*Pukanie do drzwi*
- Proszę wejść!
Usłyszałem i po chwili moi rodzice otworzyli drzwi do gabinetu nr. 25
Lekarz na mnie spojrzał
- Ah...a więc znów się spotykamy - Odrzekł do mnie po czym spojrzał na moich rodziców
Wszedłem do środka a oni zamknęli drzwi i gdzieś poszli.
- Tak. Jak widać - Odpowiedziałem do niego głosem lekko żartobliwym
On z kolei spojrzał w jakieś karty i coś zaczął zapisywać. Ja usiadłem na krześle przy jego biurku.
- A więc? Jakie tortury czekają mnie tym razem panie Dupiński? - Zapytałem go ze śmiechem w głosie
- Dubliński...powtarzam po raz kolejny...Dubliński
- Spoko...czy ja się czepiam?
Na każdej wizycie starałem się jak najbardziej zrobić psychologowi na złość.
- Powiedz proszę...Czy od ostatniego naszego spotkania coś się zmieniło? Poprawiło na lepsze?
Pomyślałem przez chwilę co mu odpowiedzieć, żeby go jakkolwiek wkurzyć
- O tak panie doktorze...
- To świetnie...co dokładnie?
- Kupiłem sobie nową bluzę - Lekko się zaśmiałem
Lekarz spojrzał na mnie ironicznie
- Czyli nic...
Zaczął zapisywać coś w komputerze .
Spojrzałem na stetoskop który mu wisiał na szyi
- Fajne słuchawki. Czego pan słucha? - Uśmiechnąłem się
On tylko na mnie spojrzał i westchnął.
- To...ile mnie tu dzisiaj będzie pan czasu trzymał? - Zapytałem
- To zależy jedynie...od dzisiejszych postępów. I jak szybko je zdobędziemy, o ile w ogóle...
Zacząłem się rozglądać po pomieszczeniu.
- A więc...powidz mi proszę... - Rozpoczął zdanie
- Tak?
- Nadal widzisz wszędzie te twoje...kucyki?
Spojrzałem w kąt sali. Tam pojawiła się Twilight. Lecz była ona jedynie wytworem mej wyobraźni.
- Oczywiście, że tak - Odpowiedziałem dumnym m głosem
- Mhm...I o czym tam ostatnio z nimi rozmawiasz?
- O tym, że Dupińskiemu przydałyby się miętówki - Powiedziała Twilight
- Twilight...nie śmiej się z pana tylko dlatego, że mu śmierdzi z ryja... - Odpowidziałem głośno na całą sale i spojrzałem na lekarza z lekkim uśmieszkiem na twarzy
- Zapomniałem po prostu dziś umyć zębów - Powidział szybko
- To w takim razie chyba pan codziennie zapomina - Dopowiedziałem szybko
Dubliński na mnie spojrzał i tylko przekręcił głową
- A właśnie...jest dzisiaj pani Erija?
Lekarz chciał coś odpowiedzieć ale w tej chwili zadzwonił mu telefon
- Halo? Tak, tak jestem...dobrze...rozumiem...w porządku, zaraz będę...
Wstał z krzesła i ubrał kurtkę
CZYTASZ
MLP : Powrót do Equestrii
Fanfiction(Kontynuacja książki "MLP:Moja przygoda w Equestrii") Minęły 4 miesiące odkąd, ostatni raz byłem w Equestrii. Mimo że minęło tyle czasu, nic nie zapomniałem. Pamiętam dokładnie wszystko co mnie tam spotkało, wszystkich których poznałem... Teraz... W...