Żeby on tu był

213 14 0
                                    

 Promienie chłodnego słońca wpadały przez ogromne okna do gabinetu z czterema biurkami, z których jedno było puste. Praca dla organizacji rządowej była dobrze płatną i tak naprawdę potrzebowano stałego, silnego składu, więc czemu jeden etat w sześć miesięcy po jego osieroceniu wciąż pozostawał nieobsadzony? Może dlatego, że nikt nie był w stanie zastąpić Lee Jooheona. Pomijając solistów, którym generalnie przydzielano misje rozpoznawcze, był najlepszy. No i póki co ci, którzy zostali najpierw musieli rozwiązać sprawy, z którymi zostawił ich lider. Właściwie to musieli dogadać się między sobą. 

Hoseok po raz kolejny przekładał dokumenty w organizerze na swoim biurku a Kihyun był prawie pewien, że zaraz zacznie ścierać kurze z kartek papieru tylko po to, by mieć zajęcie inne niż ciskanie gromów w tył głowy Hyunwoo. Ten z kolei przeglądał się starannie opisanym okładkom segregatorów, które równiutko ułożone były na półkach za biurkiem Jooheona. Mała poprawka - biurkiem, które kiedyś do niego należało. Wszyscy trzej wciąż nie przywykli do nowego stanu rzeczy mimo, że minęło już pięć miesięcy. W końcu byli dla siebie praktycznie jak rodzina. Cóż on i Kihyun byliby rodziną, gdyby Lee został z nimi na trochę dłużej...

Yoo przesunął pół przytomny wzrokiem od Hoseoka, po Hyunwoo aż zatrzymał się finalnie a zdjęciu, które wciąż stało na jego biurku a teraz było idealnie oświetlone przez ostatnie promienie słońca. Sięgnął po ramkę a drugą dłoń ułożył odruchowo na sześciomiesięcznym brzuchu. Cóż gdyby nie zemdlał to Hyunwoo nie zabrałby go do lekarza i to on pojechałby z Jooheonem do Busan a tak zamiast niego pojechał Hoseok, który i tak był zmęczony do ostatniej misji. Wtedy nie byłoby żadnego wypadku. Jego dziecko miałoby ojca a jego przyjaciele wciąż by nimi byli. To znaczy względem siebie, ponieważ dla Kihyuna zachowywali się tak samo a i nawet bardziej się o niego troszczyli. W końcu był przy nadziei.

Gdyby tylko mógł cofnąć czas.

Nawet w wielkim mieście cmentarz stanowił zupełnie odrębny świat. Nawet, jeśli za jego murami toczyło się normalne życie a samochody przejeżdżały bez ustanku to i tak na jego terenie panowała cisza. Jakby czas się zatrzymał... Śnieg wciąż leżał gdzie nie gdzie mimo, że był początek marca. 

- To nie wina Hoseoka, przecież miał prawo być zmęczony. Teraz za każdym razem gdy siada za kółkiem wydaje się, jakby widział to wszystko od nowa. W dniu, gdy zginąłeś dowiedziałem się, że będziemy mieć dziecko. Zabawne, czyż nie? Swoją drogą wiesz, że dalej się na siebie złoszczą? Oh nawet nie wiesz, ile bym dał by móc cofnąć czas. Żebyś był tutaj z nami. Żeby przynajmniej oni się pogodzili... 

Gdyby tylko istniał jakiś sposób by móc to wszystko naprawić. 

》Więcej Niż Sen《 MONSTA X  (kiheon)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz