Jak dziecko baw się, śmiej...(+18)

1.3K 38 23
                                    


Kontynuacja "Nie ma dobrego dnia bez dobrej nocy".

Nareszcie spadł śnieg. Cała Kwatera Główna została pokryta miękkim, białym puchem. Idąc przez Aleję Łuków podziwiałam każdy sopelek z nich zwisający. Nagle naszła mnie ochota by znowu być dzieckiem, sięgnęłam by zerwać jeden z sopli, a następnie włożyłam go do ust. Pod wpływem ciepła lód od razu zaczął się rozpuszczać zostawiając na moim języku wodę. Uśmiechnęłam się na wspomnienie karcącego spojrzenia mamy. Zawsze mi powtarzała, że śnieg i sople są zanieczyszczone i nie należy ich jeść, bo można nabawić się jakieś choroby. Ale teraz byłam w Eldaryi, tu nie było żadnych fabryk, samochodów, zanieczyszczeń. Nikt tu nie słyszał o smogu, efekcie cieplarnianym czy dziurze ozonowej, tu mogłam się cieszyć smakiem naturalnego wodnego loda. Docierając do schroniska zauważyłam, że na zewnątrz nie ma żadnych dzieci, byłam jedyną osobą, która spacerowała w to mroźne popołudnie i cieszyła się z wszędzie zalegającego śniegu. Pomału skierowałam kroki w kierunku stołówki, przyzwyczaiłam się do tego, że większość osób tam przesiaduje w chłodniejsze dni. Oczywiście Karuto nie zniósł godzin otwarcia, a na dodatek wprowadził większe opłaty za alkohol. Nikomu to jednak nie przeszkadzało, póki było, gdzie się ogrzać.

Tak jak myślałam, stołówka była pełna. Dla niektórych zabrakło krzeseł, więc stali oparci o ściany wokół swoich siedzących towarzyszy. Spojrzałam w kąt sali, gdzie zazwyczaj przesiadywali szefowie straży. Kolejne dobre trafienie, byli pogrążeni w rozmowie i pochyleni nad ulubionymi trunkami. Przedarłam się w ich stronę przepychając się pomiędzy innymi mieszkańcami. Pierwszy zauważył mnie Nevra, miał podnosić rękę by pomachać do mnie, ale przyłożyłam palec do ust nakazując dyskrecję, a drugą ręka wskazałam na siedzącego tyłem do mnie elfa. Wampir szybko zrozumiał co mam zamiar zrobić i wrócił do rozmowy, jak gdyby nigdy nic. Zakradając się na palcach stanęłam za Ezarelem i zimnymi dłońmi objęłam jego szyję. Zerwał się jak oparzony odwracając się moją stronę i prawie wylewając swój miód pitny. Jego twarz wykrzywiał grymas wściekłości, może w innych okolicznościach bym się wystraszyła, ale tamtej chwili po prostu zaczęłam się śmiać, Valkyon i Nevra dołączyli do mnie.

- Ile razy mam ci mówić, żebyś mnie nie dotykała?! - wysyczał przez zaciśnięte zęby. Nie mogłam się powstrzymać i potargałam mu włosy.

- Wybacz, na zewnątrz jest strasznie zimno, a ty wyglądałeś na takiego cieplutkiego - posłałam mu niewinny uśmiech i obeszłam stolik by usiąść pomiędzy Valkiem a Nevrą. Ściągnęłam kurtkę i powiesiłam na oparciu krzesła. W tej samej chwili wampir położył przede mną grzane wino.

- Na rozgrzanie, chyba, że wolisz bym to ja cię rozgrzał. - Posłał mi jeden ze swoich uwodzicielskich uśmiechów.

- Dziękuję, wino wystarczy - również się uśmiechnęłam i otoczyłam dłońmi parujący kubek.

- Wiele tracisz. Gdybyś jednak zmieniła zdanie, to wiesz, gdzie mnie szukać. - nonszalancko położył rękę na oparciu mojego krzesła. Kątem oka spojrzałam na białowłosego, ale ten nie przejawiał żadnych objawów zazdrości.

- Możesz mi powiedzieć, co cię podkusiło by wychodzić w taką pogodę na zewnątrz? - spojrzał na mnie zmartwiony albo tak mi się tylko zdawało. Pomimo tego, że spędzaliśmy ze sobą coraz więcej czasu dalej nie potrafiłam go rozszyfrować. Nie pomagał fakt, że prawie wszystkie nasze spotkania były w nocy i zazwyczaj nie mieliśmy czasu na analizę naszych zachowań.

- Zima tu jest piękna, chciałam po prostu trochę ją poobserwować i znów poczuć się jak dziecko - upiłam łyk trunku wzruszając ramionami.

- Jak dziecko? A co dzieci mogą robić w zimie, po za siedzeniem w domu i próbowaniem przetrwać do lata? - elf popatrzyła na mnie z powątpiewaniem. Znałam ten wyraz, świadczył o tym, że jestem małym, głupim człowieczkiem i nic nie wiem o otaczającym mnie świecie.

Ulotne chwile, piękne wspomnieniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz