Prolog

401 32 3
                                    

Prolog jest chaotyczny, ale spokojnie, jak nie teraz to i tak w trakcie się wyjaśni ;)

To niemożliwe, niemożliwe, niemożliwe...
Rozniosło się echem po całym wszechświecie, gdy kobieta na Ziemi rodziła bliźniaczki. Dziewczynki były swoimi całkowitymi przeciwieństwami, a tylko jedna z nich przypominała swojego starszego, przyrodniego brata. Maria, która w trakcie małżeństwa z Howardem Starkiem, zdradziła męża z nieznanym mężczyzną, była przerażona, gdy, zaakceptowane przez wynalazcę dzieci, ukazały światu niezwykłe zdolności. Oddała je pod opiekę biologicznemu ojcu, który wysłał dziewczynki do boskiej akademii.

Mirabelle Apate była niską, brązowowłosą dwudziestopięciolatką, patrzącą na świat oczami w kolorze gorzkiej czekolady. Urodę odziedziczyła po swojej zmarłej matce, z kolei po ojcu miała magiczne zdolności, a w akademii bogów śmiano się, że będzie doskonałym zabójcą. Bystra, cicha i wiecznie zaczytana, a przy tym uzdolniona magicznie, zbyt bardzo jak na półboginię. Tricksterka, śmiano się z pogardą, gdy robiła złośliwe numery swoim wrogom. Siostra była jej całkowitym przeciwieństwem, blada karnacja, długie, blond loki oraz lodowato błękitne oczy. W ogóle nie potrafiły się porozumieć ani między sobą, ani z ojcem, a opuszczenie przez nie akademii i zamieszkanie w Nowym Jorku, definitywnie je rozdzieliło.
Dla Anabelle najważniejsze były pieniądze i władza, nie było to jednak coś, na czym zależało i drugiej. Podczas gdy siostra z przyjaciółkami potrafiła całymi dniami rozmawiać o filmach, modzie oraz mężczyznach, ona, odkąd skończyła piętnaście lat, wolała zamknąć się w swoim pokoju. Nie miała przyjaciół, nie utrzymywała kontaktu z nikim poza ojcem i bratem. Czytała książki, najczęściej zagłębiając się w mitologie, lecz nigdy się nie ograniczała, gdy chodziło o literaturę, na jej regale można było znaleźć wszelkie istniejące gatunki. W wolnym czasie siadała także, do komputera i eksperymentowała, włamując się do najróżniejszych baz danych. Przełamanie barier sieci Stark Industries było autentycznym przypadkiem. Spotkanie Anthony'ego Starka, po raz pierwszy twarzą w twarz, dokładnie dzień później, zdecydowanie nim nie było. Choć od dawien dawna pisała z bratem maile, to nigdy się nie widzieli, nie miała w sobie dość odwagi.

Mirabelle miała osiemnaście lat, gdy dokonała czegoś, czego nie potrafiła nawet T.A.R.C.Z.A. Była przerażona, kiedy wracając z zajęć, spotkała sławnego Iron Mana, a jeszcze większy lęk wzbudził w niej fakt, że zaprosił ją do samochodu, informując, że muszą poważnie pomówić. Dodatkowo nie miał pojęcia, że ona to ona, co w późniejszym czasie ją bawiło. Ich rozmowa na zawsze odmieniła jej życie, a cztery lata później nie wyobrażała sobie, że mogłaby dalej egzystować, nie mając go u swego boku. Anthony Stark stał się dla niej prawdziwym bratem, nie tylko pod kątem biologicznym, jedyną osobą, przy której mogła być naprawdę sobą. Gdy wyjawiła mu prawdę, przyznając się do bycia Mirabelle, początkowo parsknął śmiechem, a następnie uściskał ją, twierdząc, że to czas najwyższy, by zamieszkali razem. Wtedy jednak dodała informację o swej mocy i pokazała mu kilka sztuczek, a on wyszczerzył się radośnie, zabierając ją do Stark Tower i przedstawił „inne dziwolągi", jak rzucił lekceważąco.
Wtedy i ona się śmiała, pozwalając mu czochrać swoje długie włosy i odwdzięczając się tym samym, co przyjmował cierpliwie.
Jej brat, Anthony Stark, niesamowity Iron Man... łzy napłynęły jej do oczu ze wzruszenia, prędko potrząsnęła głową, ściskając ręce Avengersów i zapamiętując ich imiona.
-Tony- rzuciła cicho, gdy zasiedli do stołu.
-Tak?
-Dziękuję- mruknęła, zarumieniona. To był pierwszy raz, gdy rozmawiała z kimś, nie będąc skreśloną za moc. Pierwszy raz, gdy ktoś nie śmiał się z pogardą z jej wyciszenia.
Nie była swoją siostrą, boginką życia, przypominającą słodkiego, niewinnego anioła, przynajmniej dopóki nie pokazała swojego prawdziwego oblicza. Była boginią ognia, którą skreślano ze względu na pochodzenie i szeptano po kątach, że jak nikt inny przypomina swojego znienawidzonego ojca. Fakt, że ktoś ją zaakceptował był tak niesamowity, że rozpłakała się ze wzruszenia, gdy Clint z zawadiackim uśmiechem wzniósł toast za jej przybycie.
***
Spędziła siedem lat w Stark Tower, nim pojawiła się na jednym z przyjęć, do tej pory pojawiała się jedynie na zebraniach zarządu, dzięki czemu wszyscy ją znali.
Jej długie, ciemne włosy były związane w luźny warkocz. Włożyła długą do ziemi, bladoróżową suknię i czarne szpilki, a krok miała pewny, jakby koci, lecz zdawała się sunąć nad ziemią. Z ciepłym uśmiechem witała gości na oficjalnym bankiecie firmy, lecz pobladła nieznacznie, gdy znalazła się przy niej siostra.

