Rozdział 1

961 40 3
                                    

~Martina~

Wreszcie jestem w Berlinie. Jest koło godziny 21. Na dworze nie jest jeszcze aż tak ciemno, więc postanowiłam przejść się do parku wraz z moimi dwoma nicponiami. Na szczęście, nie mam daleko, gdyż kupiłam mieszkanie niedaleko dużego parku. Gdy w końcu dotarłam do parku, słońce już zachodziło. Spuściłam moje psy ze smyczy, a sama usiadłam na ławce niedaleko nich, by wszystko widzieć. Kiedy mieszkaliśmy w Polsce, ciągle je spuszczałam ze smyczy, i nigdy daleko się nie oddalały. Rozejrzałam się po parku. Wydawało mi się, że będzie sporo ludzi, ale było tylko kilku biegaczy, oraz paru właścicieli z psami. Wieczór był ciepły, wyjęłam książkę żeby nadrobić trochę czytanie, ponieważ na postojach nie miałam czasu. Po jakimś czasie usłyszałam dziwne dźwięki, jakby jakieś psy się gryzły. Wątpiłam, że to moje, bo nigdy na siebie nie warczały. Jednak kiedy zobaczyłam co się dzieje, serce mi na chwilę stanęło. Zobaczyłam jak jakiś pies atakuję moją sunie. Zaczęłam ją wołać, ale była strasznie przerażona. Zaczęłam wzrokiem szybko szukać Riko, jednak nigdzie go nie widziałam. Nie wiedziałam co zrobić, i ile miałam sił w nogach pognałam do Psotki by odciągnąć ją od tego psa. Wzięłam jakiś kij by odsunąć go od niej, jednak mi się to nie udało. Z torebki wyciągnęłam smycz Riko i zapięłam za jego obrożę. Odciągnęłam go od suni, i przywiązałam do drzewa. Podeszłam do Psotki i zobaczyłam, że z łapy leci jej krew. Łzy cisnęły mi się do oczu jednak musiałam być silna. Z ciągnęłam z szyi apaszkę, i zawiązałam łapę suni. Zaczęłam wzrokiem szukać mojego drugiego psa, ale zamiast jego zobaczyłam jak ktoś do mnie biegnie.

- Entschuldigung, In Ordnung, etwas passiert ?? - zapytał jednak z nadmiaru adrenaliny, nie mogłam złożyć ani jednego słowa po niemiecku, i z przyzwyczajenia odparłam.

- Co ? - Nie spodziewałam się, że odpowie przecież jestem w Niemczech, nie w Polsce.

- Wszystko w porządku ? - Spytał, jednak nie spodziewałam się, że mi odpowie i nie byłam w stanie wydusić z siebie ani jednego słowa. - Coś ci się stało ? - spytał ponowie ja tylko pokręciłam głową. Pomógł mi wstać i spojrzał mi w oczy - Co się stało ? - Zapytał a jego słowa odbijały się głucho w mojej głowie.

- Nie wiem,.... jakiś pies zaatakował mojego....a...a. drugi uciekł.. - powiedziałam, jednak pod koniec łzy wygrały, i zaczęły spływać mi strumieniami po policzkach. On mnie lekko przytulił, a potem się odwrócił.

- Azor !! Azor, chodź tu szybko !! Gdzie jesteś ? - Wołał swojego psa. Zastanawiałam się czy ten Azor zaatakował mojego psa.

- To jest twój pies ? - wskazałam na agresywnego psa.

- Nie, ale domyślam się że to ona was zaatakował. Policja próbuje go złapać od kilu dni ale cały czas im się wymyka. Ale mam dla ciebie także dobrą wiadomość znalazłem coś co chyba należy do ciebie. - I wskazał na dwa psy które biegły w naszą stronę. Jednym z nich był Riko a drugi to  pewnie był Azor. Podbiegł do mnie a ja go przytuliłam.

- Dziękuję. - Powiedziałam i się uśmiechnęłam on tylko odwzajemnił uśmiech.

- Zadzwonię po policję poczekaj tu. - Powiedział i odszedł kawałek dalej by zadzwonić. Ja zostałam i powoli się uspokajałam. Zastanawiałam się skąd zna Polski a może po prostu kiedyś tam mieszkał. Kiedy skończył rozmawiać podszedł do mnie.

- Za chwilę będzie tu policja. - Uśmiechną się. - Tak w ogóle jestem Łukasz. - powiedział i podał mi rękę.

- Jestem Martina. - Uścisnęłam jego dłoń i się uśmiechnęłam.

- Poczekam to z tobą a potem jeśli pozwolisz odprowadzę cię do domu. - stwierdził a ja tylko nieśmiało kiwnęłam głową. Nie wiedziałam o niem nic oprócz tego jak ma na imię ale zdawał mi się dziwnie znajomy. 

_________________________________________________________

Oto pierwszy rozdział mam nadzieję że jest ciekawy.

Wilczyca15

Miłość idealna || Ł.P.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz