Otworzyłam drzwi i pobiegłam po klatce schodowej, najszybciej jak się dało. Obok babci stali rodzice. Postanowiłam ich zignorować, ale na próżno. W każdym razie mama złapała mnie za kaptur bluzy i rzekła: – Jedziesz do babci. Na dwa tygodnie, cieszysz się? - posłała mi lekki uśmieszek. Hmm... Wizyta u babci byłaby fascynująca. – Pakuj się i do zobaczenia za dwa tygodnie. - powiedziała i poklepała mnie w plecy. – Będzie dobrze. - powiedziała babcia, która była już trochę wzruszona pożegnaniami. Spakowana, ponownie zeszłam z drugiego piętra do babci, tym razem z walizką pełną ubrań.
• • •
Jechałyśmy. Cały czas obserwowałam przez okno zmieniający się krajobraz. Raz mijałyśmy bloki i wieżowce, raz małe osiedla i wsie, a jeszcze indziej mosty, rzeki, łąki lub lasy.
„Ślicznie!" - pomyślałam. Przed moimi oczami ukazał się most na tle jakieś rzeczki. Spojrzałam w szafirowe niebo nade mną. W niektórych miejscach przykrywały go chmury. Raz trochę gęściej, a raz rozchodziły się i rozmazywały. Babcia gwałtownie zahamowała. – To tutaj! - powiedziała uradowana wychodząc z samochodu. Nigdy nie byłam u babci Jolie. Mieszkała ona już prawie na granicy z Arkansas. Wyjęłam walizkę i podreptałam za babcią w stronę drzwi. Domek babci jest malutki, zrobiony w typowo amerykańskim stylu. Jedyne jego kolory to biel i jasny błękit. Posiada małe okienka przez, które widać jedynie zakurzony parapet i leniwe koty na nim siedzące. Trudno by było cokolwiek przez nie zobaczyć, ponieważ zasłony przysłaniały większość odkrytej przestrzeni za oknem, którą jedynie można było trochę dostrzec. Weszłam do niego ciągnąć za sobą ciężką walizkę i spojrzałam na długi korytarz przede mną.
*ciąg dalszy nastąpi*
Babcia stanęła na środku korytarza i otworzyła malutki sejf. W nim znajdowały się jej oszczędności. Podniosła głowę i powiedziała:
– Ashley, nie mam już pieniędzy na twoje dwutygodniowe utrzymanie. Musisz iść do pracy... Pani Dark potrzebuje kogoś do pomocy przy dokumentach i delikatnej pomocy przy gospodarstwie. Nie mogę wyżywić cię z raptem dolara. Dobrze mnie rozumiesz... Tak? - jej niebieskie oczy spojrzały na mnie. Byłam zdesperowana, ale cóż... Praca przy dokumentach... brzmi to ciekawie. Może uda mi się coś znaleźć... – Dobrze, babciu... Kiedy mam zacząć pracę? - spytałam, a staruszka tylko machnęła ręką: – Jak najszybciej, Ashley, jak najszybciej!• • •
– Ashley Buckle! Pobudka i do roboty! Masz posegregować dokumenty i nakarmić krowy! - obudziły mnie donośne krzyki gospodyni. – Na co czekasz?! - zapytała. Otworzyłam lewe oko, stopniowo otwierałam prawe i zauważyłam sterczącą nade mną panią Dark. Jej mina była zła. Szybko zerwałam się z łóżka i otworzyłam starą szafę. Włożyłam bluzkę, spodnie, buty i wyszłam bez śniadania z domu. Przy stodole czekała na mnie Brooklyn, czyli młodsza córka pani Dark. Oślepiła mnie hollywoodzkim uśmiechem bez trzech zębów. Otarła buty ze słomy i stanęła w drzwiach budowli. – Cześć, Brooklyn! - powitałam ją serdecznie. Dziewczyna tylko się odwróciła, chwyciła grabie i przekazała je mi i rzekła: – Ahoj, Buckle! Widzisz jakie mam nowe grabie? Przynajmniej się nie złamią! Zaczęłam się sztucznie śmiać widząc rozweseloną Brooklyn. Weszłam do stodoły i ujrzałam konie. Obok boksów stała skrzynia podeszłam do niej i podważyłam lekko zamek. Zgrzytnął, a skrzynia się otworzyła... Zdjęcie, listy, dokumenty... Interesujące...
*ciąg dalszy nastąpi*
CZYTASZ
„Only One Hope"
AventuraAshley Buckle ma piętnaście lat. Jej przygoda rozpoczyna się w kamienicy na Rose Street w jednym z amerykańskich stanów Oklahoma. Czy uda jej się dowiedzieć o swoich przodkach na podstawie znalezionego starego listu?