Rozdział 3 "Spotkanie, siłowania i hala"

41 0 3
                                    


Weszłam i zobaczyłam, że do dziewczyn dołączyło kilku siatkarzy, którzy przyjechali na swoje zgrupowanie. Jednak największą atrakcją była Berenika, która chodziła od jednego wujka do drugiego.

-Hej! Jestem Sylwia, ale mówcie mi Syś.

-Hej! Ja jestem Piotrek, to Grucha, Szampon, a to Igła.

-Miło mi, ale możecie już mi oddać córkę?

-Córkę???

-No córkę. Beniuś, chodź do mamy.

-A tak właściwie, to dlaczego tu jesteś?

-A będę robić konkurencje Kasi, Nacie i Asi. A bo co?

-To będziemy się często widywać.

-Chyba niezbyt ja mieszkam tymczasowo jakieś 30 minut od ośrodka.

-A to szkoda. -No wielka, ale za dwa tygodnie będę mieszkać tutaj.

-Oo, czyli jest i skierka nadziei?

-Nie iskierka, a ognisko.

I tak zaczęliśmy oglądać film. Wybraliśmy komedie, aby mała się nie bała. Po jakiś trzech filmach Bienia była zmęczona, więc zaczęłyśmy się zbierać do domu. Pożegnałyśmy się ze wszystkimi i poszłyśmy. Kiedy weszłyśmy do środka mała zaczęła płakać, ale ja już nie miałam siły, więc dziewczyny się nią zajęły, a ja poszłam do pokoju. Rzuciłam torbę obok łóżka, wzięłam piżamę i poszłam wziąć prysznic. Gdy wróciłam, Moni siedziała obok łóżeczka małej, która już spała. Podziękowałam jej za pomoc, a gdy wyszła, rzuciłam się na łóżko i zasnęłam. Obudził mnie płacz małej. Wzięłam ją na ręce i spojrzałam na zegarek. Było kilka minut po siódmej. Zeszłyśmy razem na dół do kuchni, gdzie siedziały już dziewczyny.

-Dobry śpiochu.

-Hej! Czemu mnie nie obudziłyście?

-Chciałyśmy, żebyś się wyspała. Masz tu śniadanie.

-Dzięki zaraz zjem, tylko zrobię kaszkę.

-Ja zrobię, a ty jedz, bo się jeszcze spóźnisz. Przy okazji, bierzesz małą ze sobą?

-Może popołudniu, a teraz by została z wami, co?

-Dobra, dobra nie pytaj się i tak byśmy zostały.

-Dzięki. To ja idę się szykować - poszłam na górę, zapakowałam strój z butami do torby i przebrałam się w normalne ciuchy. Spojrzałam na zegarek. Było przed 9, więc zeszłam na dół i pożegnałam się z dziewczynami oraz Bereniką, bo już musiałam wychodzić. Kiedy byłam w połowie drogi, usłyszałam, że ktoś biegnie w moją stronę. Obróciłam się i zobaczyłam siatkarzy.

-No co tak słabo, tempo, tempo!

-Hej Syśka! Może sama się przebiegniesz 10 km, co?

-Hej chłopaki! Ale ja mam dziś siłownię, więc nie mam jak.

-No i co. Załatwimy ci u trenera kilka kółeczek.

-Tak, tak Krzysiu. Dobra już was nie zatrzymuje. Bieg. Papa.

-Ja ci dam papa!

-Aaaa- ratunku!

-Dobra, dobra, tylko nie krzycz - i odbiegli, a ja poszłam sobie spokojnie. Gdy doszłam była 9:30, więc szybko poszłam do pokoju Kasi.

-Hej!

-Hej, wchodź! Łazienka wolna, idź się przebrać.

-Dzięki - powiedziałam. Po pięciu minutach byłam już gotowa do treningu.

Jak to być mogło, że ona i on osobno przez tyle lat...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz