2. Poziom zero

10.5K 532 817
                                    

Obudziłam się w ciemnym pokoju. Siedziałam na (prawdopodobnie) krześle. Próbując wstać zakręciło mi się w głowie i musiałam ponownie usiąść. Po kilkunastu sekundach zapaliło się światło. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i zdałam sobie sprawę, że jestem w sali lekcyjnej.

Ignorując silny ból głowy wybiegłam na korytarz. Teraz byłam pewna, że znajdowałam się w szkole. Wyjrzałam przez okno, gdzie zobaczyłam tylko całą masę świerków, sosen i innych drzew, których nazw nie pamiętam.

Szkoła w lesie?

— Wszystkich uczniów zapraszam do auli — z głośnika wiszącego na ścianie rozległ się komunikat.

Przeszły mi dreszcze. Rozpoznałam ten głos, to ten sam, zachrypnięty, robotyczny głos, który usłyszałam wczoraj w swoim pokoju. Jest jakoś modyfikowany, zapewne ten ktoś z jakiegoś powodu nie chce, aby jego tożsamość została odkryta.

Bałam się iść we wskazane przez mojego porywacza miejsce, jednak musiałam dowiedzieć się więcej o swoim położeniu. 

Podeszłam do planu budynku wiszącego na ścianie i odnalazłam na nim aulę. Jest na moim piętrze, muszę skręcić w prawo, a potem iść prosto. Zaczęłam podążać w tamtym kierunku. Co tu się dzieje?

Zostałam porwana. Tylko tego byłam w tym momencie pewna.

Ciekawe, czy Sara coś z tym zrobiła? Pewnie nieźle się przestraszyła. Na pewno szuka mnie teraz ona, rodzina, pół miasta i policja. Nie mają pojęcia, że jestem w szkole w środku lasu.

Zaśmiałam się rozpaczliwie, gdy uświadomiłam sobie jak beznadziejnie wygląda moja sytuacja.

Znalazłam się przed ogromnymi drzwiami ze złotą tabliczką „aula". To na pewno tutaj. Jedno pchnięcie je otworzyło, a ja weszłam do środka.

W obszernej sali ujrzałam scenę i dwa rzędy krzeseł. Większość była już zajęta. Usiadłam gdzieś z brzegu, a reszta siedzących odwróciła się w moją stronę. Była ich dwunastka. 

— To już trzynasta. Wiesz co tutaj się dzieje? – spytała z niepokojem siedząca obok mnie dziewczyna w okularach. Jej zielone włosy były spięte w niedbały kok, a brązowe oczy przepełnione były lękiem.

— Nie mam pojęcia! — odparłam. — Ja...

— Też grałaś w tą głupią grę? — odezwał się szatyn z pierwszego rzędu.

Ręce miał schowane w kieszeniach granatowej bluzy, biła z niego ta luzacka aura. Pomimo, że mówił szybko, a może nawet nerwowo, wyglądał niezwykle spokojnie. Nie wiedziałam, że tak się da.

— 48 godzin? — dodała zielonowłosa okularnica.

— Nie! — zaprzeczyłam natychmiast. — Chciałam tylko dowiedzieć się, o co w tym chodzi! I wtedy dostałam wiadomość, i...

— Jak to? — spytała brunetka z grzywką na oku. — Więc co tutaj robisz? Nie grałaś w grę?

— Chciałam trochę pomyszkować, byłam ciekawa zasad... a wtedy zostałam porwana... — zaczęłam się tłumaczyć, gdy usłyszałam jak drzwi się zamknęły.

Ktoś jeszcze wszedł do środka?

Odwróciłam głowę i ujrzałam znajomą osobę. Rudego chłopaka w okularach, który zawsze siedział sam, a wczoraj po raz pierwszy zwrócił na mnie uwagę. Emila.

 Emila

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
48 Godzin [PREMIERA: 22.02.2023]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz