Rozdział 2

13 3 1
                                    

Do dzwonka było jeszcze trochę czasu, więc postanowiłem, że pójdę do łazienki. Bez problemu ją znalazłem. Stanąłem przy umywalce i patrząc na swoje odbicie w lustrze opłukałem twarz wodą. 

Co on sobie wyobraża, pomyślałem. Jak ja dobrze znam taki typ: wielki król szkoły, pieprzy wszystko co się rusza i w dodatku każdy musi go szanować. Nie mam ochoty się z nim zadawać. Nie będę jego posłuszną zabawką. Muszę znaleźć pracę i pomóc mamie. Odkąd mój ojciec umarł nie dajemy sobie rady. Poprzednie zarobki mamy starczały nam ledwo na opłacenie rachunków i coś do jedzenia. Teraz gdy się przeprowadziliśmy mamy mniejsze mieszkanie, a nowa praca jest bardziej opłacalna.

Moje rozmyślania przerwał dzwonek na lekcje. Poszedłem więc prosto do sali. Widząc, że w klasie roiło się już od uczniów, usiadłem w jednej z wolnych ławek. Chwilę potem dosiadł się do mnie wysoki blondyn.

-Hej, nowy tu jesteś? Nie widziałem Cię wcześniej- powiedział wesoło, spoglądając na mnie z ukosa.

-Tak, jestem Louis. Nie miałem jeszcze okazji poznać nikogo, tak normalnie...

-Mam na imię Niall. Poznałeś już kogoś nienormalnie?- odparł chłopak po czym zachichotał.

- No przyczepił się do mnie taki jeden. Wysoki z brązowymi włosami i zielonymi oczami.- powiedziałem od niechcenia, przypominając sobie sytuację sprzed chwili.

- Masz na myśli Harry'ego Stylesa!?!? Kolego, powiem ci, że masz przerąbane. Jeśli on sie do kogoś przyczepi to nie odpuści póki tej osoby nie przeleci- blondyn dokończył wypowiedź, a sprawdzanie obecności przez nauczycielkę zostało przerwane przez temat naszej rozmowy.

Do sali wszedł we własnej osobie Harry Styles.

-Harry, mogę wiedzieć dlaczego jesteś spóźniony? Co cie tym razem zatrzymało?- powiedziała nauczycielka podniesionym głosem, wyczekując odpowiedzi.

-Koleżanka- odparł nonszalanckim głosem.

-Ah tak? A to czemu?

-No wie pani... Czasu nie było dużo, musieliśmy się śpieszyć, jeśli pani rozumie...- rzekł z widocznym rozbawieniem w glosie.

-Nie musiałam tego wiedzieć

-To pani pytała- odpowiedział i chwile po tym skierował się na tyły klasy do ławki.

Przechodząc obok mnie, musnął swoimi palcami moje ramię, a mnie przeszedł dreszcz. 

I'm not yours // Larry StylinsonWhere stories live. Discover now