-Co ty tu robisz, Mirabelle?- spytała łagodnie. Miała na sobie obcisłą, błękitną sukienkę, biały sweterek i tego samego koloru szpilki oraz małą torebkę. Trzymała pod rękę niskiego, szczupłego mężczyznę ubranego w elegancki, granatowy garnitur.

-A ty?- odparowała, unosząc brew.

-A któż to?- wtrącił pogodnym tonem, zwracając się do blondyneczki, która przewróciła oczyma.

-Moja siostra bliźniaczka, prawda, że nie podobna?- Roześmiała się cicho i nie czekając na jego odpowiedź, rzuciła się jej na szyję. Nie przejmowała się faktem, że w dłoni trzyma kieliszek z czerwonym winem, którym przy uścisku oblała sukienkę dziewczyny. - Mój Boże, Mira! Tak strasznie, strasznie mi przykro- wyszeptała, odskakując i przykładając dłoń do ust, by ukryć drżące wargi, gdy z trudem powstrzymywała się od chichotu. W jej błękitnych oczach pojawił się kpiący błysk, lecz brązowowłosa nawet nie mrugnęła.- Och nie... i co teraz zrobimy? Jak mogę ci pomóc? Wezwać taksówkę?- proponowała, nieprzerwany potok słów wydobywał się z jej ust. Odstawiła mokry kieliszek na tacę kelnera, by nie pochlapać swojej sukni i uśmiechając się, z udawaną skruchą, wciąż mówiła.- Może poprosimy pana Starka, by pożyczył ci jakieś ubranie? Rozmawiając z gośćmi, słyszałam, że od kilku lat mieszka z nim siostra więc może ona użyczy ci stroju, w którym będziesz mogła wrócić do domu?

-Nie będzie takiej potrzeby- odparła z godnością i obróciła się na pięcie.

-Nie obrażaj się, siostrzyczko! Przecież wiesz, że nie chciałam!- zawołała Anabelle, gdy ta z wprawą zaczęła lawirować między gośćmi, uśmiechając się do nich łagodnie. Wcale nie czuła się zawstydzona sytuacją, kiedyś byłaby z pewnością niesamowicie skrępowana, czerwieniłaby się i unikała wzroku wszystkich, jednak przebywanie tyle lat z Iron Manem zmieniło jej postawę o sto osiemdziesiąt stopni.

-Mirabelle, dlaczego Tony jeszcze nie przyszedł?- zagadnął cicho blond włosy mężczyzna, który skierował się z nią ku schodom.

- Zasiedział się w laboratorium, kazałam mu się ogarnąć, zanim zejdzie- wytłumaczyła, kładąc dłoń na poręczy. -Za chwilę przyjdziemy, oboje- dodała, szybkim krokiem wchodząc na górę.
***
„Panowie, notować!
W gazetach znów od rana wrzask
Przez jedną z tych 'tak zwanych' gwiazd,
Co ta Monroe kosztuje nas,
Nie wygadajcie się!
Na zdjęcia spóźnia się pół dnia,
Nie umie roli wbić do łba,
Kto za to wszystko płaci? Ja!
Czy ja na złocie śpię?!" *

Męski głos i cicha melodia rozbrzmiały, jak tylko pojawili się na stopniach. Kobieta przebrała się w krwistoczerwoną suknię przed kolano, w ułożone w koronę włosy wpięła tego samego koloru, malutką kokardę, włożyła także, wygodniejsze od poprzednich, czarne szpilki z rubinową podeszwą. Szła pod rękę ze swym bratem, który ubrany w czarny garnitur oraz białą koszulę, ku zdziwieniu wszystkich, miał czerwony krawat. Na jego twarzy pojawił się pełen wyższości, kpiący uśmiech, gdy w tłumie dostrzegł drugą z sióstr, do której jednak nie zamierzał się przyznawać. A już na pewno nie finansować jej wystawnego życia.

-Będzie zabawa- wymruczał do niej i mrugnął.
-Panie i panowie- przemówiła drobna, rudowłosa asystentka, stojąca u dołu schodów.- Przed państwem Anthony i Mirabelle Stark, nasi dzisiejsi gospodarze -zakończyła i oddając mikrofon geniuszowi, zaczęła klaskać wraz z tłumem.

________________

*W Prologu wykorzystano piosenkę pod tytułem „Nie mówcie tak, bo jeszcze nie skończyłem"* z serialu „Smash", w tłumaczeniu Maciejki Mazan. (Zainteresowanym serdecznie polecam przesłuchanie utworu w wykonaniu Studia Accantus ♥) -> możliwe do odnalezienia na górze

Przeczytaliście tu coś znajomego? Tak, tak... to fragmenty mojego "Otworzyły się bramy Helheimu" xDD

Pozdrawiam serdecznie,

Dango.

Kobieta z Ognia (Loki)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz