Wrong // Stally [1/x]

497 27 0
                                    

   *Muna - I Know A Place 

Trzask rozbijającego się szkła wciąż dudni w uszach dziewczyny siedzącej pod ścianą, o którą zostało roztrzaskane. Gorące łzy powolnie spływające po jej bladych policzkach, zostawiają słony posmak w jej ustach, mieszając go z metalicznym posmakiem krwi. Ally wsunęła nogi pod brodę i otuliła się ramionami, przygryzając agresywnie wargi po raz kolejny. W jej głowie wciąż słychać powtarzające się słowa Stevie

"Jesteś i byłaś dla mnie nikim, to wszystko było tylko grą. Grałaś według moich zasad, a teraz nadszedł czas na głośne GAMEOVER"
- Myślałam, że mnie kochasz, ale się myliłam. - szepnęła ocierając kolejne łzy z twarzy. Gwałtownie wstała z podłogi, złapała otwartą już butelkę whisky i upiła duży łyk. Alkohol przepłyną przez jej wciąż ściśnięte z emocji gardło i pozostawiło jedynie swój posmak na języku. Ally złapała skórzaną kurtkę w dłoń i wyszła z mieszkania trzaskając drzwiami. Usłyszała huk spadającego przedmiotu na podłogę i cofnęła się. Wzrok dziewczyny spoczął na stłuczonym zdjęciu jej i Stevie. - Pieprzyć to. - mruknęła pod nosem i wyszła z mieszkania. 

*tydzień później*

  Dziewczyna wyjęła z kieszeni spodni klucze i wciąż trzęsącą się dłonią otworzyła drzwi jej mieszkania, w którym nie bywała przez cały tydzień. Być może powrót do miejsca w którym mieszkała przez cztery lata ze swoją ukochaną był zbyt trudny, albo po prostu ciągłe upojenie alkoholowe nie pozwalało jej wytoczyć się z jednego z klubów w Los Angeles. Brunetka przeszła przedsionek ze wzrastającym smutkiem, zajrzała do salonu w którym niegdyś wspólnie ze Stevie oglądały ich ulubione seriale i filmy, wraz z przyjaciółmi spędzały cztery najlepsze lata Ally. Brunetka rzuciła kurtkę gdzieś w kąt pomieszczenia i weszła do sypialni. Napływ wspomnień i emocji uderzył w brunetkę ze zdwojoną siłą, gdy spojrzała na pomiętą pościel. Podeszła bliżej łóżka i dotknęła ją delikatnie, tak jakby bała się, że naruszy ten nieład wspomnień. Tuż przed kłótnią dziewczyna przebudziła się ze wtuloną w siebie ukochaną, jej delikatny i miarowy oddech, spokojnie bijące serce słyszała nawet teraz, gdy Stevie już tu nie było. Nawet teraz, gdy wszystko jest już skończone. 

  Nie minął nawet weekend, a w mieszkaniu brunetki można było usłyszeć rozbrzmiewającą głośną muzykę dobiegającą z prawie każdego pomieszczenia. Ally wlecząc się do drzwi uderzyła parę razy we framugi barkiem, niechętnie ciągnęła nogami co chwilę głośno wzdychając. Gdy poczuła chłód metalowej klamki, przetarła zmęczone oczy i otworzyła drzwi, które aż zaskrzypiały. Ostatnio rzadko kiedy ktokolwiek je otwiera. Przez moment poczuła się odpowiedzialna za smętne skrzypnięcie jej drzwi, ale gdy poczuła jak czyjeś ramiona otulają jej wyczerpane ciągłym brakiem snu ciało oddała się bezwładnie przyjacielskiemu uściskowi. Ally razem z Dannym trwali w nie przerwanym obięciu przez dobre kilkadziesiąt sekund, dopóki oboje nie poczuli, że już wystarczy. Chłopak przecisnął się obok brunetki i uśmiechnął się smutno, wiedząc o wszystkim co wydarzyło się ponad tydzień temu. - Wiesz, że jestem tu dla ciebie. Żyję dla ciebie, jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. Pamiętasz? - wyjęknął i pośpiesznym krokiem ruszył do stereo w salonie. Rzucił szybkie spojrzenie za siebie na dziewczynę i poczuł tylko jak pod wpływem spojrzenia jego przyjaciółki jeży mu się włos na karku. - Po pierwsze zawsze, ale to ZAWSZE masz ze mną rozmawiać, żalić się, a nawet gdy będziesz potrzebowała się wyżyć obrzuć mnie wyzwiskami i obelgami, ale nie zamykaj się na mnie do cholery! - powiedział stanowczo zrzucając stertę ciuchów, opakowań po pizzy i innych śmieci, które porozrzucała Ally. - Nawet nie próbuj. - mruknął widząc jak brunetka otwiera usta, aby coś powiedzieć. - Teraz ja mówię. - dodał z uśmiechem i wskazał na najmniej zasypane krzesełko przed nim. - Ally znamy się od... Boże znam cię bardziej, niż samego siebie. Wiem przez co przeszłaś, wiem o każdej  twojej nieszczęśliwej miłości, o każdym najmniejszym szczególe twojego życia. Znam cię. A ty znasz mnie i to oznacza, że oboje możemy sobie ufać. Ja ci ufam, ufam ci bezgranicznie Ally. Tylko teraz pytanie, czy ty ufasz mi na tyle, żeby opowiedzieć co tu się do cholery wydarzyło? - powiedział skanując wzrokiem czerwoną plamę na ścianie i niegdyś białym dywanie. Pozostałości po szklanej butelce rozsypanej na podłodze, na cały ten bałagan. I przyglądając się swojej przyjaciółce, jej zmęczonej twarzy, szklanym wypranym z jakichkolwiek uczuć oczom i wciąż delikatnie drżącej brodzie. Dziewczyna otarła spocone dłonie o szary wymięty dres i mrużąc delikatnie oczy, poczuła jak kolejna mała łezka przedostaje się na zewnątrz. - Stevie... - wyjęknęła cicho wpatrując się w czerwoną plamę po jej ulubionym winie. - Nie potrafię tego nawet wytłumaczyć, ani sobie ani tym bardziej tobie Danny. Ale wiem tylko, że to koniec. To koniec Danny, nie ma nas, nie ma mnie... Jest tylko ona. I nic poza tym. - dodała nim zalała się łzami. Chłopak westchnął cicho i podszedł do dziewczyny, położył ciepłą dłoń na jej ramieniu. - Ally to nie tak, że nie ma was, nie ma ciebie. To ona nie jest już częścią waszej historii, ale ty nie możesz przestać pisać swojej. - powiedział patrząc na skapujące błyszczące się w promieniach Kalifornijskiego słońca łzy dziewczyny. Ally pociągnęła głośno nosem i otarła łzy. - Masz rację. To jej nie ma. Ale ja jestem. - uśmiechnęła się delikatnie, prawie niewidocznie. 

  Czas upłynął tej dwójce bardzo szybko na sprzątaniu całego bałaganu jaki panował w mieszkaniu. - Mówiłem, że we dwoje damy radę posprzątać ten twój chlew. - powiedział dumnie wypinając klatę w stronę przyjaciółki. - Żaden chlew Padilla. Może mały nieład. - burknęła Ally i walnęła chłopaka w ramię. - Nieład? - ryknął śmiechem. - No wiesz ja jestem leniwym facetem, ale żeby zrobić taki "nieład" to potrzebowałbym chyba paru miesięcy, a nie niecałych dwóch tygodni. - zaśmiał się i zrobił unik przed kolejnym nadlatującym ciosem. - Wiesz, że jestem zdolna. - wyszczerzyła się do przyjaciela. - Jaasne, ale nie spodziewałbym się że w tak krótkim czasie można wyhodować Frankenstein'a kanapkę. - uśmiechnął się zwycięsko i uniósł wysoko brwi. Ally już miała rzucić się na chłopaka i zacząć go łaskotać, gdy rozniósł się dzwonek do drzwi. - No otwórz, może to darmowa pizza. - Danny delikatnie popchnął brunetkę w stronę przedsionka. Dziewczyna chwyciła za klamkę i otworzyła energicznie drzwi, a to kogo w nich zobaczyła spowodowało falę nieprzyjemnych zmian cieplnych w jej organizmie. Danny szeroko otworzył oczy i wystąpił pomiędzy Ally i raczej niechcianego gościa.     


Ktoś tęsknił za mną? xd Mam nadzieję, że początek historii Ally się wam podoba.. Nie będę już zanudzać, miłego wieczoru lub dnia aniołki. 



One Shots || Multifandom Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz