Chwile słabości nas mobilizują do działania część 1

48 2 1
                                    

Nell
Czwartek 6:36
Obudziłam się dość gwałtownie. Otworzyłam leniwie oczy i popatrzyłam przed siebie, gdzie....leżał rozwalony na lóżku Jeff. Cholera...a jakby tutaj rodzice wparowali i go zobaczyli? Następnym razem muszę zamknąć drzwi na klucz...którego oczywiście nie posiadam. No super, a więc taka nocka nie mogła się już powtórzyć. Podparłam się na łokciach i szturchnęłam lekko czarno włosego.-Te wstawaj, bo musimy iść.-Wymamrotał coś niezrozumiale i otworzył jedno oko.

-Daj mi spać, demonie.-Uśmiechnęłam się. To było moje jedno przezwisko z wielu. Lubiałam, gdy wymyślał nowe, jednak na razie pozostało ,, Demon" które w sumie mi się podobało. Wstałam do siadu i przetarłam zmęczone oczy.

-Jak wrócę-zaczęłam ostrzegawczo- to masz już być gotowy do wyjścia.-Wzięłam z krzesła rzeczy i wyszłam, by pójść do łazienki. Popatrzyłam na siebie w lustrze, wciąż nie mogąc się przyzwyczaić do tych włosów i...tej szkaradnej blizny.  Westchnęłam cicho i odwróciłam wzrok. Nie mogłam patrzeć na swoje odbicie. Wracały wspomnienia.

Jeff The Killer

Ja jej nie rozumiem..Raz jest słodka i się uśmiecha, a teraz jest znudzona i zirytowana. Ah tak....musi iść do szkoły. I  wszystko jasne. Chciałbym jej tego oszczędzić, jednak nie mogę, dopóki nie dowiem się czegoś więcej od Slendermana, który wciąż milczy. Westchnąłem zrezygnowany i wstałem. Popatrzyłem zmęczony na oświetlony pokój, przez jesienne słońce. Gdyby to była tylko sobota i nie musiałaby iść do szkoły...Ehh i tak by się nie zgodziła, bo dla niej pewnie za zimno.

Nell

Ubrana we szary podkoszulek, czarną bluze, oraz czarne jeansy weszłam ponownie do swojego pokoju.

-No nareszcie raczyłeś wstać.-Uśmiechnęłam się zamykając drzwi.

-Coś taki nie teges?-Spytałam rozczesując włosy przed lustrem wiszącym obok łóżka. Moja grzywka to istne piekło. Wygina się na wszystkie strony. Muszę się jej kiedyś pozbyć.. Po kilku minutach układania włosów podeszłam do plecaka patrząc na plan lekcji.-Która godzina?-Spytałam przez ramię grzebiąc w książkach poszukując zeszytu do chemii.

-7:11-Usłyszałam za sobą zaspany głos mordercy.

-No dobra. Wstawaj.-Odwróciłam się do niego.-No na co czekasz?-Spytałam zirytowana i złapałam za bluzę chłopaka. Irytowało mnie to, że Jeff na tyle sobie pozwalał. Jako iż byłam osobą z dystansem do siebie, to chciałam, by czarno włosy też przestał być taki hen do przodu. Miał dość tego, że mimo iż był w moim domu, zachowywał się, jakby był u siebie. Trochę kultury. Bez słowa ruszyłam do drzwi. Nie miałam siły do porannych wybryków chłopaka. Jak go moi rodzice zobaczą to jego sprawa. Będzie wyglądać tak, jakby grzebał w moim pokoju. No....no będzie mi go brakować jak się nie ruszy, ale przyzwczaiłam się do tego, że wszyscy mnie opuszczają. Weszłam do kuchni i popatrzyłam na szafki. Mama kazała tacie wymieńić drzwiczki od szafeczek, by nie dopadały mnie wspomnienia o tragedii jaka się stała. Mimo tego wystarczyło, że popatrzyłam na miejsce zdarzenia i już mnie mdliło. Zawsze chciałam zobaczyć jeszcze raz zobaczyć się z tą, która mi to zrobiła. Od dwóch lat starałam się znaleźć jakieś dowody, które by ją odnalazły. Policja nawet się nią nie przejeła. Traktowałi tą sprawe jak jakiś żart. Jakby się nic poważnego nie stało. Podeszłam do lodówki i wzięłam gofra. Nie miałam jednak czasu go podgrzać w miktofalówce. Odeszłam od lodówki i westchnęłam cicho. Jak mówiłam-widziałam czarne kropki przed oczami. Traumy nie znikają, one tylko się kamuflują, by uderzyć w chwilę słabości. Połknęłam głośno ślinę i pokręciłam głową. Muszę przestać być taka słaba. Ruszyłam z plecakiem na plecach i z gofrem w ręcę do drzwi. Pchnęłam duże, brązowe drzwi i znalazłam się w ogródku. Przede mną stała postać....szkarada z przerażającą twarzą, która była jakoś zdeformowana. Tak, to był Jeff. Westchnęłam z ulgą, że jednak łaskawie wyszedł z mojego pokoju. Nie wiem co bym zrobiła, gdyby go zobaczyli.

-Ale masz minę.-Zaśmiał się, a ja zmrużyłam oczy. Ja mam śmieszną minę? A niech sam zobaczy swóją kaczą twarz! Nie no słodki jest. Szturchnęłam go lekko w ramię i się uśmiechnęłam.

-Chodź już, bo facetka mnie zabije za kolejne spóźnienie.

Nell
Czwartek 10:45

Właśnie zadzwonił dzwonek. Wszyscy uradowani wybiegli z klasy. Mieliśmy jeszcze dwie godziny polaka i zastępstwo za muzykę. Chyba roździelenie. Wyszłam z sali biorąc tylko telefon. Moja klasa, a było nas 27 już rozwaliła się na korytarzu przed klasą. Ruszyłam więc do wolnego miejsca na parapecie. Wskoczyłam na niego z lekkim trudem, ze względu na mój wzrost. Nie moja wina. Założe się, że w przedszkolu dawali mi kamienie do kieszeni, żebym nie urosła!
Westchnęłam cicho i wyciągnęłam z plecaka kanapkę z....z czymś tam. Nawet nie wiem, kiedy się tam znalazła.

-No, no...a narzekasz później na swoją figurę.-Popatrzyłam na jakiegoś chłopaka wolno gryząc w ustack kawałek kanapki. Kim on do cholery był?

-Hę?-Spytałam jak głupia. Nigdy go na oczy nie widziałam, a ten jeszcze mówi o jakimś kompleksie, którego nie mam.

-Huh, ale kto by się dziwił?-Ciągną dalej.-Białe, zniszczone potargane włosy.-Wziął do ręki pasmo moich włosów, ale po chwili je odłożył na miejsce.-Niziutka, głupiutka.-Uśmiechną się zadziornie. Skrzywiłam się na słowo ,,niziutka" Jedyny kompleks jaki mam, to ten właśnie na punkcie mojego wzrostu. Kim on do cholery był, by tak mówić?

-Masz kiepskie podrywy.-Westchnęłam zniechęcona i zeskoczyłam z parapetu z zamiarem pójścia gdzie indziej. Chłopak jednak złapał mnie za kaptur.

-Gdzie uciekasz, młoda?-Spytał groźnie. Chciałam się roześmiać. Jego teksty były na poziomie podstawówki.
Nie rozumiałam o co mu chodzi?
-Dobra gościu nie przeginaj!-Wkurzyłam się i to serio.-Kto do jasnej cholery kazał ci to zrobić, co?-Młoda....młoda?! To, że jestem niska, to nie oznacza od razu, że młoda! Poczułam, że przeze mnie wszyscy na korytarzu zamilkli i popatrzyli na nas.
-Słuchaj no koleś! Jakbym chciała, to byś już leżał martwy, rozumiemy się? A więc zostaw mnie w spokoju, albo pogadamy inaczej.-Ostrzegłam patrząc na niego złowrogo. Pojawił się niewjadomo skąd, śmie mnie obrażać bez powodu i nazywa głupią..miałam tego serdecznoe dość.

-Wiesz, że już prawie się wystraszyłem?-Zaśmiał się mi prosto w twarz.-Niby co mi możesz zrobić?-Spytał z pogardą w głosie.

-A nie skręciłeś kiedyś przypadkiem karku od patrzenia na wszystkicj z góry?-Spytałam groźnie mierząc się z nim wzrokiem.-Japi**dole człowieku o co ci chodzi?!-Poczułam jak daje mi z liścia w twarz. Zamarłam.

-Idiotko nie zadzieraj ze mną.-Wziął moją twarz i znów dał mi z liścia. Czułam, jak policzki mnie pieką.-Brzydka, głupia idiotka.-Sykną cicho i odepchną mnie zostawiając w stanie oszołomienia. Dałam się....pokonać jakiemuś chłopakowi. Nie wiem, dlaczego dałam się mną zmanipulować strachowi. Tym razem to oczy mnie zaczęły piec. Pierwszy raz od bardzo dawna poczułam, że chcę płakać. Odwróciłam się szybko i nie patrząc na zdziwioną nauczycielkę weszłam do sali kierując się do mojej ławki. Wzięłam plecak i szybko wybiegłam z sali. Popędziłam do łazjenki hamując jeszcze łzy. Pchnęłam drzwi i znalazłam się w środku. Popatrzyłam na seoje odbicje w lustrze. Blada, zmęczona cera, zniszczone, potargane włosy, duże, zapłakane oczy. Jestem koszmarna. Tamten idiota miał racje. Nikt mnie nie kocha...zostałam sama. Chcę to zmienić. Chcę być inna...nowa ja, by była ładna, zadbana i lubiana. Chciałabym mieć przyjaciół, ale...z taką twarzą niczego nie osiągne...jestem bezwartościowym ścierwem. Nie rozumiem, jak mogłam się tak załamać, po byle zaczepce jakiegoś idioty, ale....po prostu coś we mnie pękło.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 06, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

No sleep-WYSTRZYMANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz