Rozdział 1

703 60 8
                                    

Mamy 2045 rok. Nowy świat, nowa era wszystko jest radioaktywne. Jeżeli chcesz być szanowany musisz wygrywać walki. Walki... maskotek? Tak to wydaje się śmieszne i nawet takie było, dopóki jakiś facet nie zaczął za każdą przegraną walkę wtrącać do lochów. A głupia Annabeth chce brać w tym udział. Tylko nie mam jeszcze wystawiać, więc w pierwszej kolejności muszę udać sie do schroniska, ale nie do zwykłego, ze słodkimi szczeniaczkami tylko do tego, z którego wezmę przyszłego mistrza. Otwieram drzwi zatęchłego budynku schroniska "Wesoła Era" (ktoś tu ma dziwne poczucie humoru). Po mojej lewej klatki z przerażającymi maskotkami, a po prawej tylko straszniejsze stwory, które swoim widokiem wywołują panikę i senne koszmary. Powinniście być wdzięczni, że ich nie opiszę. Idę wzdłuż sali zastanawiając się, który z tych potworów przyniesie mi sławę i pieniądze. I nagle staję zdziwiona widząc małego, różowego misia. Takiego słodkiego, że gdybym miała siostrę dałabym jaj go na urodziny. Chciałam go ominąć, iść dalej szukać wojownika, ale coś podpowiadało mi, że to jego szukam od samego początku. Wyciągam z klatki mojego nowego przyjaciela. Jak go nazwać? To musi być spektakularne imię, którego nie da się łatwo zapomnieć. Patrząc na niego do głowy przychodzi mi tylko jedno imię: Słodziak. Gdyby ktoś to usłyszał padłby ze śmiechu. Wracam do domu myśląc nad nazwą tego zwierzaka i do głowy przychodzi mi świetny pomysł, aż mam ochotę krzyknąć: Eureka!! Imię Forti pasuje świetnie i do tego oznacza silny. Teraz pozostaje mi mieć nadzieje iż głos, który kazał mi wybrać tego pluszaka się nie myli, bo będę miała nie małe kłopoty. Nie lubię lochów, brzydko pachną

RADIOACTIVEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz