kulkę w klatkę piersiową na misji. Masz uszkodzone lewe płuco. Zostałaś od razu przewieziona na salę operacyjną. Twój przyjaciel Tony wściekł się na Pietra, bo chłopak miał cię osłaniać, jednak ty nie masz mu tego za złe.

Narracja 3-osobowa

Operacja trwała 4h. Wszyscy czekali przed salą. Nat z Wandą uspakajały Pietra powtarzając mu, że to nie jego wina, Bruce obgryzał paznokcie, Clint siedział na krześle i zniecierpliwiony tupał nogą, Steve stał obok automatu z napojami i patrzył w podłogę. Tony natomiast chodził w kółko mrucząc pod nosem. Drzwi sali się uchyliły, a w nich stanął lekarz. Uśmiechnął się lekko.

-Panna [T.N.] jest bardzo silna. Powinna się niedługo wybudzić. – wszyscy odetchnęli z ulgą

-Można do niej wejść? – spytał zniecierpliwiony Stark.

-Tylko jedna osoba. Pacjentka musi dużo odpoczywać.

-Idź Tony. – mówi Natasha. – My odwiedzimy ją jutro. – rudowłosa wiedziała, że miliarder zakochał się w dziewczynie. Widziała to w jego oczach, kiedy na nią patrzył. Stark tylko skinął głową w podzięce i wszedł do sali. Zobaczył na łóżku bladą [K.W.]. Usiadł obok niej i złapał jej zimną rękę. Pochylił się nad nią i wyszeptał dwa słowa.

-Kocham Cię. – kiedy chciał puścić dłoń, poczuł lekki uścisk. Spojrzał na uśmiechającą się [T.I.].

-Też cię kocham Stark. – wyszeptała, a Tony złożył na jej ustach czuły pocałunek.


Loki

Znowu kłóciłaś się z Lokim. Byłaś na randce z super facetem, ale Książę Loki musiał go wystraszyć i DUPA! Idąc do domu nie odzywałaś się do Jelonka. Wparowałaś do domu i rzuciłaś torebkę na fotel. Poczekałaś aż bóg znajdzie się w salonie i zaczęłaś awanturę stulecia.

-Czy ty do reszty zwariowałeś?! On mógł być moim przyszłym mężem i ojcem moich dzieci a ty go perfidnie wystraszyłeś! Teraz się tego nie dowiem, bo już nie odważy się do mnie zadzwonić! Jesteś z siebie zadowolony?! – on tylko się uśmiechnął uroczo i podszedł do ciebie.

-On nie jest ci przeznaczony. – obszedł cię wkoło.

-To niby kto?! Może Święty Mikołaj albo... - nie dał ci dokończyć

-Ja. – ty stanęłaś jak wryta. – Ja cię kocham [T.I.]. Kocham cię od dnia, kiedy cię poznałem. – teraz w jego spojrzeniu widziałaś tylko szczerość i nadzieję. Wiedziałaś o co mu chodzi. Tym spojrzeniem niemo pytał czy ty też coś do niego czujesz. Ten bożek zakręcił ci w głowie odkąd go spotkałaś na swej drodze. Nie było innej opcji. Jest inteligentny, zabawny i cholernie przystojny. Czego chcieć więcej? Powolnym krokiem podeszłaś do niego i wtuliłaś się w jego ciało. Tym gestem wiedział, że ty czujesz to samo.

Bucky

Leżałaś na kanapie w salonie i obżerałaś się śliwkami oglądając serial. Nagle usłyszałaś jak ktoś puka do drzwi. Stwierdziłaś, że nie chce ci się wstać i udawałaś, że nikogo nie ma w domu. I to był błąd. W sekundę drzwi znalazły się na podłodze w przedpokoju, a w progu stał Barnes.

-Coś ty zrobił baranie?! Nie mogłeś sobie sam drzwi otworzyć tylko zrobiłeś wejście smoka? – patrzyłaś zła na mężczyznę, ale zmieniłaś nastawienie widząc to, co trzymał w dłoni. Kwiaty. Piękne, kolorowe kwiaty. Bez słowa wpuściłaś go do mieszkania.

-Naprawię ci je, obiecuję. – pokazał na zniszczone drzwi.

-Po co ci kwiaty? Urodzin dziś nie mam, imienin też. – zignorowałaś tamtą wypowiedź.

-Dobrze wiesz, że nie potrafię pokazywać uczuć, ale tego uczucia jestem w stu procentach pewny. [T.I] [T.N.], kocham cię. Moje życie nie ma żadnego sensu, jeśli nie ma w nim ciebie. Jesteś jedyną osobą, dla której mam jakąś wartość. – dał ci kwiaty. Zaciągnęłaś się ich cudownym, słodkim zapachem i odłożyłaś je do wazonu. Potem skoczyłaś na Jamesa i przytuliłaś go.

-Kocham cię też.


*** 

Hej hej! I oto jest kolejny rozdział! Mam nadzieję, że się spodobał. Zachęcam również do komentowania. Z góry przepraszam, że nie ma Clinta, ale nie miałam do tego głowy. Muszę czytać długą lekturę, w poniedziałek test z WOSa, a we wtorek wojewódzki konkurs z niemca. :( Trochę tego jest. No nic, koniec lamentowania. Pozdrawiam, Biała Lama xx.

Preferencje AvengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz