Witam **
Tutaj poruszę temat w jaki sposób Nell ma tą bliznę, o której była mowa. Przepraszam za wszelakie błędy w opowiadaniu.
Miłego czytania
**********************
2 lata temuDzień jak dzień.
Wróciłam ze szkoły i od razu poszłam do kuchni z zamiarem wzięcia budyniu, który czekał na mnie w lodówce. Jak to się mówiło- a ósmego dnia Bóg stworzył budyń.
Wzięłam z blatu łyżkę i usiadłam przy stole. Wolną ręką jeździłam palcem po ekranie mojego Huwawei'a przeglądając różnorakie stronki. Właściwie wszystko było normalnie. To moja rutyna, a jako iż budyniu w domu miałam pod dostatkiem, to każdego dnia wiem, że będzie na mnie czekać w lodówce. Nagle usłyszałam cichy szmer. Podniosłam wzrok i ujrzałam kogoś w cieniu. Na początku myślałam, że to matka wróciła z zakupów, jednak ona jest wyższa. Postać wynurzyła się z ciemności. Na początku kuchni stała dziewczyna o niebieskich oczach. Blondynka. Uśmiech miała przerażający i....chyba nie miała jednego oka. Wstałam gwałtownie przy okazji wywracając krzesło. Instynktownie chwyciłam za noż, który był na blacie. Dziewczyna jednak się roześmiała. Co ja miałam zrobić? Przecież nie mogłam jej po prostu zaatakować.-Coż to się stało? Wyskakujesz z nożykiem do moich toporków?-Wyciągnęła zza pleców owe narzędzia, a mnie wszystkie siły opuściły. Noż spadł ze stukotem na ziemię obok mnie. Nie miałam z nią najmniejszych szans. Blondynka polożyła narzędzia mordu na stole i ruszyła w moją stronę. Pozwoliłam się jej wytargać za włosy. Szlochałam. Ból był koszmarny i przeszywał moje ciało z każdym kolejnym szarpnięciem. W końcu odchyliła moją głowę do tyłu, by wziąć zamach i walnąć nią o szawkę. Z mojej głowy zaczęła płynąć strużka krwi, która zalała mi oczy. Krew zmieszała się z moimi łzami. Jęczałam i łgałam, co ją tylko nakręcało do działania. To był mój koniec. W końcu niebieskooka wzięła mnie za nadgarstek i potargała pół przytomną do łazienki, gdzie patrzyła chwilę na mnie z drwiną.
-Wyglądasz o wiele lepiej niż wcześniej.-Uśmiechnęła się, a po chwili pchnęła mnie do tyłu. Spadłam na lustro, które rozbiło się na mojej głowie. Jego kawałki wbijały mi się w głowę i ręcę. Czułam jak tracę wszystkie siły, a mimo to wciąż płakałam. Dlaczego rodziców nie ma wtedy, gdy naprawdę są mi potrzebni? Głowa strasznie mnie piekła, tak samo całe poszarpane ciało. Blondynka jednak nie miała dość. Wzięła mnie za moje brązowe, posklejane krwią włosy i za nie szarpnęła. Jęknęłam cicho i opadłam na ziemię. Oprawczyni wzięła mnie na ręcę, a po chwili wrzuciła do wanny, która już się pobrudziła od mojej krwi. Wzięła moją głowę i nachyliła ją. Od razu z mojej twarzy zaczęła skapywać krew. Obrzydliwe. Co ona chciała mi zrobić?-Siedź tak, albo cię wypatroszę.-Ostrzegła ostro i zniknęła. Ja wciąż szlochałam. Byłam przy niej bezsilna. Mogłam tylko patrzeć jak mnie powoli zabija. Po chwili wróciła z czymś w ręcę.
-Nigdy nie lubiałam brunetek.-Wycedziła i zaczęła lać mi czymś po włosach. Czymś białym. Zaczęło....okropnie piec. A w połączeniu z tymi ranami na głowie bolało podwójnie. Wrzasnęłam i chciałam wstać, jednak dziewczyna zdzieliła mnie po głowie i przytrzymała. Miałam całe włosy w tym świństwie. W końcu dziewczyna wyrzuciła mnie z wanny i usiadła mi na brzuchu. To jak dotąd było najmniej bolesne z tego wszystkiego. Ja płakałam, wrzeszczałam i wiłam na wszystkue strony, a ta po prostu się z tego śmiała.
-Nie bój się. Nie mam zamiaru cię zabić. Przynajmniej nie teraz.-Wyszeptała z drwiną i wstała ze mnie. Kopnęła mnie jeszcze kilka razy w brzuch, przez co plunęłam krwią. Dziewczyna wyszła pozostawiając mnie samą. Tak po prostu! Plunęłam ostatni raz krwią, dopóki przed oczami nie zrobiło mi się kompletnie czarno.
Kilka tygodni po
Cały ten czas leżałam w szpitalu. Nieprzytomną znalazł mnie sąsiad, który był w ogródku i usłyszał moje wrzaski i głuchę walnięcia, gdy targano mnie po wszystkich możliwych ścianach. Od nosa w dół miałam bandaże. Nie mogłam nic jeść, a picie dostawałam przez kroplówki. Tak mi mijały dni. Na spaniu i przeklinaniu swojego życia. W końcu jednak przyszedł dzień, w którym miałam mieć zdjęte te cholerne bandaże.
-Jak się czujesz panno Nell?-Spytała pielęgniarka. Zirytowała mnie.
-A jak pani sądzi? Jak mogę sięczuć po czymś takim?-Bandaże tłumiły mój głos, jednak był dosłyszalny. Słyszałam szepty moich rodziców, jak i innych lekarzy.
-No dobrze..-Zaczęła już nue taka pewna swego.-Ściągamy.-Tak jak powiedziała grupa pielęgniarek zaczęła odwijać ze mnie bandaże, które były nasiąknięte w niektórych miejscach krwią. Popatrzyłam na twarze moich rodziców. Śmieszne, że prawie zapomniałam jak wyglądają. Ich miny były.....przerażone. Pielęgniarki mimo starań ukrycia, również wyglądały tak, jakby zobaczyły ducha. Wiedziałam co mnie czeka. Patrzyłam to na rodziców, to na nie, jakby oczekując, że któreś z nich mnie pocieszy, jednak milczeli. Jedna z pań podała mi średniej wielkości lustereczko. Dziewczyna w lustrze przyglądała mi się z zaciekawieniem. Nie była zła, czy też smutna. Była ciekawa, co zobaczy w lustrze. Miała białe, jedwabne włosy, szare oczy i bladą cerę. Od prawej brwi w dół miała jeszcze gojącą się bliznem Popatrzyłam znów na rodziców i w porę zrozumiałam, że ta dzieeczyna z lustra to byłam ja.
Dwa dni po ściągnięciu bandaży
Tuż po wypisaniu ze szpitala mama zapisała mnie do psychologa, do którego musiałam chodzić codziennie. Nie chodziłam narazie do szkoły, ponieważ nie byłam w stanie. Mimo wszystko, jednak znosiłam to zaskakująco spokojnie. U psychologa starałam się zachowywać jak najbardziej normalnie. Grzecznie odpowiadałam na pytania i często się uśmiechałam, byle nie trafić do wariatkowa. Po kilkunastu tygodniach stwierdził, że jestem w pełni zdrowa i mogę wypisać się od niego. Dzięki Bogu. W duszy jednak pozostałam zepsuta. Nie sądziłam nawet, że to się kiedyś zmieni.
CZYTASZ
No sleep-WYSTRZYMANE
FanfictionDziewczyna o imieniu Nell spotyka znanego morderce- Jeffa the killera, który o dziwo jej nie zabija. Wręcz przeciwnie- traktuje ją jak siostre. W krótce Nell jednak dowiaduje się o prawdzie, która kryje się za przyjaźnią mordercy.