4. ,,Całą brygadą na Święta ruszać czas!''

123 18 6
                                    

~Susan

Podróż na Naboo była bardzo...ciekawa.

- Czy mistrz ukradł butelkę wódki?! - powiedziała Rey.

- Jam nie! To Grażyna przyniosła! - powiedział wujek Luke, wskazując na paprotkę.

- Czy on właśnie nazwał paprotkę Grażyna??? - zapytał Poe.

- Mistrzu, proszę oddać mi tą butelkę!

- Nieee!!! Bo sama jesce wypijesz, parawanie! Grażyna, czekaj. Co ty robisz?

Rey oberwała paprotką, to znaczy Grażyną w głowę, do tego Rey niechcący uderzyła z łokcia biednego śpiącego Finn'a.

- Ała. Za co to? - rzekł Finn.

- Niech dziadek Vader ma nas w opiece. - odparł Kylo, patrząc w sufit.

Gdy nagle przed nami pojawiła się planeta Naboo.


***

Zostało ustalone, że jako pierwsi z statku wysiądą Finn i Rey. Gdy ta dwójka schodził z rampy, Kylo obrywał od paprotki.

- Czy. Mógłby. Luke. Skywalker. Przestać. Uderzać. Mnie. Tą. Cholerną. Rośliną?!?! 

- Ona ma na imię Grażyna! A jestem twoim wujkiem, Ben!

- Twój siostrzeniec nie żyje!

- Mój szwagier nie żyję! Bo go zabiłeś!

- Masz bardzo porypaną rodzinę. - powiedział Poe od mnie. 

Zeszliśmy w piątkę ( licząc paprotkę) po rampie. Rey oraz Finn rozmawiali z moją matką.

- Leiiiiiiaaaaaa!!!! - krzyknął wujek Luke, biegnąc w stronę swojej siostry (oczywiście nadal trzymając paprotkę Grażynę).

- Ciebie również miło widzieć, Luke. 

- Leia poznaj Grażynę, Grażyna poznaj Leię. 

- Czy on właśnie...-zaczął mówić mój brat.

- Tak. - odparłam. 

Rodzicielka podeszła do mnie i mojego starszego brata.

- Czy Luke jest pijany? - powiedziała szeptem mama.

- Eee...może? - powiedziałam równocześnie z rycerzem Ren.

- Nieważne. Nie wiecie jak się cieszę, że was oboje widzę. - uśmiechnęła się. 

Czy ja cieszę, że cię widzę mamo? Dobre pytanie. Szczegół, że w ogóle cię nie pamiętam, bo miałam dwa lata kiedy mojego brata wzięło na rewolucję i przez większość swojego życia byłam wychowywana przez ojca, który obecnie nie żyję bo go mój brat zadźgał.  Może jakaś tam cząstka się cieszy, że cię widzi, mamo. Więc na swój sposób się cieszę. 

- Lecimy już? - zapytał Ren - Bo chciałbym mieć to już za sobą.

- Komu w drogę, temu czas. - odparła rodzicielka.

- Miłej podróży. - powiedziała Rey.

-  Ale wasza czwórka leci z nami!

- Co?! - powiedziała równocześnie Trójca Ruchu Oporu.

- No tak. 

- A Grażyna może lecieć? - zapytał rycerz Jedi.

- Może. - rzekła mama.

- Ale , pani Generał. Po co my mamy lecieć z wami? - zapytał Dameron.

- Bo jesteście taką prawie rodziną. - odparła rodzicielka - Jesteś dla mnie jak kolejne dziecko, Poe.

- On będzie tym co pierwszy zaliczy zgon. - szepnął do mnie mój starszy brat.

- Czyli ja jestem tą, która cię dźgnie?

- Co?

- No skoro jest nas troję, a nas ,,nie brat'' jest tym trzecim tym który pierwszy zginie, czyli ja jestem jedyną dziewczyną i ja muszę cię dźgnąć, tak jak ty dźgnąłeś ojca.

-Nie.

- No tak. Ty jesteś jako Jacen, ja jako Jaina, a on jako Anakin. 

- Jak kto?

- Nieważne, to taka  trójka z pewnego alternatywnej rzeczywistości.

- Aha. 




_______________________________________________________________

Witam w czwartym (krótkim) rozdziale (rozdziały będą raczej krótkie)!



A teraz mały spojler kolejnego rozdziału (który rok temu napisałam w jednej z odpowiedzi na pewną nominację) :


Scena pocałunku pod jemiołą!



Co może się złego stać w te Święta?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz