~*~

102 10 6
                                    

Hank Joel Warrick, znany i szanowany w całym Układzie Słonecznym biznesmen oraz założyciel wielotrylionowej firmy Warrick Industries leciał turystycznym odrzutowcem na Ganimedes. Widok był to niecodzienny. W końcu tak sławna osobistość mogła skorzystać z prywatnej rakiety, która przetransportowałaby go na miejsce — jednak Hank, mimo iż jego żona Isobel nalegała, nie zrobił tego.

Oczywiście lot turystyczny także był dość drogi i nie każdy mógł sobie na niego pozwolić, ale żaden z pasażerów nie miał nawet sześciu zer na koncie, nie wspominając już o osiemnastu. Ów pasażerowie, szóstka ziemskich studentów — Xennea Rowson, Errol Watkins, Claudia Powell, Roel Pearce, Darrell Lurie i Natasha Jensen — siedziało jak na szpilkach, spoglądając bacznie na niewiele starszego od nich biznesmena. Niewiele starszego, bo Hank niedawno obchodził trzydzieste pierwsze urodziny. Różnica dziesięciu lat w tych czasach to było naprawdę niewiele. Dzięki rozwojowi nauki i genetyki ludzie przeżywali nawet dwieście, przy zdrowych nawykach żywieniowych i odpowiednim trybie życia.

Hank, mimo że samodzielnie, szybko odniósł sukces i aktualnie Warrick Industries to jedna z największych i najlepiej prosperujących firm międzyplanetarnych w galaktyce. W tak młodym wieku osiągnął więcej, niż niejeden osiemdziesięciolatek.

Siedząca pomiędzy Errolem i Roelem Xennea, posyłała Warrickowi bardzo nieprzychylne spojrzenia. Nie podobało się jej, że mężczyzna z nimi leci. Przecież mieli mieć ten lot tylko dla siebie! A tak, zamiast z Ziemi lecieć prosto na Ganimedes, musieli jeszcze zatrzymać się na Marsie, by szanowny trylioner mógł się do nich dosiąść. Czego to nie można kupić, mając taką fortunę? Zezłościło ją to. Nie dość, że nie mogła swobodnie spędzać czasu z przyjaciółmi i chłopakiem, to jeszcze mogli się spóźnić! Ciekawe co w takiej sytuacji zrobią? Gdy przewodnik po satelicie Jowisza odmówi im prowadzenia wycieczki, bo nie zdążyli? Stracą mnóstwo pieniędzy! Tyle czasu zbierali na tę wycieczkę! Nerwy wręcz kipiały z kobiety, wylewając się uszami i w żadnym stopniu nie pomagając rozluźnić napiętej do granic możliwości atmosfery. Oczami natomiast ciskała wręcz gromy. Errol pogładził uspokajająco palce swojej dziewczyny, mocno zaciśnięte wokół jego. Xennea jednak nie mogła się rozluźnić.

Całej sytuacji zdawał się nie zauważać jedynie sam pan Warrick, a przynajmniej tak zdawało się przyjaciołom. Prawda była jednak taka, że Hank celowo ignorował spojrzenie Xennei i reszty grupy, bo nie miał wcale względem nich złych intencji. Chciał nawet przekonać do siebie turystów, ale za żadne skarby pomysł, jak to zrobić nie wpadał mu do głowy. Czekał cierpliwie, mając nadzieję, że sam nadejdzie, gdy wystarczająco się skupi. Bystrym brązowym spojrzeniem zlustrował swoich spiętych współtowarzyszy podróży. U niektórych widać było gołym okiem ingerencję genetyków w ich wygląd. Człowiek żyjący jeszcze pół wieku temu pomyślałby, że studentów poniosła fantazja z farbą do włosów i soczewkami. Chociaż jak na rok dwa tysiące pięćset osiemdziesiąty trzeci i tak wyglądali normalnie. Żadne z nich nie miało różnobarwnej skóry, za to nietypowe kolory włosów i oczu. Na przykład panna Natasha Jensen mogła się pochwalić krwistoczerwonymi puklami i turkusowymi tęczówkami. Roel posiadał zielone pasemka w gąszczu czekoladowych kosmyków, podkreślające kolor jego oczu, skrytych za okularami z cienkiego drutu. Ich obecność na nosie chłopaka bardzo zaskoczyła Hanka. Przecież okuliści spokojnie mogli skorygować jego wzrok. Skoro było go stać na lot turystycznym odrzutowcem na Ganimedes, to chyba na wizytę u specjalisty czy operację również. Trzydziestojednolatek nie potrafił znaleźć żadnego logicznego powodu, wyjaśniającego ten fakt. Przecież zawsze mógł być to kaprys chłopaka. Może uważał, że dzięki nim wygląda mądrzej? Był studentem, mogło mu zależeć na opinii i wrażeniu, jakie wywierał na wykładowcach.

Z ciekawszych elementów urody pasażerów, Warrick mógłby jeszcze wyróżnić platynowe włosy i skrzące się złowrogo fioletowe oczy Xennei, niemal lśniące jasnością pasma Darrella i pochłaniające mrok oczy Claudii. Jedyną osobą, u której nie podejrzewał zabiegów genetycznych był Errol. Miał on rdzawe, wpadające w kasztan włosy, opadające lekko na piwne oczy. Wyglądał bardzo zwyczajnie przy swoich towarzyszach. Podobnie z resztą jak Hank, którego zarówno czuprynę, jak i tęczówki były w odcieniach brązu.

Gwiezdny pyłOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz