Szliście w kierunku dworca z torbami z zakupami w rękach. Chłodne powietrze przesycone było spalinami i dymem, jednak przebijał też się aromat słodkości wydobywający się z niedalekiej cukiernii.
Pomimo pełnego brzucha pociekła ci ślinka. W końcu może coś kupisz dla waszej dwójki, tak na zakończenie tej wizyty, by jeszcze bardziej ją osłodzić dla niego? To nie był taki zły pomysł, a nawet dobry.
Poklepałaś go dłonią po ramieniu i wskazałaś na małą budkę cukierni, przypucnięcą przy skrzyżowaniu. Była wykonana z drewna, z czerwonym szyldem przymocowanym nad okienkiem, przy którym siedziała jakaś studentka.
Podeszliście do szyb, za którymi kryła się pełna łakoci wystawa.
- Wybierz coś dla siebie - powiedziałaś z lekkim uśmiechem na twarzy do Inka, po czym sama zaczęłaś się zastanawiać co wybrać.
Szkielet zastrzegł uszami i lekko kręcił ogonem, nieśmiało podchodząc do szklanych paneli. Rumieńce skarżyły się trochę bardziej niż zwykle, co spowodowało, że byłaś w stanie dostrzec malutkie piegi pokrywające jego policzki. Widać, że były magiczne, bo zwykle nie było ich widać.
Odwróciłaś wzrok i przyglądała świat się, w końcu wybierając coś słodkiego dla siebie. Bądźmy szczerzy, wszystko wyglądało naprawdę smacznie, ale mogłaś wybrać tylko jedno, bo więcej będzie niezdrowe. Nie masz okresu, więc nawet nie będzie usprawiedliwienia dla tej wyżerki jaką byś sobie zafundowała.
Ink w końcu się zdecydował na jakiś dziwny smakołyk polany obficie lukrem w kolorach tęczy. Wzruszyła świat tylko ramionami, widocznie lubił wszystko, co kolorowe i błyszczące.
Powiedziałaś studentce, co chcesz, a ta zapakowała w papierowe torebki i podała wam to, co chcieliście.
- Jaki on jest słodki! Skąd go masz? - zapytała, rozczulające się nad wyglądem twojego towarzysza.
- Ummm... A wiesz, tak się przyplątał i od tej pory jest sobie tu... - nie wiedziałaś, co możesz powiedzieć innym o tych wszystkich wydarzeniach, które miały miejsce nie tak dawno.
Ciężko jest przewidzieć reakcję ludzi. Czy ona popiera ten cały biznes, czy też jest przeciwna? A może jest zwolennikiem oswobodzenia tych wszystkich niezwykłych istot?
- Czyli go uratowałaś. Nie bój nic, ja też nie popieram tego całego procederu. Oni nie zasługują na traktowanie ich jak zabawek - odpowiedziała na twoje niewypowiedziane pytania.
- S-skąd to wiesz...? - byłaś zaskoczona i lekko przerażona tym całym zajściem.
Ona tylko się uśmiechnęła, po czym podniosła małą, humadoidalną kozę spod lady, ubraną w charakterystyczny, zielony sweterek z żółtym paskiem. Twoja szczęka o mały włos nie wypadła ze stawów i poturlała się po chodniku.
- Nie jesteś jedyną, która sprzeciwia się temu wszystkiemu, jak już mówiłam. Należę do tak zwanej ciemnej strony i buntuje się przeciwko całej tej sytuacji, tak jak wiele innych osób. Jak chcesz, to możesz do nas dołączyć i też walczyć o prawa dla tych wspaniałych postaci - powiedziała ostatnie czule, głaszcząc przy tym Asriela po puchatych uszach i uśmiechając się promiennie.
Pokiwałaś głową i wzięłaś słodkości z lady, płacąc przy tym trochę więcej niż potrzebne.
- To na przyszłość dla tego ruchu. I nie omieszkam tego sprawdzić później, ale niestety musimy już wracać - powiedziałaś na odchodnym.
- Oczywiście. Żegnaj skarbeńku! - rzuciła w waszym kierunku, po czym wróciła do pracy.
Powiedzieć, że przecierałaś oczy że zdumienia to mało. To brzecież prawie niemożliwe! Wiedziałaś o samozwańczym "Ruchu Oporu Do Spraw Stworzeń Magicznych" z wiadomości i internetu, ale w życiu byś się nie spodziewała spotkać kogoś należącego do niego tak po prostu, na ulicy. Może jest jeszcze dla tych istot nadzieja i będą mieć normalne życie? A nawet jeśli, to jak się dostosują do niego?
W tym świecie nie ma możliwości, jeśli chodzi o ich dawną pracę, jeżeli można ich zajęcia w ogóle nazwać pracą. Może uda im się jakoś dopasować talentami? Byłaś pewna, że Ink mógłby zostać malarzem, lub uczyć w szkole artystycznej. Lecz co do reszty, jak Nightmare to pewności nie było. W końcu tu nie ma drzewa z magicznymi jabłkami czy możliwości gromadzenia energii z negatywnych czy pozytywnych emocji.
Tak rozmyślając kupiłaś bilet w automacie i udałaś się do już oczekującego pociągu. Udało ci się znaleźć wolne miejsca przy oknie (oczywiście, przy samej szybie usiadł szkielet, czego nie byłabyś w stanie mu zabronić). Zadowolona, usiadłaś na swoim "fotelu" i wyjęłaś telefon, sprawdzając swoje media społecznościowe. W twoim życiu prywatnym nie działo się wiele, no może z wyjątkiem twojego gościa, ale nie chciałaś go pokazywać światu, bo kto wie, może jego poprzedni właściciel będzie chciał odzyskać niewolnika i znów się nad nim znęcać.
Nie zauważyłaś, że bezwiednie zaczęłaś drapać Inka za uszami, na co ten zareagował cichym mruczeniem. Jego puszyste uszka były miękkie i bardzo przyjemne w dotyku.
Dostrzegła świat to dopiero wtedy, kiedy zaczął ocierać się swoją głową o całą twoją rękę, jak kot. Było to tak urocze i niewinne, że zdecydowałaś się nic mu nie mówić ani go obserwować, by się nie speszył. Jego ogon nastroszył się, sprawiając, że był podobny do wiewiórki, co sprawiło, że ledwo powstrzymałaś się przed krwotokiem z nosa i z rumieńcami odwróciłaś głowę w inną stronę, by nie zacząć za bardzo się podniecać.
Reszta podróży odbyła się bez żadnego negatywnego odzewu od kogokolwiek. Na, nawet konduktor, tym razem młody mężczyzna, uznał, a co najmniej nie dał po sobie poznać inaczej, że twój towarzysz jest uroczy niczym kociątko.
Wysiedliśmy z pociągu w dość dobrym nastroju i razem z torbami pełnymi zakupów udaliście się w stronę twojego domu. Znowu zaczął padać śnieg, na co Ink zrobił wielkie oczy i próbował złapać przez całą podróż płatki na swój wielokolorowy język. Próbowałaś nie zacząć piszczeć na ten widok, co było praktycznie niewykonalne. Skutkowało to w twojej czerwonej jak burak twarzy oraz wydostawaniu się z ciebie dziwnych dźwięków, których dzięki Bogu, nie dosłyszał, lub zignorował. Widać los dzisiaj cię bardzo lubi.
Dotarliście tak pod furtkę, którą przed tobą otworzył. Kiedy szedł betonowym podestem w stronę drzwi, poślizgnął się na lodzie i wpadł twarzą w śnieg. Przestraszyłaś się, że coś mu jest, ale twoje obawy zostały natychmiast rozwiane, kiedy w powietrzu rozległ się jego szczery śmiech.
Może ten dzień, pomimo niezbyt dobrego początku, był dobrym dniem.
CZYTASZ
/ZAWIESZONE\Koty lubią wodę [Neko! Ink Sans x Reader]
Hayran KurguZAWIESZONE DO MOMENTU POWROTU DO FANDOMU UNDERTALE, WIĘC UPDATE'ÓW RACZEJ NIE BĘDZIE (no chyba, że ktoś znajdzie mi powód by to pisać dalej, ponieważ nie mam weny, chęci ani ochoty, by ciągnąć to gunwo dalej) Wszelkie prawa zastrzeżone, bo wszystko...