1. Zdradził cię z sąsiadką?

65 28 21
                                    

- Co ty gadasz? - Daisy wytrzeszczała oczy, o mały włos nie wypuszczając z rąk kubka z herbatą i to nie dlatego, że się nagrzał. - I co zrobiłaś? - dominująca cecha ciekawskiej osoby niemal nakazywała jej zadać to pytanie. Nie czułam się, jakby naruszała moją prywatność, bo od piaskownicy była moją najlepszą przyjaciółką i mówiłam jej o wszystkim, co działo się w moim na co dzień nudnym życiu.

Podkuliłam nogi, przenosząc wzrok z reklam puszczanych w telewizji na okno ukazujące piękny widok plaży i tafli wody. Jedynie będąc tutaj mogłam napawać się tak piękną panoramą. Z czasem zaczęłam żałować, że wybrałam Las Vegas zamiast znaleźć swój kąt gdzieś nieopodal przyjaciółki w Los Angeles. Zaślepiona miłością pognałam za Lucasem, a wczorajszego wieczoru dotarło do mnie, jaki wielki błąd popełniłam. Zachcianki kogoś były dla mnie ważniejsze, niż to czego ja naprawdę chciałam.

- Trochę powrzeszczałam, wrzuciłam do torby ubrania i przyjechałam tutaj - wzruszyłam ramionami. Zaskakiwałam sama siebie, że nie miałam ochoty płakać, ani odizolować się od świata, by na osobności pocierpieć. Inaczej wyobrażałam sobie złamane serce. - Wydaje mi się, że przestałam go kochać już dawno - dodałam niepewnie. Westchnęłam. - Sama już nie wiem. Po prostu, kiedy go zobaczyłam z Susan w naszym łóżku, to jedyne co poczułam to obrzydzenie. Zawiodłam się na nim, ale nie zranił moich uczuć, bo byłam z nim z przyzwyczajenia.

- Widziałam, że jest z niego niezły dupek - skrzywiła się rudowłosa, upijając herbatę z kubka. - Ale nie spodziewałam się, że kiedykolwiek upadnie tak nisko, by posuwać sąsiadkę, która mogłaby zostać jego matką - roześmiała się się i nic w tym dziwnego, bo ja również nie rozumiałam, jak mógł robić coś tak okropnego.

- Po prostu dawno nie zamoczył, wybaczmy mu to - położyłam dłoń na klatce piersiowej, udając, że mi przykro.

- Tak trzymaj - mrugnęła do mnie okiem.

Zmarszczyłam czoło, gdy rozszedł się po domu dźwięk dzwonka. Spojrzałam na przyjaciółkę, aczkolwiek po jej minie wiedziałam, że też się nikogo nie spodziewała.

- Może Liam znowu zapomniał kluczy - zasugerowała, wstając z kanapy.

Rozłożyłam się wygodniej na fotelu, spoglądając na telewizor, w którym nie puszczali nic ciekawego. Nie chciałam siedzieć w domu. Wróciłam, żeby się rozerwać i zapomnieć o jakichkolwiek zmartwieniach. Powinnam rozejrzeć się za pracą, powiadomić rodziców o moim rozstaniu z Lucasem i pomyśleć nad własnym mieszkaniem, bo nie mogłam siedzieć na głowie przyjaciółce. Mimo wszystko pierwsze na mojej liście rzeczy do zrobienia była rozrywka, bym ostatecznie mogła rozpocząć nowy rozdział. Najpierw trzeba się wyszaleć, potem zająć resztą na spokojnie.

Przypuszczenia Daisy się sprawdziły. Liam słyną ze swojej sklerozy, dlatego ustawiał sobie budzik nawet, gdy chodziło o drobiazgi. Zwykłe zapisanie w kalendarzu się nie sprawdzało, co już raz testowaliśmy, a skutkiem tego było nieodebranie tortu urodzinowego z cukierni.

