Rozdział 2

13 0 0
                                    

Gdy otworzyłam oczy wyrywając się z zadumy zobaczyłam w oddali stopniowo przybliżającą się w moją stronę czarną kropkę. Kiedy była już ona kilka metrów przede mną  zatrzymała się i zobaczyłam że to jest koń. Piękny, silny, kary ogier rasy fryzyjskiej. Ktoś mógłby sobie pomyśleć że skoro widziałam konia tylko kilka razy w życiu to skąd mogę tyle o nich wiedzieć? Konie od zawsze były moim marzeniem by móc je dotknąć, pogłaskać... Uczyłam się koniach wszystkie go tylko mogłam o nich wiedzieć. Moi rodzice zabraniali mi czego kolwiek związanego z końmi, byliśmy dosyć bogaci więc wiem że nie chodziło o pieniądze. Jakby chcieli to mogliby utrzymać nawet całą stajnię.
Zrobiłam kilka kroków w stronę konia. Wyciągnęłam rękę by go pogłaskać ale w połowie drogi się zatrzymałam. Co pomyśleli by moi rodzice?  Pewnie bardzo bym ich tym zdenerwowała. Nie zważając na konsekwencje jakich mogę dostać, znów wyciągnęłam rękę by pogłaskać konia, tym razem moja ręka doszła aż do jego pyszczka. Kiedy dotknęłam jego mięciutkiej sierści przeszedł mnie dreszcz. Patrzył na mnie tymi swoimi wielkimi brązowymi oczami. Bez namysłu szybko wtuliła się w jego czarną szyję. Nasze włosy mieszały się w jedność bo były tego samego koloru. On swoją olbrzymią głową lekko położył ją na moich plecach. Po jakimś czasie odsunęłam się od niego by pomyśleć.
-I co ja mam teraz z tobą zrobić? Jak ja mam cię nazwać?- powiedziałam głosem pełnym bezradności.
On natomiast dalej patrzył się na mnie  jakby chciał mi jakoś pomóc.
-Nazwę cię Querido-powiedziałam po czym znowu wtuliłam się w jego szyję. A on również jak wcześniej położył swój łeb na moich plecach.

Czy marzenia się spełniają?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz