*część pierwsza*Z piskiem opon wjechaliśmy do Purgatory, gdy bus zatrzymał się gdzieś w polu poczułam, że popełniam wielki błąd. Chwyciłam torbę i zarzuciłam ją na ramię. Wyszłam z pojazdu i pomimo tej myśli, aby zawrócić poszłam przed siebie. Zimny powiew wiatru musnął moją rozgrzaną skórę. Wzdrygnęłam się i spojrzałam przed siebie. Pustkowie. Obok mnie z piskiem opon odjechał bus z ludźmi spoglądającymi na mnie zdziwionym i współczującym wzrokiem. Wzięłam głęboki wdech i przeszłam obok ledwo trzymającej się tabliczki "Witaj w Purgatory, Nigdy nie będziesz chciał stąd wyjechać!". Prychnęłam po przeczytaniu napisu i szybkim krokiem ruszyłam w stronę miasteczka. Kiedy znalazłam się już przed drzwiami mojej, prawdopodobnie, nowej pracy zacisnęłam mocno dłoń na rączce od mojej torby. Pchnęłam lekko drzwi, które głośno zaskrzypiały. Weszłam do środka i poczułam mieszające się w moim nosie zapachy, od intensywnego zapachu świeżo zmielonej kawy i chyba jeszcze ciepłych pączków do zapachu zatęchłej starej piwnicy. Przez myśl przeszedł mi szybki plan ucieczki, ale postanowiłam podjąć się tego wyzwania. Podeszłam do biurka, przy którym siedzi mężczyzna w średnim wieku.
- Przepraszam. Nazywam się Nicole. Nicole Haught. - wypaliłam, a mężczyzna spojrzał na mnie spod kapelusza, który szybko zdjął. Jego mina nie wykazuje zbytniego szczęścia. Podrapałam się po karku i poczułam jak na moje rozgrzane już policzki pomału wkrada się rumieniec.
- Przyszłam ubiegać się o pracę. - dodałam przełykając głośno ślinę.
- Fantastycznie. Witam w Purgatory, Hot. - powiedział i lekceważąco upił łyk parującej kawy.
- Haught... - szepnęłam i czując na sobie palące spojrzenie mężczyzny szybko sięgnęłam do torby zwisającej mi z ramienia. Wyjęłam beżową teczkę i podałam szeryfowi.
- Szczerze, to jestem zbyt zajęty, żeby to czytać. - powiedział odkładając teczkę na stertę papierów na jego biurku. Poczułam narastający już we mnie gniew.
- Ale muszę przyznać, że jesteś pierwsza.. - wziął pączka z talerzyka stojącego obok i jednym kęsem pochłoną połowę.
- I cóż. Zapewne jedyna. - spojrzał na mnie, a ja dojrzałam lepki lukier na jego wąsach. Skrzywiłam się lekko i szybko odwróciłam wzrok.
- Masz tę pracę, panno Haught. - dodał i obrócił się na krześle. Wstał i machnął ręką, abym poszła za nim. Co jak najszybciej zrobiłam. Weszliśmy do sporego pomieszczenia.
- To będzie twoje miejsce. - powiedział.
- Rób swoje, nie daj się zabić i nie wchodź mi zbytnio w drogę.. a dostaniesz te pracę na stałe. - dodał i poklepał mnie w ramię.
- Z-zabić? - spojrzałam nerwowo na mężczyznę, który tylko uśmiechnął się szyderczo spod wąsa i wrócił do swojego biurka.
- Powodzenia! - krzyknął siadając z powrotem na obrotowym krześle. Westchnęłam i podeszłam bliżej swojego biurka. Rzuciłam na nie torbę, która odbiła się z hukiem i upadła na podłogę.
- Świetnie. - wymruczałam i kopnęłam ją.
- Nie zdemoluj mi komisariatu już pierwszego dnia, Hot! - znowu usłyszałam głos szeryfa.
- Haught. - ścisnęłam dłoń i usiadłam na krześle.
- Zapowiada się ciekawy czas. - szepnęłam do siebie i schowałam głowę w dłonie.
- Nie ma ociągania się. - szeryf rzucił stertę dokumentów na moje biurko, podskoczyłam na niewygodnym krześle i spojrzałam na mężczyznę, który pogładził się po wąsie i puścił mi oczko. Kiedy po raz kolejny wrócił do swojego biurka wzięłam się do pracy. Po kilku godzinach czytania i przepisywania dokumentów związanych ze sprawami z Purgatory, poczułam chęć przejścia się po okolicy. Szeryf jak się okazało Nedley wyszedł już jakiś czas temu i zostawił mi klucze. Chwyciłam swoją torbę z ziemi i pomaszerowałam do drzwi. Zamknęłam je za sobą i schowałam metalowy klucz do kieszeni. Smętnym krokiem przeszłam uliczkami miasta i zatrzymałam się przed "Shorty's", w budynku paliły się jeszcze światła, ale zdecydowałam się nie niepokoić tego kogoś, kto tam jeszcze przesiaduje. Poszłam do swojego motelu i po odebraniu kluczy do mojego pokoju szybko znalazłam się na wyjątkowo szpetnym i nie wygodnym łóżku. Po chwili skuliłam się i wtuliłam w zatęchłą poduszkę.
- Na cholerę mi to wszystko było. - szepnęłam do siebie i zamknęłam oczy. Obudziło mnie słońce wchodzące do mojego pokoju przez połamaną żaluzję. Przeciągnęłam się i poczułam jak moje kości "łamią się", podniosłam się do siadu i pomasowałam po obolałym karku. Westchnęłam i poszłam pod prysznic albo coś go przypominającego. Po wyjątkowo zimnej i nieprzyjemnej kąpieli ubrałam "mundur", który dostałam wczoraj razem z dokumentami od szeryfa Nedley'a. Poczułam jak mój żołądek domaga się jakiegoś pożywienia, a mózg kawy do chociażby jakiegokolwiek egzystowania. Zabrałam klucze i wyszłam z motelu. Idąc uliczkami Purgatory, mijając zaledwie kilkoro ludzi poczułam się wyjątkowo dobrze. Może to miasto nie jest takie straszne, na jakie wszyscy go kreują. Kiedy otrząsnęła się z zamyśleń i przypomniałam sobie o kawie i jakimś śniadaniu. Spojrzałam przed siebie i znowu moim oczom okazał się "Shorty's", tym razem weszłam do środka. Gdy przekroczyłam drzwi usłyszałam strumień jakiejś cieszy, najprawdopodobniej wody i damski pisk. Weszłam głębiej i ujrzałam przed sobą dziewczynę o zniewalającej urodzie.
- Nie wiedziałam, że macie tu zawody mokrego podkoszulka. - zaśmiałam się i podeszłam bliżej lady, przy której stała długowłosa brunetka.
- No cóż... - powiedziała chwytając ręcznik albo coś go przypominającego.
- Długa noc. - uśmiechnęła się i zaczęła wycierać.
- Nie miałam chyba okazji się przedstawić, jestem Nicole. Nicole Haught. - zlustrowałam dziewczynę wzrokiem i wyciągnęłam rękę w jej kierunku, brunetka bez zastanowienia uścisnęła moją dłoń.
- Hej. - uśmiechnęła się uroczo.
- A ty jesteś Waverly Earp, dość popularna dziewczyna huh? - zapytałam wciąż patrząc na dziewczynę.
- Ta no wiesz, zawsze się uśmiecham i macham. - zaśmiała się. Przez ułamek sekundy nasze spojrzenia spotkały się i poczułam jak mój żołądek wywraca się do góry nogami, serce przez chwilę zabiło mocniej a oddech delikatnie przyśpieszył. Speszone odwróciłyśmy wzrok.
- Właściwie to jeszcze nie otworzyliśmy. - powiedziała ze smutnym uśmiechem.
- Okej, rozumiem. Moja wina. - zaśmiałam się lekko.
- Tylko, że jeżeli zobaczę coś co mi się spodoba to nie chcę czekać. - nachyliłam się nad ladą.
- I drzwi były otwarte.. - dodałam widząc spłoszone spojrzenie dziewczyny. Waverly otarła się jeszcze raz, co nie pomogło mojemu ciału przestać wariować.
- Mówiłam, żeby naprawić ten kran. - powiedziała mocno gestykulując i spojrzała na przemoczoną koszulkę, którą ma na sobie.
- Emm.. możesz? - pokazała abym zasłoniła oczy.
- J-jasne. - powiedziałam i odwróciłam się plecami do brunetki.
- Em.. ah.. pani oficer. Chyba utknęłam. - wydyszała.
- Oh. Już Ci pomagam. - doskoczyłam do dziewczyny i pomogłam jej zdjąć przemoczoną koszulkę. Przez chwilę nasze spojrzenia znów się spotkały i poczułam jak moje ciało z powrotem zaczyna wariować.
- Trochę niezręcznie. - Waverly zakryła się koszulką i uśmiechnęła delikatnie. Westchnęłam i pokiwałam głową.
- Jestem twoją dłużniczką. - dodała.
- To co powiesz na kawę? - zapytałam i spojrzałam na dziewczynę.
- Dziś wieczorem? - dodałam z uśmiechem.
- Oh nie mogę. Znaczy, z chęcią, ale mam plany. - wypaliła lekko zdenerwowana.
- Lubię planować, na następny dzień albo dwa, nawet trzy. - dodała, a ja pokiwałam głową i oblizałam dolną wargę. Waverly zauważywszy to przez chwilę zatraciła się w swoim umyśle.
- Jestem w związku. Z chłopcem, mężczyzną. - powiedziała stanowczo.
- Chłopcem, mężczyzną? - uśmiechnęłam się próbując nie parsknąć śmiechem.
- Okej, to następnym razem. - powiedziałam i ruszyłam w stronę drzwi, odwróciłam się jeszcze na chwilę i położyłam wizytówkę na ladzie.
- Mówię serio. - dodałam z uśmiechem i wyszłam.
- Oficer Haught.. oczywiście. - usłyszałam jeszcze głos brunetki i uśmiechnęłam się szeroko do siebie.————————————————————————
Cześć kochani,
Nie jestem pewna czy ktoś z was zna może ten ship i ogólnie serial (który całym serduszkiem polecam) , ale pomimo to wstawiam może się wam spodoba 💁🏻♀️
I tak, jeżeli chcielibyście next to piszcie a ja zobaczę co da się zrobić 🤗
Jeżeli macie jakieś shipy i pomysły co do nich to pięcie śmiało
Miłego dnia ❤️
CZYTASZ
One Shots || Multifandom
FanfictionWasze shipy, moja wyobraźnia... Czyli po prostu one shots