Lav

0 0 0
                                    

Małe miasteczko Wakefield. Urocze miejsce, ale dla przejezdnych, a nie dla mieszkańców. Miejce gdzie nie ma nic. Oczywiście jest jedyne w swoim rodzaju, ale kiedy mieszkasz w nim od 21 lat bez możliwości wyprowadzki to zaczynasz go nienawidzić. Dlaczego jest niepowtarzalne i jak utknąć w nim na dobre? Wystarczy samemu być niepowtarzalnym. Mało osób na świecie wie, że poza podstawowymi istotami nadprzyrodzonymi (o których najczęściej robią filmy) istnieją też magowie żywiołów. Całe pokolenia uczą się i kontrolują jeden z żywiołów. W mojej rodzinie była to Ziemia. Fajna sprawa, można jednym machnieciem ręki wyhodować wielkie drzewo, ale żeby wszystko nie było takie proste coś musiało pójść nie tak. W historii magów żywiołów można znaleźć takie osobniki, które nazywa się Losami, osoby te pochodzą z jakiegoś rodu, ale rodzą się z talentem innego żywiołu niż ten rodzinny, jest to rzadko spotykane. Takim Losem jestem ja. Lavena Innis (chociaż wszyscy mówią do mnie Lav. Nie przepadam za moim imieniem, jest takie... wymyślne). Oczywiście nie ma nic złego w byciu Losem, ale moja rodzina nie chcąc stracić dobrej reputacji jak tylko dowiedziała się o mojej "przypadłości" postanowiła mnie porzucić. Brzmi jak dobry żart, ale nim nie jest. Moi rodzice wysłali mnie do Wakefield kiedy miałam półtora roku. Wakefield to mieścina bezpieczna dla magów żywiołów i wieczna dla mnie, ponieważ jako odrzucony Los nie jestem nigdzie indziej mile widziana. Prawie wszyscy, którzy tu mieszkają są magami. Od najmłodszych lat mieszkałam u Jannis Firs, która zaopiekowała się mną kiedy zostałam znaleziona na stacji kolejowej w miasteczku. Jannis jest emerytowaną bibliotekarką, a także magiem Pogody (dlatego zawsze w moje urodziny pada deszcz, bardzo lubię deszcz). Teraz mam 21 lat. Jestem średniego wzrostu dziewczyną, z długimi, kręconymi, rudymi włosami, zielonymi oczami i bladą cerą przyozdobioną wieloma piegami. Mam zaszczyt być jedynym w rodzinie magiem Ognia (czujecie ten sarkazm?).
Siedzę właśnie w kawiarni Destiny i ze sztucznym uśmiechem na twarzy przyjmuję zamówienia klientów, robię napoje i kroję ciasta. Póki co nie ma nikogo przy kasie, więc siadam na stołku i piję moją herbatę. Moje gęste włosy przykrywają mnie tak, że widać tylko nogi wystające spod rudej zasłony loków. Mój napój stał się już zimny, więc obejmuję go dłońmi, które powoli stają się coraz bardziej czerwone, a moja herbata znów jest ciepła. Zdąrzyłam wypić dwa łyki, kiedy usłyszałam dzwonek otwieranych drzwi. Odstawiam herbatę, wstaję i spoglądam w ich stronę. Do kawiarni wszedł właśnie młody chłopak, którego nigdy wcześniej nie widziałam.

Elements of DestinyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz