- Wzięłaś listę ze stołu? - spytała moja mama unosząc brew.
Westchnęłam i ruszyłam w stronę kuchni. Chwyciłam kawałek papieru, który znajdował się na blacie i poprawiłam koralowy szalik przy szyi.
Tak cholernie chciało mi się spać.
Była sobota. Sobota rano. Kto zrywa ludzi z łóżka w sobotę przed jedenastą?
Trzeba nie mieć serca by coś takiego zrobić!
- Na pewno nic więcej nie potrzebujemy? - ziewnęłam i założyłam na nogi adidasy.
Usypiałam. Dosłownie padałam.
Rodzicielka pokręciła przecząco głową, a ja otworzyłam drzwi.
- Jak coś sobie przypomnę, zadzwonię. - powiedziała, gdy ja opuściłam dom.
Listę zakupów włożyłam do swojej czarnej torby i wplątałam we włosy wsuwkę. Ruszyłam przed siebie depcząc po pomarańczowych liściach.
Ughhh... Chcę wakacje.
Jest listopad a ja już nie daję rady. Szkoła wysysa z nas energię. Wysysa radości i wolny czas.Każdy odlicza dni do weekendu. A weekend to nauka w domu. Kiedy można odpocząć?
Przyjrzałam się dwóm słowikom śpiewającym na drzewie. Uśmiechnęłam się czując promienie słońca na moich policzkach.
Jedyny plus dzisiejszego dnia.
Tak bardzo kocham jesień. Ciepłą, kolorową jesień.
Wiewiórka przebiegła przez ulicę a jej rudawy ogon przykuł uwagę kota. Zwierzak popędził za rudą istotą.
Sklep do którego miałam się udać znajdował się niecałe półgodziny od mojego domu. Normalnie byłabym wniebowzięta, że mogę iść na zakupy, a nie sprzątać w domu.
Nie dzisiaj.
Jedyne czego pragnęłam to ciepłego łóżka i paczki oreo.
Czy to tak wiele?
Westchnęłam i poprawiłam czarną torebkę na ramieniu. Jesień jest piękna, ale lato też ma coś w sobie.
W lecie są wakacje...
***
- Nie, nie chcę wasabi. - po raz kolejny potarłam skronie patrząc na sprzedającą.
Starsza kobieta wskazała słoik i po raz kolejny próbowała mnie przekonać.
- Dzisiaj jest przecena! Tak tanio nigdzie nie kupisz! - kontynuowała jednak ja pokręciłam głową.
Nienawidzę wasabi.
Kto lubi to zielone świństwo?
- Nie kupię tego. - jęknęłam i wyłożyłam butelkę wody na taśmę - Proszę kasować dalej.
Kasjerka burknęła coś pod nosem i odhaczyła krateczkę w swoim notesie. Zaczęłam pakować produkty, których było całkiem sporo.
Zrobić zakupy dla całej pięcioosobowej rodziny to jest wyczyn!
- Pięćdziesiąt dolarów i dwadzieścia pięć centów. - rzuciła, a ja otworzyłam torebkę.
Wyciągnęłam z niej pieniądze i podałam je kobiecie. Zabrałam rachunek i schowałam go do jednej z siatek. Podziękowałam i wyszłam ze sklepu.
Przeklęłam widząc mokre ulice. Lało jak z cebra.
Dlaczego?
Co zrobiłam, że los tak się nade mną pastwi?
CZYTASZ
Małe światełko
Romance- Dla mnie jesteś takim światełkiem jak widzimy na niebie. - powiedział chłopak i objął mnie ramieniem. - Wiesz, że patrzymy na gwiazdy prawda? - zapytałam retorycznie na co rówieśnik zaczął się śmiać - Dla mnie jesteś takim małym światełkiem. - pop...