9

743 24 0
                                    

W domu, podczas picia herbaty, usłyszałam płukanie do drzwi. Poszłam otworzyć, a w progu stał listonosz. Miał dla mnie list od... Mirona! O Matko, znowu on!
Usiadłam w salonie, odstawiłam kubek z herbatą na stolik, otworzyłam kopertę i zaczęłam czytać :
           Nicolette!
           Na wstępie chciałem ci
           powiedzieć, że nie musisz
           się mnie już obawiać.
           Zamknęli mnie na
           dwadzieścia pięć lat,
           odsiedze swoje. Strasznie
           ubolewam nad tym, co ci
           tamtej nocy wyrządziłem.
           Przepraszam. Teraz już
           wiem, że zachowałem się
           jak prawdziwy gwałciciel,
           chociaż nim nie jestem.
           Nie przestałem cię kochać
           i nie przestanę. Wciąż
           o tobie rozmyślam i modlę
           się do Boga, abyś któregoś
           dnia mi przebaczyła...
Na koniec podał adres więzienia, w którym przebywa i prosił, abym go odwiedzała. Nie zmuszał mnie do tego. Pomyślę nad tym, ale nie wiem, czy to dobry pomysł, nie wiem, czy chcę go widzieć.
To przez niego nie mogę zaufać mężczyźnie, to przez niego będę musiała zająć się wychowywaniem dziecka w samotności. A jak się urodzi i podrośnie do tego stopnia, że zacznie wypytywać mnie o tatę, to co mam mu wtedy odpowiedzieć? Że twój tatuś zrobił coś złego mamusi i teraz jest w więzieniu? Bez sensu. Jednak go nie odwiedzę, a list wyrzucę do śmieci. Rozdział imieniem Miron jest zamknięty. Kropka.

Następnego dnia musiałam opowiedzieć o wszystkim siostrze i poradzić się, co na siebie założyć.
- Słuchaj, byłam wczoraj w tej kawiarni, do której chodzi ten lekarz. Okazało się, że to prawda. Przyszedł tam, przeczuwam, że jest stałym klientem, bo nawet nie złożył zamówienia, a kelnerka wiedziała co mu podać. Potem przysiadł się do mojego stolika i przedstawił się. Nazywa się Richard Cameron. Złożył mi fajną propozycję następnego spotkania. Zgodziłam się, bo nie mam co robić i miałaś rację co do tego, że od pierwszego spotkania mi się spodobał. Spotykamy się dzisiaj. Mam przyjść pod szpital o szesnastej, właśnie wtedy kończy pracę i zabiera mnie gdzieś swoim autem. To ma być niby taka niespodzianka. I co o tym sądzisz?
- Wow, to teraz mnie zatkało - odrzekła Reachel. - Nie spodziewałam się, że ten cały Richard będzie taki szybki. Nie wiem, co ci teraz powiedzieć. Z początku nawet dopingowałam ci, żebyście byli razem, a teraz, gdy złożył ci taką propozycję... Nie wiem.... słuchaj, jesteś dorosła i powinnaś sama podjąć jakąś decyzję. Powiem ci tylko jedno : gdybym była na twoim miejscu, spotkałabym się z nim, tylko byłabym ostrożna.
- Właśnie też myślałam, żeby pójść, tylko co mam na siebie założyć?
- Nie przejmuj się, kochana. Od czego masz mnie? Chodź na górę, do twojej sypialni, zaraz coś wybierzemy.
- OK, to chodźmy. Do dzięła!

- Może ta - Reachel pokazała mi ciemnoniebieską sukienkę na ramiączkach, którą miałam tamtego feralnego dnia, gdy spotkałam się z Mironem.
- O nie! Nie ma takiej opcji! Miałam ją wtedy, gdy Miron mnie zgwałcił. Wyrzuć ją! - odrzekłam ze łzami w oczach, spuszczając wzrok niżej, na swój brzuch.
- Och, sorki, nie wiedziałam. To została tylko ta, bo reszta się nie nadaje na takie spotkanie.
Więc wybrałam żółtozłotą sukienkę przed kolana z czarnymi ramiączkami. Do tego czarne balerinki. Jeszcze tylko makijaż, fryzurka i gotowe! Richard na pewno będzie zauroczony.

- Ślicznie wyglądasz - odrzekł, lustrując mnie wzrokiem.
- Dzięki, więc gdzie jedziemy? - spytałam, wsiadając razem do jego auta.
- Zabieram cię do restauracji. Chciałbym ci powiedzieć coś ważnego, a na to musiałem znaleźć odpowiednie miejsce.
Zaskoczył mnie tym wyznaniem, ale na głos nic nie powiedziałam. Nie mogłam się doczekać, co tak naprawdę chciał mi powiedzieć. Czułam, że będzie to coś, co zmieni moje podejście do niego jak i także obróci moje życie o sto osiemdziesiąt stopni. Ta niewiedza doprowadzała mnie do szału, ale cierpliwie doczekałam do momentu, gdy usiedliśmy w restauracji, przy zamówionym wcześniej przez niego stoliku.
- Więc co tak naprawdę chcesz mi powiedzieć, że aż musiałeś zabrać mnie w takie miejsce?
- Na początku zapytam, jak się czujesz, bo wczoraj jakoś tak wyszło, że nie zadałem ci tego pytania.
- Narazie jest OK. Tylko od czasu do czasu wymiotuję i to najbardziej mnie wykańcza.
- Rozumiem, to normalne. Ale po trzecim miesiącu powinno ci to przejść. Na USG już byłaś?
- Nie, jeszcze nie, ale wybiorę się tam jutro. - Nie mogłam się skupić na tym, co mówię. Ciągle po głowie chodziły mi pomysły na to, co mogłabym zaraz od niego usłyszeć.
- No tak... - zaciął się. - Tak naprawdę to chciałem porozmawiać o czymś innym. Nie to, żebym nie interesował się twoim stanem zdrowia i ciążą, ale...
- Richard, przejdź do rzeczy.
- OK, więc chciałem... na pewno dla ciebie wyda się to głupie, ale to prawda. Więc... - Nie zdążył dokończyć, bo właśnie przyszedł kelner z menu. Gdy odszedł, kontynuował : - Po raz pierwszy moje serce zabiło mocno na widok kobiety, którą zauważyłem tylko raz w moim szpitalu. Chociaż mam dużo pacjentek, które zasługują na zawieszenie oka, ale to nie to samo. Z tobą było inaczej. Nie wiem, czy mi uwierzysz, ale naprawdę jesteś piękna, ciąża ci służy. OK, powiem wprost. Zakochałem się w tobie i chciałem się zapytać, czy chcesz zostać moją dziewczyną?
Spojrzał na mnie wzrokiem pełnym napięcia i oczekiwania. Uniosłam oczy mu niebu i łzy poleciały mi po policzkach. To przerosło moje oczekiwania. Serio. Nie wiedziałam, co robić. Z chęcią uciekłabym stąd jak najszybciej, ale trochę idiotycznie by to wyglądało.
- Teraz to mnie zaskoczyłeś, naprawdę. To nie jest takie proste i powiem, że się nie zgadzam - odrzekłam i ruszyłam ku wyjściu. Na odchodne usłyszałam :
- I tak będę o ciebie walczył! Jesteś po prostu kobietą - skarbem, czekałem na ciebie całe życie!

Nieprawdopodobne a jednak! To wielka miłość...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz