1

203 7 1
                                    

– Serio Kai? Woźny?

– Starzy mnie z domu wyjebali. Mam 23 lata. Żadna praca nie hańbi.

– Czyli będziesz mi przynosił kawę?

– Jestem woźnym, a nie służącym.

– Na to samo wychodzi.

– Mylisz pojęcia mój drogi. Dobra lecę. – poszedł do kantorka, a ja do swojej klasy. Oczy wszystkich dziewczyn skierowały się na mnie.

– Mrrrrrrrraśniak. – uśmiechnąłem się pod nosem.

– Dziękuję. Ale już, już. Jestem Park Jaebeom i jestem waszym nauczycielem od matematyki.

– Super.

– Przechodzimy do lekcji. Panna super do tablicy.

– Co? Ja? Nie..

– Chodź, chodź.

Szczupła, zgrabna i prześliczna rudowłosa dziewczyna podeszła do tablicy, przepisała przykład z książki. Zatrzymała się na tym.

– Dalej nie umiem.

– To jest na poziomie drugiej klasy podstawówki.

– Nie umiem.

– 9x7.

– 60.

– Nie. Dodaj trzy.

– Pan wstawi jedynkę.

– Jak masz na imię?

– Chaeyoung.

– Więc Chaeyoung. To jest bardzo proste. Chodź policzysz.

– Nie. – usiadła w ławce.

– Chaeyoung chodź.

– Nie.

– Zostań po lekcji.

– Yhm.

– Nie "Yhm" tylko tak.

– No przecież mówię że tak.

Wziąłem do tablicy inną uczennicę. Bodajże Nayoung. Śliczna, długie włosy, urodą przypominająca chomika. Słodka jednym słowem. Dobra Jay. Dość. Jesteś nauczycielem. Żelazna zasada numer jeden. Nie wolno podrywać uczennicy. Mimo, że one aż same się proszą. Ja nie wiem kto im szyje te mundurki, ale są strasznie krótkie. Dla mnie lepiej co prawda, ale muszę się ogarnąć, bo mnie wyjebią ze szkoły. Usiadłem przy biurku starając się skupić na tym jak Nayoung rozwiązuje zadanie, co było nie lada wyzwaniem, bo rozpraszały mnie jej nogi. Wyglądały jakby się ciągnęły aż do nieba. Były niesamowicie długie.

– Już. – odłożyła radę i uśmiechnęła się do mnie.

– Usiądź Nayoung. Dostajesz plusa.

– Dziękuję panie profesorze. – uśmiechnęła się, na co ja uśmiechnąłem się w odpowiedzi. Dziewczyna jest naprawdę bardzo ładna. Korci mnie, aby ją zmacać. Jay stop. Ogar. Brałem po kolei uczniów do tablicy poznając przy tym ich imiona. Było dość dużo ładnych dziewcząt przy tablicy. Starałem się brać do tablicy także Chaeyoung. Oczywiście nic z tego nie wyszło. Gdyby nie fakt, że to mój pierwszy dzień i nie chce od razu stawiać jedynek, to miała by zapełnioną całą rubrykę. W końcu zadzwonił upragniony dla uczniów dzwonek.

– Jako pracę domową zróbcie zadanie 2, 3, 4 ze strony 176. – zapisałem pracę domową na tablicy i usiadłem przy biurku. Rudowłosa chciała opuścić salę. Nie ze mną te numery kochanieńka.

– Chaeyoung miałaś zostać. – przypomniałem dziewczynie. Zrezygnowana wróciła do swojej ławki i patrzyła na resztę klasy, która jak dla mnie, opuszczała salę w żółwim tempie. Po chwili sala opustoszała.

– Po co pan kazał mi zostać?

– Co się stało, że masz aż takie braki w matematyce?

– Nic takiego. Po prostu nie lubię tego przedmiotu i mi nie wchodzi. Mogę już iść?

Zaraz coś innego w Ciebie wejdzie. Nie Jay. Stop. To Twoja uczennica.

Romance with a teacher || Jay ParkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz