3

1.1K 41 0
                                    

- I jak? - pytała Reachel.
- Chwilkę, już wychodzę.
- Ale co widzisz? Ile kresek?
- Chwilę... O mój Boże! Dwie kreski. Jestem w ciąży! To nie może być prawda! Ja nie chcę tego dziecka - wyszłam z łazienki, rzuciłam się w ramiona siostry, łkając.
- Tak mi przykro, Nicolette. Nic już z tym nie zrobisz. Przecież nie usuniesz ciąży.
- Mogłabym to zrobić. Nie chcę wychowywać dziecka poczętego z gwałtu!
- Jakoś to będzie...
- Jakoś?! - wyrwałam się z objęć siostry. - Ty chyba nie wiesz co mówisz!
- Nicolette, spokojnie. Teraz nie powinnaś się denerwować.
- Masz rację - uspokoiłam się. - Muszę o siebie zadbać. Ale nie chcę, żeby Miron o tym wiedział, ani nikt, że to jest dziecko z gwałtu.
- Rozumiem cię i obiecuję, że nikomu nie powiem.
- Dzięki, wiedziałam, że mogę na ciebie liczyć.


Przez całą noc nie mogłam zmrużyć oka. Dręczyły mnie wyrzuty sumienia. Może powinnam powiedzieć o dziecku Mironowi. Chcąc nie chcąc to też jego dziecko - myślałam przerażona całą tą sprawą. Wiedziałam, że dziecko nie jest niczemu winne i nie powinnam była mówić nic o tym, że tego dziecka nie chcę. Bardzo cieszyłam się z faktu zostania mamą. Chociaż ojciec nie będzie wyjątkowo dobry dla dziecka, ale ja będę wzorową mamą. Muszę zacząć dbać o siebie. Pomyśleć o dobrych stronach całego zajścia i pomalutku dbać o moją kruszynkę - rozmyślałam.
Po bezsennej nocy czekało mnie wyzwanie. Wyjawienie prawdy Mironowi. Masakra! Nie wiedziałam jak dokładnie mogłoby to wyglądać. Uznałam jednak, że może spotkamy się gdzieś przypadkiem, tak jak wczoraj i wtedy powiem mu o ciąży.
Zjadłam późne śniadanie i usiłowałam zająć myśli czymś innym. Nie dałam rady. Już miałam zamiar wyjść na spacer, gdy usłyszałam dzwoniący telefon.
- Kto tam się dobija o tej porze? - zastanawiałam się na głos.
Spojrzałam na wyświetlacz. Jakiś nieznany numer. Odrzuciłam połączenie, ale ten incydent powtórzył się jeszcze dwa razy. Za trzecim odebrałam :
- Halo? - rzuciłam do słuchawki.
- Witam panią Nicolette... - wzdrygnęłam się na samą myśl, kto jest nadawcą tego połączenia.
- Mi... Miron? - spytałam niepewnie.
- We własnej osobie.
- Ale jakim prawem ty... ty...
- Oj, nie przejmuj się. Chciałem tylko utrzymywać z tobą jakikolwiek kontakt. Jeżeli nie chcesz ze mną rozmawiać, byłem zmuszony załatwić sobie twój numer. Ale spokojnie, relax, nie mam zamiaru robić ci żadnej krzywdy...
- Za późno, już zrobiłeś. Ale tak w ogóle po co do mnie dzwonisz?!- przerwałam mu.
- Bo chciałem... - zająknął się. - Chciałem przeprosić za to, co się wydarzyło między nami. Wiem, że te przeprosiny nie zrekompensują ci krzywdy, jaka spotkała cię z mojej strony, ale mam nadzieję, że nie będziesz się już mnie obawiała i może nawet zostaniemy przyjaciółmi?
- Że co proszę?
- Nicolette, ja naprawdę żałuję swojego czynu. Nie chciałem cię zgwałcić. Nie wiem dlaczego tak uczyniłem. Naprawdę mam z tego powodu wyrzuty sumienia...
- Skończyłeś? - spytałam obojętnym tonem.
- Widzę, że nic z tego nie będzie. Niepotrzebnie do ciebie dzwoniłem. Narazie.
- Jeszcze tylko jedno.
- Wal - odrzekł.
- Chciałam ci tylko powiedzieć, że przez ten cholerny gwałt spodziewam się twojego dziecka! Nara!
Rozłączyłam się. Nie chciałam słuchać jego głosu. Po chwili dzwonił znowu. Odrzuciłam połączenie. Postanowiłam zostawić telefon w domu i pójść na wymarzony spacer.

Nieprawdopodobne a jednak! To wielka miłość...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz