372 43 51
                                    


- A jeśli pewnego dnia będę musiał odejść?- spytał Krzyś, ściskając Misiową łapkę.- Co wtedy?

- Nic wielkiego - zapewnił go Puchatek. - Posiedzę tu sobie i na Ciebie poczekam. Kiedy się kogoś kocha, to ten drugi nigdy nigdy nie znika.

~Kubuś Puchatek

~~**~~

  Byun Baekhyun nie nadążał. Nie nadążał za społeczeństwem. Nie nadążał za swoimi uczuciami, bądź myślami. Nie nadążał za Park Chanyeolem.

  Chłopak miał wrażenie, że kiedy Chanyeol kończył wyznaczony dystans, on był zaledwie na jego początku. A kiedy myślał, że jest już niedaleko i może dosięgnąć swoją miłość, ta wymykała mu się z opuszków palców. Nie gonił jej, wiedział, że i tak nie zdąży.Był za wolny na to, żeby kochać.

  Brunet ugrzązł. Ugrzązł i nie potrafił się uwolnić. Czuł się jak mucha uwięziona w smole – powolny, chcący pomocy, zapomniany.

  Bo on tak naprawdę cały czas miał wrażenie, że każdy o nim zapominał. Czy po jego śmierci też tak będzie? Czy każdy zapomni o drobnym Byun Baekhyunie?

  Brunet, tak właściwie, bardzo się tego bał. Myśl o zapomnieniu napawała go ogromnym strachem.

  Nikt nie będzie przychodził na jego grób, żeby położyć kwiatki.Nikt nie będzie odczuwał pustki po jego stracie. Nikt nie będzie tęsknić.

  Byun Baekhyun czuł się teraz niczym trup, leżąc na własnym łóżku.Czy to jest takie uczucie, kiedy leży się w trumnie? Był ciekawe,jaki garnitur jego mama...

  Mama... Tata... Chanyeol...Co z nimi? W ogóle o nich nie pomyślał! Jakby się czuli, dowiadując się o jego śmierci? Byliby pewnie źli...albo smutni...albo rozczarowani...albo wszystko naraz.

  Chłopak przekręcił się na prawy bok, wzdychając. Znowu nie mógł usnąć.Znowu męczyły go koszmary. A najgorsze w tym wszystkim było to, że iż się obudził, jego koszmar nadal trwa. I może tu jest różnica między nim a normalnymi  nastolatkami?

  Bo jego rówieśnicy pożegnali się z koszmarami w wieku pięciu lat, a on nadal w tym trwał. Czy to dlatego, że nadal był dzieckiem? A jeśli tak, to czemu nakładali na niego taki wielki ból? Przecież dziecko powinno mieć beztroskie, spokojne życie... A on miał...Właściwie to nie miał życia. Za bardzo zatopił się w ciemności,żeby posmakować prawdziwego życia.

  Czasami czuł się, jak gdyby sam Zeus zesłał mu z Olimpu jego własną Puszkę Pandory. A może właśnie tak było? Może bogowie greccy przeklnęli jego przodka i to przeklęte fatum trwa po dziś dzień?

  Baekhyun zaśmiał się na tę myśl. Była absurdalna.

  Byun porównał swoje życie do teatru antycznego. Kiedy wychodził do ludzi, na proskenion, zakładał maskę i grał. I to jak grał! Nawet jego bliscy dali się nabrać na grę aktorską Baeka.

  Ale w pewnym momencie ta maska zaczęła pękać, psuć się. Zawsze bał się pokazać swoją prawdziwą twarz. Bał się, że zaczną pytać. A on nie umiał tego wytłumaczyć.

  Kiedy kończył swą tragedię, szybko ukrywał się w scene, chowając się przed ludźmi. Jego miejscem do „przebierania" się był własny pokój chłopaka. Brunet zdejmował tam zniszczoną maskę i pokazywał swoje prawdziwe „ja"...

  Które było zniszczone i potrzebowało pomocy.

  Bo Byun Baekhyun potrzebował swojego własnego zbawiciela.

the broken promise; chanbaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz