Rozdział 3.

414 71 7
                                    

Szedłem pewniej w głąb lasu, bardzo powoli delektując się każdym, nawet najmniejszym powiewem wiatru na mojej skórze. Las był dla mnie jak dom, nikt nigdy nie rozumiał co czułem gdy tam wchodziłem i dotykałem drzew, mokrej trawy.
Nie miałem ze sobą żadnej latarki, nawet głupiego telefonu komórkowego by sobie oświetlić trochę drogę. Słysząc łamane gałęzie pod czyimś ciężarem stanąłem jak wryty, obróciłem się dookoła siebie, ale obok mnie i za mną nic nie było.
Dopiero przewrócenie na ziemie dało mi szansę się ogarnąć i spojrzeć na wielką bestię przed sobą.
Byłem odważny, ale chyba nie na tyle by teraz właśnie leżeć twarzą w twarz z czymś czego nawet nie mogę rozpoznać.
Mój oddech przyspieszył, próbowałem pozbierać się z mokrych liści, ale nie wiedziałem czy to dobry pomysł, może lepiej gdybym leżał nie ruchomo i nie dawał znaku życia?
Zwierze się przybliżyło, czułem jak kładzie łapę na moim kolanie i zaczyna obwąchiwać wszystko wokół mnie i mnie.
Chyba jednak muszę wybrać inne miejsce na moje ulubione. Odkąd chodziłem do lasu nigdy nie przytrafiło mi się nic takiego.
W końcu obwąchiwanie ustąpiło, ale to coś usiadło koło moich nóg. Dopiero gdy zaczęło wyć skojarzyłem, że mam poczynienia z wilkiem.
Powoli usiadłem po turecku i zacząłem mokre liście zdejmować z siebie wolnymi ruchami by go nie spłoszyć lub by się na mnie nie rzucił.

Chciałem wstać, ale wtedy poczułem wielką łapę na moim udzie. Naprawdę była ogromna. Miałem poczynienia z jedną z największych bestii jakie kiedykolwiek widziałem. Czasami nawet nie wierzyłem w historie mojego ojca, że tutaj są wilki. A proszę, słowo stało się rzeczywistością.
Przyglądałem się łapie dość długo, a potem spojrzałem na niego. Moje oczy w końcu przyzwyczaiły się do ciemności i widziałem co nie co. Jego duże zielone oczy, piękna czarna sierść i to jak ogromny był. Woah, był piękny.

- Czemu mnie trzymasz za udo? - W końcu powiedziałem do niego, a wilk tylko przekrzywił łeb zaciekawiony tym co mówię.
- No tak.. Ty nie rozumiesz co mówię.. jaki głupi jestem.. - Powiedziałem drapiąc się po swoich karmelowych włosach.
Nie miałem pojęcia co robić, jak się zachowywać. To zwierze się na mnie gapiło jak na swoją zdobycz, on mnie chyba chciał zjeść, tak sądzę.

Wilk w końcu podszedł bliżej, powąchał mój policzek i lekko go szturchnął nosem. Jego zielone oczy o tak intensywnym kolorze wpatrywały się we mnie cały czas. Czułem się naprawdę conajmniej dziwnie.
- Nie wiem jak masz na imię, czy jakiekolwiek masz, ale ja muszę powoli iść, rozumiesz? Iść muszę..
Powiedziałem bardzo powoli, a kiedy chciałem wstać wilk przewrócił się na ziemie układając łeb na moich nogach, zaczął buczeć i powarkiwać.
- Okej.. nie rozumiem.. czy Ty właśnie mnie sobie przywłaszczyłeś?
Wzruszyłem ramionami i powoli położyłem swoją małą dłoń na jego łbie. Stwierdziłem, że skoro psy lubią smyranie za uszami to wilk też powinien to polubić. Delikatnie palcami miziałem go za jego uszami i zacząłem się śmiać kiedy wilk zaczął wydawać z siebie sapnięcia.
- LOUIS! LOUIS! - Usłyszałem głos i widząc latarkę niedaleko od razu wstałem z ziemi wystraszony. Mój ojciec nienawidził wilków, polował na nie.
- Uciekaj, proszę.. - Powiedziałem do wilka, a sam mu się wyrwałem i zacząłem biec w stronę światła.

Tak to był mój ojciec, gdyby szedł bez latarki i nie wołał, prawdopodobnie ten wilk by już nie żył.

Big Bad WolfWhere stories live. Discover now