678 64 36
                                    

 Jestem tu, gdzie stoję, ale jak się ruszę, to mogę się zagubić.

~Kubuś Puchatek 

→ ** ←

Park Chanyeol nie mógł wiedzieć, że jego chłopak, Byun Baekhyun, staczał się na samo dno coraz szybciej i szybciej.

Nie mógł wiedzieć, że każdej nocy drobny brunet płacze w poduszkę. Że krzyczy na siebie w myślach, kiedy zrobi coś nie tak. Że myśli o tym, kto przyszedłby na jego pogrzeb. Że zastanawiał się, kto by za nim tęsknił, gdyby go zabrakło.

Nie mógł tego wiedzieć, bo Park Chanyeol nie był Byun Baekhyunem.

Wysoki siedemnastolatek, co prawda, widział, że coś jest nie tak z jego chłopakiem, ale nie zareagował. Mówił sobie, że skoro sam nie zaczął tematu, to nie jest to aż tak bardzo ważne.

A jednak się mylił. Gdyby jakoś zareagował, czy byłby teraz szczęśliwy, przytulając swoją drugą połówkę?

Czy Byun Baekhyun byłby tu teraz z nim?

→ ** ←

Poznali się, gdy mieli robić wspólnie projekt na biologię. Po prawdzie, chodzili razem do klasy, ale nigdy wcześniej nawet nie wymienili ze sobą spojrzeń. Choćby nie wiem jak bardzo Byun Baekhyun tego chciał, tak Park Chanyeol nie był świadom istnienia tego pierwszego. Nie to, że czarnowłosy był jakoś super popularny i miał duże grono znajomych, przez co miał w nosie drobnego Baekhyuna. Trafniejszym stwierdzeniem jest to, że Park był zwykłym uczniem z paroma przyjaciółmi, uczący się przeciętnie. Po prostu drobny brunet mało się odzywał. Nawet na lekcjach nauczyciele dawali mu spokój, widząc, jak się stresuje, mówiąc przed całą klasą. Ba! On bał się mówić przed kimkolwiek.

Dlatego, kiedy jego los został połączony z losem Park Chanyeola, przeraził się. Długo wyczekiwał tego dnia i powinien się cieszyć (na taką reakcję nawet on sam liczył), a zamiast tego bardzo się zestresował i zemdlał.

Kiedy tylko otworzył oczy, ujrzał popękany z odpadającymi tynkami sufit. Pomyślał wtedy, że ten sufit bardzo przypomina mu siebie. Zniszczony, brzydki, z odpadającymi kawałkami samego siebie, pęknięty niczym laleczka z porcelany.

Przelotnie rozejrzał się po pomieszczeniu, w którym się znajdował. Gabinet higienistki. Jego wzrok zatrzymał się na swoim plecaku, leżącym obok kolejnego, obcego. Zmarszczył brwi, nie rozumiejąc o co chodzi. Powolutku wstał, spuszczając nogi z kozetki. Nikogo nie zobaczył w pomieszczeniu. Nawet pielęgniarki.

Jego serce zatrzymało się, kiedy usłyszał dźwięk otwieranych drzwi. Spojrzał w tamtą stronę i momentalnie zapomniał, jak się oddycha. W drzwiach stał Park Chanyeol, trzymający JEGO telefon. Momentalnie się zaczerwienił, uświadamiając sobie, że jego komórka obklejona jest naklejkami z Hello Kitty i Gutetamą.

Kiedy poczuł ukłucie w piersi, zorientował się, że wstrzymuje oddech... Jakby bał się wydać najmniejszy dźwięk.

- O, obudziłeś się- rozpromienił się Chanyeol.- Zemdlałeś na lekcji, więc przyniosłem ci twoje rzeczy.- Zaczął szybko tłumaczyć.- Wszystko dobrze?- Spytał, widząc białego jak ściana Baekhyuna. Ten tylko pokiwał głową.

Zapadła cisza. Byun chciał ją jakoś przerwać, ale zapomniał, jak się mówi. Ba! On nawet zapomniał, jak się nazywa.

- Oh, to twój telefon- zreflektował się czarnowłosy, podając brunetowi jego własność. Baek, drżącą dłonią, odebrał od niego komórkę. - Dzwoniła twoja mama, więc pozwoliłem sobie odebrać i powiadomić ją o tym, co się stało. Powinna zaraz przyjechać.

the broken promise; chanbaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz