Speak low if you speak love

70 4 1
                                    

Usiadła na skórzanej sofie opierając się o poduszkę, i przykrywając kocem. Upiła łyk ciepłego kakao i chwyciła do rąk średniej wielkości album, obłożony skórą. Przejechała ręką po okładce mimo wolnie się uśmiechając. Otworzyła na pierwszej stronie, na której widniał złoty cytat. - Samemu idzie się szybciej, ale we dwójkę dociera się dalej - szepnęła, przewracając kartkę na drugą stronę. - Złote słowa - podniosła swoją piękną główkę z nad książki. Koło niej usiadł siwy już mężczyzna w podeszłym wieku - jej mąż Alex. Na jego twarzy ciągle gościł piękny uśmiech, mimo to, że Emma była już starszą panią, Cooper dalej sprawiał, że jej serce zaczynało bić szybciej, a w jej brzuchu zaczynały fruwać motyle, tak jak za dawnych lat. Brązowooki objął ją ramieniem i uśmiechnął się ciepło. Położył swoją dłoń na jej i przewrócił kartkę na drugą stronę. Kolejna strona i kolejny cytat, tym razem słowa płynące prosto z jego kochającego serca. - Bo jak Cię stracę to stracę wszystko - przeczytał wprost do jej ucha. Pozwoliła aby łzy spływały po jej policzkach. Łzy szczęścia. Starł je i pocałował ją w czubek nosa. - Tak dużo wspomnień - zaśmiała się. Kolejna strona tym razem, tym razem zdjęcie przedstawiające ich za czasów Liceum. Oboje uśmiechnięci i szczęśliwi, piękni i zakochani. Razem i osobno. Kolejna kartka, kolejne wspomnienie, kolejne łzy, kolejny uśmiech i kolejne zdjęcie. Inne od wszystkich, bo wyjątkowe. Fotografia z ich pierwszego spotkania. Kobieta wtuliła się w ramię ukochanego. - Dziękuję - szepnęła przez łzy. - Dziękuje, że jesteś Alex - powtórzyła odrywając się od niego i ocierając łzy, zaśmiała się. - Kocham Cię Emmo. Tak bardzo.. - wrócili do przeglądania kolejnych stron albumu, ich albumu. Czas leciał, a oni siedzieli ciągle na tej samej kanapie. Przez ponad godzinę płakali, śmiali się i dziękowali sobie. Cieszyli się, że są razem. To było najlepsze co ich spotkało. Kochali się i nienawidzili. Byli sobą. To najważniejsze. Wiedzieli, że ten czas kiedyś nadejdzie, że będą musieli odejść. Przynajmniej odejdą razem. Nie osobno. Będą już na zawsze razem, będą jednością. To był ich ostatni dzień.. Był taki jak sobie wyobrażali.. Idealny.


(...) Ważniejsza od władzy jest miłość. - Zbiór nie kończących się historiiWhere stories live. Discover now