Ciastko

27 2 0
                                    

      Przekroczyłem próg drzwi, co okazało się jednak złym pomysłem po głębszym, ale szybkim zastanowieniu. Czemu musiałem iść pierwszy, a nie ten uszasty? Znowu zacząłem spadać w dół, ale przy okazji nie byłem w tym sam, tylko z Kazu. Jako, że to poszedłem pierwszy, byłej niżej od niego, odwróciłem się by spojrzeć na niego jak sobie radzi z tą jakże nudną, lecz wręcz niebezpieczną sytuacją. Mężczyzna leciał jak jakaś rozgwiazda, z ogromną fascynacją na twarzy, a jego uszy pod naporem wiatru wyglądały przekomicznie. Mimowolnie się cicho zaśmiałem, a ten zaś ekscytował się bardziej co mogłem usłyszeć.
- Uwielbiam to uczucie! - krzyczał, wyglądał na szczęśliwego, a ja myślałem że to jakiś sztywny gość. No proszę, pozory mogą mylić. - Ej Ty! - skierował swój wzrok i słowa na mnie.
- Ja Ci dam "Ty"! Przedstawiałem Ci się przecież! Asagi, jestem Asagi! - odkrzyknąłem w lekkim zażenowaniu, a wtedy poczułem jak jego ciało spotkało się z moim, w jednej chwili leżałem na jego torsie. Co tu się właśnie odgrywa? Po chwili dostrzegłem, że zbliżamy się do ziemi.
-Trzymaj się mocno, Usagi. I za nic nie puszczaj. Lądowanie może trochę zaboleć. - wypowiedział obejmując mnie całego. "Chwila, moment! Czy on nazwał mnie Usagi?"
- Ile razy mam Ci powtarzać?! Jestem ASAGI, A jak Alpaka! - naburmuszyłem poliki po czym na jego prośbę wczepiłem się mocniej w jego elegancki strój. Mimo całej tej groźniej i jak żenującej sytuacji, wyczułem jego delikatny, aromatyczny słodki zapach. Od razu poczułem się bezpieczniej i spokojniej.
      Po chwili wylądowaliśmy na.. ogromnym kwiecie - tulipanie. Oczywiście nie obyło się bez odbijania od jego płatów. "Teraz wiem czemu kazał mi się mocno trzymać, przez chwile czułem się jak na karuzeli." pomyślałem. Leżeliśmy przy sobie, a raczej ja na nim przez dłuższą chwilę, ponieważ chciałem tylko upajać się tym zapachem oraz zapamiętać go.
- Kiedy przestaniesz mnie wąchać? Wcale nie robisz tego dyskretnie, jeśli chodzi o to. - spojrzał na mnie, a ja podniosłem głowę z jego torsu.
- Wcale Cię nie wącham! Tylko..  tylko sprawdzam, czy Twoje serce oddycha. - odpowiedziałem, po czym szybko z niego zszedłem i podniosłem się do pozycji stojącej. "Chwila, zaraz.. co ja powiedziałem..? Serce oddycha." Nim zdążyłem poprawić swoją wypowiedź, mina królika mówiła sama za siebie. Pewnie już mnie za dziwka, najpierw sukienka, a teraz ta bezsensowna paplanina słów.
- Uznajmy, że nic nie mówiłeś. Ale musiałeś wcześniej uderzyć się mocno w głowę. - on również wstał i zaczął wyglądać zza płatki, szukając sposobu wyjścia. - O karotka, kraina tulipanów. Czemu mnie to spotyka.. - słyszałem poirytowanie w jego głosie, w sumie nie byłem wstanie nic zrobić. Nie wiedziałem gdzie jestem, jak pomóc, nie znałem żadnej lokacji. Z czasem odczułem wrażenie zbędnego, bezużytecznego. Bo gdyby nie ja , uszasty by się nie spóźnił, jak mniemam pewnie na ważne spotkanie, nie uciekałby przed Cavią oraz nie utknąłby w wielkim kwiecie. Westchnąłem głośniej i oparłem się o płat kwiatu, spojrzałem w górę i dostrzegłem kobietę, ze skrzydłami.. motyla. Zaraz co?
- Oj, Kazuś. Znowu się spotykamy. - powiedziała i wylądowała w środku. Mężczyzna po usłyszeniu tego głosu aż nastroszył uszy. - A cóż to za uroczy chłoptaś? - kobieta skierowała wzrok na mnie, aż sam się wzdrygłem.
- Witaj Diarum. Głupio mi prosić, ale czy mogłabyś nam pomóc się stąd wydostać? - powiedział Kazu podchodząc bliżej do kobiety. - Jestem spóźniony do królowej i kapelusznika.

- A co, łeb chce Ci ściąć, że tak do niej pędzisz? Poza tym z tego co mi wiadomo, jej zamek znajduje się w krainie mroku. - westchnęła. Wtedy ja wtrąciłem się w ich rozmowę.

- Jak to ściąć głowę?! Martwisz się o to, że spóźnisz się na swoją śmierć?! - powiedziałem, a oni milczeli przyglądając się mi jakbym coś musiał wiedzieć, ale nie wiem.
      Kilka chwil później byliśmy już poza kwiatem, na otwartej przestrzeni. Kiedy byłem pochłonięty rozglądaniem się i podziwianiem krainy, oni wdali się w dyskusje. Słowo jakie wyrwało mnie z mojego zajęcia brzmiało prze apetycznie: "Ciastko".

- Jakie ciastko? W sumie to zgłodniałem. - podszedłem bliżej do nich trzymając się za materiał koszuli na wysokości żołądka.

- Nie dostaniesz ter.. - przerwałem mu błyskawicznie.

- Ja chce ciastko! Daj mi je! -  scena była przekomiczna, nagle zacząłem zachowywać się jak naburmuszone dziecko, ba.. tupałem nawet nogą. Ale ów ciastka nie zdobyłem.
Koniec końców pożegnaliśmy się z panną Diarum i ruszyliśmy w dalszą podróż. Ciekawiło mnie, kiedy dostanę te ciastko.

YumegatariOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz