Popatrzyłaś w jego rozszerzone oczodoły. Znajdowały się w nich czerwony wykrzyknik i niebieski romb. Same kształty były trochę rozjechane a ich właściciel zaczął się trząść. Miał może z metr dwadzieścia wysokości. Nakrył głowę rękami i zaczął panicznie błagać o litość.
Stałaś jak słup soli, nie wiedząc co zrobić. Po prostu cię zatkało to, co zrobił.
W końcu jednak otrząsnęłaś się z szoku. Postanowiłaś zabrać go do domu, umyć, opatrzyć możliwe rany, ogrzać i przede wszystkim uspokoić. Tak, to dobry plan.
Podeszłaś do niego powolnym krokiem i odsunęłaś śmietnik tym samym uwalniając go z pułapki. Kiedy tylko przestał czuć ciężar na swojej nodze, próbował uciec. Jednak skończyło się na nieudanej próbie wstania, zakończonej upadkiem i szlochem.
Delikatnie wzięłaś go na ręce. Był zaskakująco lekki.
Zaczął się szarpać oraz głośniej płakać. Co prawda zaraz się zmęczył i tylko płakał oraz trząsł się, ale postanowiłaś trochę go uspokoić. Przytuliłaś go do siebie. Delikatnie głaskałaś jego czaszkę i drapałaś za uszami. Postanowiłaś też przysunąć jego uszy do klatki piersiowej, tak by mógł słuchać bicia twojego serca. Małe dzieci to ponoć uspokaja. Dodatkowo zaczęłaś nucić jakąś melodię, coś na wzór kołysanki.
Staliście tak jeszcze przez chwilę, aż przestał szlochać, teraz tylko ronił łzy i się trząsł. Nie byłaś w stanie powiedzieć czy to z zimna czy może ze strachu.
Stwierdziłaś, że już wystarczy i zabrałaś go do domu. Ciepła kompiel na pewno dobrze zrobi jemu wyziębionemu ciału, bo z tego co wiedziałaś, to stworzenia z Undertale odczuwały dokładnie jak ludzie zimno czy ciepło.
Zaniosłaś go do drugiej łazienki, znajdującej się na piętrze. Wcześniej uznawałaś, że jedna łazienka jest zbędna, lecz teraz naprawdę się przyda. Poza tym, łatwiej będzie go wykąpać w wannie niż pod prysznicem. Zamknęłaś drzwi, by nie próbował ci uciec i utrudnić pracy. Nie chciałaś też, by spadł ci ze schodów i zrobił sobie krzywdę, bo raczej daleko nie da rady uciec, jak widziałaś już wcześniej.
Postawiłaś go na ziemi i zrobiłaś wstępne oględziny. Oprócz powierzchownych ran nie było widać większych uszkodzeń, ale najpierw musisz go rozebrać. Wiedziałaś, że to z pewnością wywoła u niego falę paniki, ale nie miałaś wyboru. W dodatku mogłobyć to jakieś doświadczenie z pielęgniarstwa.
Zaczęłaś powoli go rozbierać, by w razie czego nie naruszyć możliwych ran. Zaczął szlochać i trząść się mocno. Próbował się zasłonić i jakoś wyrwać. Co chwilę musiałaś przestawać, by spróbować go choć trochę uspokoić. Ten jednak szlochał coraz głośniej i zaczął cię błagać byś przestała. Z bolącym sercem musiałaś kontynuować jednak pracę. Nie mogłaś pozwolić na to, by siedział w przemoczonych ubraniach z ranami. Jeszcze dostałoby się tam jakieś zakarzenia, a nie chciałaś, by umarł. Z obrzydzeniem zdjęłaś z jego szyi obrożę typu kolczatka. Jakim potworem trzeba być, by coś takiego mu założyć?! Pędzel oraz pasek z farbkami położyłaś w zasięgu jego wzroku, by trochę go uspokoić. Ściągałaś kolejne warstwy brudnych i postrzępionych ubrań. Postanowiłaś je potem wyprać i naprawić, by możnabyło w nich normalnie chodzić.
Kiedy już całkiem go rozebrałaś, przywitał cię dość nędzny widok.
Jego kości, niegdyś pewnie białe i pokryte tatuarzami, teraz były brudne i pocięte. Ku twojemu przerażeniu na tyle czaszki oraz kręgosłupie miał przypalenia chyba z petów. Nie wyglądały one za dobrze i musiały bardzo boleć.
Miał też ecto brzuch. To co tobą wstrząsnęło to nie pocięta powierzchnia tego organu, ale cieknąca krew i pewna biała substancja cieknąca z jego organów intymnych.
Kto śmiał zrobić mu coś takiego?!
To było obrzydliwe. I do tego musiało stać się niedawno.
Postanowiłaś nie patrzeć się, nie byłaś jak ci, którzy mu to zrobili. Delikatnie przytuliłaś małego szkieleta. Ile on musiał przejść! To się w głowie nie mieści!
Nawet nie wyrywał się już, tylko cicho płakał. Musiał być wyczerpany i z pewnością każdy ruch sprawiał mu naprawdę wielki ból. W dodatku niezbyt przyjemnie pachniał, mieszzaniną potu i czegoś jeszcze, a ty chyba wiedziałaś od czego.
Napuściłaś do wanny ciepłej wody z pianą. Musisz to z niego wymyć.
Delikatnie głaskałaś jego czaszkę i drapałaś za uszami. Gojenie się ran w jego psychice może zająć lata, lub wcale. Co on musiał przeżyć, jaki bagaż emocjonalny musiał nieść, to się w głowie nie mieści. Jednak teraz był tutaj, z tobą. Chciałaś zapewnić mu bezpieczeństwo.
Zakręciłaś kurki z wodą. Delikatnie podniosłaś go, na co zaczął się słabo szarpać by po chwili zwiotczeć w troich ramionach. Biedny nie miał nawet siły by ci się przeciwstawić. Powoli i ostrożnie włożyłaś go do ciepłej i pachnącej lawendą wody. Trochę głośniej zapłakał, kiedy próbowałaś go jakoś wygodnie ułożyć w wannie, byś mogła go umyć. Trochę przy tym płakał.
Zaczęłaś od rąk. Wzięłaś je i powoli zaczęłaś zeskrobywać warstry brudu z potem. Trochę ci zajęło ich szorowanie, ale było widać efekty, bo zobaczyłaś białe kości pokryte tatuarzami ułożonymi w spirale. Potem zajęłaś się żebrami. Zauważyłaś, że nie miał ich połamanych, ale w niektórych miejscach kości były chropowate i zgrubione. To były miejsca, w których wcześniej znajdowały się pęknięcia, więc powinnaś się z nimi ostrożnie obchodzić. Nie wiesz, czy były złamane niedawno.
Zmieniłaś jego pozycję tak, że teraz leżał do ciebie tyłem. Bardzo go to musiało zaniepokoić, ale nie miał siły na nic więcej, niż próby wypowiedzenia czegoś zakończone szlochem.
Zaczęłaś ostrożnie myć jego kręgosłup, kręg po kręgu, sprawdzając przy tym przypalenia, które się na nim znajdowały. Jego kręgosłup musiał być bardzo wrażliwy, bo zaczął ci się wiercić i jęczeć z niezadowolenia i strachu. Miałaś ogromną ochotę przestać, jednak nie mogłaś pozwolić sobie na to. Musisz sprawdzić wszystkie rany i porządnie go umyć.
Potem umyłaś nogi i czaszkę, wraz z uszami i ogonem. Została ci teraz najgorsza część, od której tak się wstrzymywałaś. Wiedziałaś, że będzie się wyrywał i z pewnością przywołaś traumatyczne wspomnienia ale musiałaś to zrobić. Znienawidzi cię za to.
Powoli zaczęłaś obmywać jego brzuch oraz okolice intymne. Naprawdę nie chciałaś tego robić, jednak musiałaś dla bezpieczeństwa. Poza tym, powinien poczuć się lepiej bez tej... substancji w nim.
Trząsł się i płakał, kiedy to robiłaś, ale nie miałaś wyjścia. On nie miał siły, by to zrobić, bo ledwo się ruszał, a ktoś musiał.
Kiedy już skończyłaś, opłukałaś jego ciało i wypuściłaś prawie czarną wodę. Wolałaś nie zgadywać, kiedy ostatnio się umył, lub raczej kiedy ktoś pozwolił mu się umyć.
Wyciągnęłaś go z wanny i otuliłaś największym i najbardziej puchatym ręcznikiem, jaki miałaś. Biedak był ledwo przytomny z tych emocji. Szybko pobiegłaś do swojego pokoju, by wrócić z dużą, luźną tuniką i jakimiś szortami. Nie chciałaś, by chodził nagi.
Osuszyłaś go, sprawiając że jego uszy i ogon napuszyły się oraz pomogłaś mu się ubrać. Chwyciłaś jego pędzel, pas z farbkami oraz podniosłaś go i zaniosłaś do pokoju dla gości. Znajdowało się tam tylko wygodne łóżko, mała komoda i biurko. Zanim jednka zdążyłaś go położyć, ten już stracił przytomność, prawdopodobnie z nadmiaru emocji, których dzisiaj doświadczył.
Położyłaś go na łóżku i opatuliłaś kołdrą. Pas oraz pędzel położyłaś na biurku w zasięgu jego wzroku jak się już obudzi.
Cicho wyszłaś z pokoju, zamykając za sobą drzwi. Teraz musiałaś zająć się jego rzeczami i przygotować mu coś do jedzenia. Wciąż czułaś wściekłość na tego, kto mu to zrobił.
Jaki ten dzień stał się dziwny.
CZYTASZ
/ZAWIESZONE\Koty lubią wodę [Neko! Ink Sans x Reader]
FanfictionZAWIESZONE DO MOMENTU POWROTU DO FANDOMU UNDERTALE, WIĘC UPDATE'ÓW RACZEJ NIE BĘDZIE (no chyba, że ktoś znajdzie mi powód by to pisać dalej, ponieważ nie mam weny, chęci ani ochoty, by ciągnąć to gunwo dalej) Wszelkie prawa zastrzeżone, bo wszystko...