Chapter 03

67 4 9
                                    

Przepraszam, że nie było długo rozdziału, ale miałam kontuzję (wybity palec u prawej ręki, a dokładniej wskazujący).

Piątek
Godzina 14:23
Miejsce: szkoła, przy szafkach szkolnych

- Ej, Nata, pamiętasz jak mówiłaś mi o swoim marzeniu? Że ja, ty i Łukasz zerwalibyśmy nockę na dachu wieżowca, grając na gitarach i śpiewając - spytał Kazu.

- No, pamiętam, a co?

- Może dzisiaj to zrobimy?

- W sumie to dobry pomysł.

- My we trójkę czy ktoś jeszcze?

- Wiesz co, zróbmy tak: ty zaprosisz dwie osoby, a ja też dwie i powiem o tym Łukaszowi.

- Dobra, to zdzwonimy się dziś o osiemnastej?

- Tak, na Skypie.

- Do zobaczenia.

- Pa - powiedziała Nathalie.

Zaczęła się ode mnie oddalać, a kiedy nie było już jej widać, poczułem jak ktoś pociągnął  mnie za ramie, a była to Val, piękna brunetka o niebieskich oczach. Zawsze pozytywna i pełna energii.

- Hej kirito, co robisz?

- Teraz idę na trening i chciałbym cię zaprosić abyśmy dzisiaj z takim jednym chłopakiem, Nathalie i z kimś tam jeszcze, pójść na nockę na wieżowiec, pośpiewamy i tak dalej.

- Dzisiaj mówisz... hmm... Mogę, a o której się spotykamy?

- Jeszcze nie ustaliliśmy godziny ale zadzwonię do ciebie jak już będzie wiadomo.

- Okej, odprowadzić cię pod twój klub bokserski?

- Jak masz ochotę biec to dobra.

- Ehh... zbieganiem to ja tak niezbyt y- powiedziała Val po czym oboje zaśmialiśmy się lekko. Pożegnaliśmy się, nałożyłem słuchawki, włączyłem piosenkę i zacząłem biec truchtem, co jakiś czas zwiększając prędkość.

30 minut później
Japonia, Tokio
Sala bokserska

Otworzyłem drzwi od sali bokserskiej po czym skierowałem się w stronę szatni, przebrałem się, założyłem owijki i zacząłem swoją rozgrzewkę (nie będę wchodzić w szczegółu co dokładnie robiłem, cała rozgrzewka trwała z 20 minut).
Na samym początku, zaliczając to też do rozgrzewki, zrobiłem walkę z cieniem (polega na staczaniu pojedynków z wyimaginowanym przeciwnikiem - przygotowuje do starć z rzeczywistym przeciwnikiem), gdy nagle usłyszałem dźwięk otwierających się drzwi i spojrzałem w tamtą stronę, był to Alex, jeden z najlepszych zawodników w naszym klubie, jest dalekodystansowcem. Ma świetną pracę nóg, jest bardzo szybki i oczywiście jego kończące uderzenie, czyli prawy prosty. Obecnie ma 18 lat. Jest zawodowcem.

- Hej, już jesteś? - spytał Alex kierując się powoli do szatni.

- Tak.

- Biegamy dziś razem?

- Już biegłem, zaraz zacznę z trenerem walkę na tarczy.

- Okej...

- Kirigaya, gotowy? - krzyknął trener.

- Tak! Już idę. - wykrzyknąłem, po czym założyłem rękawice bokserskie RPU-15 firmy Masters i wszedłem na ring.

- Dobra, lewy, prawy, zejście i prawy sierpowy - powiedział trener.

Przyjąłem pozycję, nogi ustawione na szerokość barków i do środka, lewy bark zakrywa lewą stronę policzka, a prawa pięść, prawy policzek. Łokcie przylgnięte do brzucha. Szybki lewy prosty, a po chwili wszedłem prawym, skręciłem biodra tak, aby zadać mocniejszy cios i aby sięgnąć na większą odległość. Teraz zejście. Ugiąłem kolana i uderzyłem z całej siły prawym sierpowym. Nagle trener zaczął zasypywać mnie lekkimi ale szybkimi ciosami. Przyłożyłem pięści do szczęki i trzymałem tak, aż skończył. Walka na tarczy trwała z trzydzieści minut. Potem przyszedł czas na worek, cztery rundy po trzy minuty. I na końcu treningu jeszcze sparing z Alexem.
Trener krzyknął: " Boks!" Po czym zaczęła się runda.

Starał się trzymać mnie na daleki dystans zadając mocne i szybkie ciosy. Lewy, prawy, lewy, lewy, prawy... Ogarnąłem się i gdy zadał kolejny cios, zbliżyłem się do niego gwałtownie, po czym uderzyłem w nerkę, prawym hakiem. Szybko po tym, wszedłem w niego prawym sierpowym, jednak odpowiedział kontrą. Jego prawy sierpowy trafił mnie. Pod wpływem uderzenia, otworzyłem gardę. Skorzystał z okazji i dostałem prawym podbródkowym. Zwiększył dystans i zaczął zasypywać mnie prostymi. Nagle zabrzmiał gong. Koniec. Idę wziąć prysznic i pora wrócić do domu.

Szlem słuchając muzyki aż usłyszałem dźwięk dzwonka w telefonie. Nathalie do mnie dzwoniła. Odebrałem.
-Siema- przywitała się
-hej, jak z dzisiaj?
-o 18 pod naszą szkołą. Będzie Victor, Łukasz i Asuna
-zaprosiłaś Asune?
Tak, a co? Przecież musisz w końcu zaruchać
- boże liv, naprawdę nie możesz po prostu odpuścić? Już ci mówiłem, że nic miedzy nami nie ma i nie będzie
- taa... a i jeszcze jedno. Łukasz mówił żebyś wziął gitarę
- no dobra, coś kupować?
- nieee, pójdziemy wszyscy razem do sklepu po drodze
- okej, pa
- nie! Czekaj! Ja chce jeszcze pogadać! Tylko nie przez 5 minut ale dłużej
- no dobraaa... o czym chcesz gadać?
- chcesz przyjść do mnie na noc następnego dnia?
- jasne, tylko o której?
- może o 17?- spytała Nathalie
- dobra, kupować coś?
- nic nie kupuj, razem pójdziemy
- okej
- jak tam klasa?
- no całkiem spoko, poznałam pewną dziewczynę, jest całkiem spoko, ludzi też mam raczej ogarniętych
- hmmm... jak tam z Victorem się układa?
- a wszystko dobrze, a u twojej Asuny?
- fuck you... - powiedziałem po czym Liv zaczęła się śmiać - śmiejesz sie jak foka- wykrzyknąłem żartując z niej
- spadaj

Piątek
Godzina 17:32
Japonia, Tokyo

"Już prawie 18"- powiedziałem do siebie w myślach patrząc na zegarek, następnie poszedłem zmienić koszulkę na czarną i wyszedłem przed dom, wsiadłem na motor, założyłem kask i odjechałem w umówione miejsce. Gdy dojechałem była równo 18 a na miejscu spostrzegłem już cała ekipę: Asuna, Liv, Victor, Val, Łukasz i Mat. Nocke mieliśmy zrobić na dachu wieżowca niedaleko naszej szkoły. Będąc już pod budynkiem, weszliśmy na samą górę i wytrychem otworzyłem wejście na dach. Usiedliśmy przy progu mając widok na całe miasto. Wyjąłem gitarę z pokrowca wraz z Łukaszem
- co gramy?- spytał Łukasz
- hmm... może" how to save a life"?- spytałem
- ooo nooo- wykrzyknęła Nathalie - Step one you say we need to talk
He walks you say sit down it's just a talk...- zaczęła śpiewać wraz z dźwiękiem gitar w tle
Minęły z dwie godziny zanim zakończyliśmy śpiewać.
- ej bo ogólnie to może byśmy coś o sobie opowiedzieli bo Asuna nas wgl nie zna- powiedziała Val
- w sumie dobry pomysł, niech pierwszy zacznie Victor
- no dobraaa... a więc... Jestem Victor Blue, pracuję w ispocie... Nathalie jest moją dziewczyną no i lubię koszykówkę
- to teraz moja kolej, nazywam się Valerine Hope, pracuje w schronisku dla zwierząt, mówią na mnie Val i tyle... kocham zwierzęta
- jestem Mateusz Abramowicz, wołają na mnie Mat, lubię szkicować, siatkówkę, perkusje i ogólnie to lobię muzykę
- niech Nata o mnie powie- powiedział Kazuto
- czemu ja????
- bo jestem ciekaw co o mnie powiesz
- no dobra... a więc Kazuto Kirigaya. Kazu, kirito, hmmm... agresywny, jeśli ktoś ci grozi to Kazu z chęcią mu wpierdoli
- ej nie jestem taki!
- zamknij mordę ja teraz mówię... a więc lubi się bić i ba motorze jeździ, no menel i tyle
- dzięki... ja taki nie jestem....- odpowiedział z zażenowaniem
....

I'm the one for youWhere stories live. Discover now