- Cześć - przywitałam narzeczonego przyjaciółki, gdy wszedł do salonu. Zdziwiony spojrzał na mnie, bo nie miał pojęcia o mojej obecności.

- Hej, a co ty tu robisz? Lucas też jest? - spytał, rozglądając po wnętrzu, jakby ów chłopak zaraz miał wyskoczyć ze swojego ukrycia.

- Nie ma go tu, aktualnie szuka punktu G u naszej sąsiadki - prychnęłam. Siedziało mi się zbyt wygodnie, by wstać i prawidłowo powitać przyjaciela.

Na twarzy Liama wymalowało się niezrozumienie. W pierwszej chwili pomyślał, że żartowałam, lecz po moim tonie głosu wiedział, że coś się zadziało. Przysiadł na podłkietniku kanapy i spojrzał na mnie ze współczuciem.

- Zerwaliście?

- Nie, nasza sąsiadka wstydziła się go ujeżdżać, gdy byłam w pobliżu, więc przyjechałam na kilka dni, żeby się nie krępowała. Niech wszyscy znają moje dobre serce - bąknęłam sarkastycznie, z taką lekkością, jakbym mówiła o tym, co zjadłam wczoraj na obiad.

Daisy krzątała się po kuchni, ale znałam ją doskonale i wiedziałam, że nasłuchiwała naszej rozmowy. Liam nie lubił moich sarkastycznych odpowiedzi, lecz to był mój sposób na obronę. Jeśli się denerwowałam lub coś się poważnego działo, chciałam jakoś rozładować atmosferę głupimi odpowiedziami. W szkole zawsze działało, nie wiem czemu przestało. Jedyne co teraz słyszałam to ,,Zachowuj się, jak dorosła osoba, a nie nadąsana nastolatka". Mieczysław Stilinski osobiście wręczyłby mi nagrodę z dopiskiem ,,Mój człowiek", a inni ciągle narzekają.

- Zdradził cię z sąsiadką? - Liam chyba nie dowierzał, bo jego oczy przybrały kształt monet, a usta lekko rozchylił. - Żartujesz, prawda?

Westchnęłam ciężko.

- Czy ja mu nie wystarczałam w łóżku? Nie byłam w tym dobra, czy o co do cholery chodzi, że pieprzył czterdziestoletnią sąsiadkę, zamiast mi zwierzyć się z tego, że brakuje mu bliskości! - to było jedyną rzeczą, jaka mnie w tym wszystkim denerwowała. Nigdy nie wspomniał o tym, że nie pasowało mu coś w naszym życiu seksualnym. Co prawda nie robiliśmy tego zbyt często, lecz byłam o wszystko spokojna. Naprawdę myślałam, że układało nam się dobrze.

- A co on ci o tym powiedział?

Prychnęłam, kręcąc głową. Musiałam wstać z kanapy, bo już nie mogłam usiedzieć.

- Nakryłam ich kiedy był między jej nogami, wiec dużo nie mówił.

Spojrzałam na cyfrowy zegarek, który wskazywał młodą godzinę i uznałam, że jeśli miałam szaleć, to albo teraz albo wcale. Z szerokim uśmiechem spojrzałam na Liama, a on pokręcił przecząco głową, jakbym miała na czole wypisane, co chciałam powiedzieć.

- To pójdę sama - wzruszyłam ramionami, wymijając chłopaka, ale złapał mnie za ramię, zmuszając bym się zatrzymała.

- Jutro pójdziemy wszyscy, okej? A dzisiaj wyluzuj, ochłoń przede wszystkim - poradził mi, na co wywróciłam oczami i poszłam do kuchni z nadzieją, ze Daisy robiła coś dobrego do jedzenia.

_______________

882 słów

Pierwszy rozdział za nami! Zostawcie w komentarzach swoje opinie i dajcie gwiazdkę, jeśli wam się spodobał. Kolejny będzie jeszcze w tym tygodniu, mam nadzieję, że będzie ktoś to czytał.

Miłego dnia/nocy! xx

Żadnych zmartwieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz