Luke Hemmings
Jestem zmęczony.
Chyba każdego cholernego dnia, jestem, co raz bardziej zmęczony.
Nie jestem już zły, nawet na samego siebie, nie mam już na to siły.
Gdybym był mądrzejszy wiele lat temu...
Nie, nie chcę znowu o tym myśleć.
Chcę spać, ale nie jest mi to specjalnie dane. Ktoś wskakuje na mnie, ale łóżko ledwo w ogóle ugina się pod jej ciężarem.
Myślałem, że...
Nie wiem, co ja sobie, kurwa, myślałem, ale bycie samotnym ojcem jest trudne. Przynajmniej przez cholerną większość czasu, gdy Tamy nie chce opuszczać mnie na krok, bo mówi, że mama się nie zajmuje.
Nie jestem silny.
– Tatusiu.... – kładzie się bokiem do mnie, leżąc twarzą do mojej twarzy, odgarnia sobie blond loki z czoła.
Kocham ją.
Nie mógłbym jej nie kochać.
– Są wakacje, kochanie, dlaczego nie śpisz?
– Jesteś smutny, tato – wyciąga dłoń i dotyka mojej zmęczonej twarzy – Dlaczego?
– Nie jestem smutny, kochanie – przyciągam ją do siebie i mocno obejmuję, moją ośmioletnią córkę.
– Mama zawsze mówiła, że mam twój uśmiech i że żeby go wywołać trzeba dać ci coś do jedzenia, tato. Nie pozwalasz mi gotować....
Ma osiem lat, ale cholernie dorosła przez ostatnie dwa koszmarne lata. Nienawidzę tego i wiem, że nie mam prawa, ale nienawidzę Daliah za to. Zrobiłem jej pieprzone gówno, zabrałem jej wiele rzeczy, ale co zrobiła jej Tamy? Ona do cholery dalej nazywa ją mamą i tęskni i kurwa nie rozumie, dlaczego mama jej nie kocha! Jak można mieć dwie mamy i żadna się tobą nie interesuje? Nienawidzę ich obu, nienawidzę siebie. Moja cholerna córka jest nieszczęśliwa. Obwiniam siebie, ale ona nawet się z nią nie pożegnała.
– Kocham cię – wiem, że to nie wystarczy.
Pocieram swoim nosem o jej nos i wiem, że brakuje mi delikatności, której ona potrzebuje.
– Masz wakacje, powinniśmy codziennie robić coś fajnego – jestem w tym do dupy – Zaczniemy od gotowego ciasta, co ty na to? To znaczy kupimy paczkę z przepisem...
Wodze mały błysk w jej oku.
– Tak, tato! – tego podekscytowania mi brakowało.
– No już, leć się ubrać i jedziemy do sklepu.
Godzinę później, po wypitej kawie i zjedzonym śniadaniu, jedziemy do sklepu. Nigdy nie piekłem pieprzonego ciasta, bo ona to robiła. Nigdy nie robiłem z Tamy babskich rzeczy, bo ona wiedziała, co robić. Nigdy nie planowałem być ojcem i miałem do tego ją.
Teraz jestem ojcem, a nie mam jej.
Czy było warto? Było warto jej odmówić?
Czy było warto ją zdradzić?
Zrobiłem to raz, ale to nie był mój największy błąd. Wybaczyłaby mi to, bo tak bardzo mnie kochała. Nie potrafiła mi wybaczyć czegoś innego, a teraz gdy jej nie ma, rozumiem czego.
Ludzie myślą, że źli faceci nie kochają, albo że kochają tylko siebie.
Myślę, że zbyt chciałem być człowiekiem, którego stworzyłem sobie w głowie jako nastolatek i nie modyfikowałem tego wraz z dojrzewaniem. A gdy udawało mi się to zrobić, szybko wracałem do obronnej postawy.
– To co pieczemy? – stoimy przed całymi półkami, wypełnionymi najróżniejszymi ciastami w proszku. Zrobię wszystko, co będzie chciała, ale na wszelki wypadek wezmę więcej, gdyby nie udało się za pierwszym razem.
Mała unosi oczy, żeby na mnie spojrzeć.
Kucam, żeby być z nią na podobnej wysokości.
– Kochanie, mamy tu wszystko.
Wtedy to się dzieje.
Wybucha płaczem, chowając twarz w dłoniach. To się dzieje często, a ja nie znalazłem na to rozwiązania.
– Co się dzieje? Proszę, mów do mnie – przyciągam córkę do siebie, próbując ją pocieszyć, nie mając pieprzonego pojęcia jak.
– Chcę mamy ciasto! – krzyczy – Mamy ciasto...
Nienawidzę Daliah.
Nie pieprzcie, że nie mam do tego prawa.
Tamy była jej córką czy tego chciała czy nie. Była za nią odpowiedzialna. Jak mogła z niej zrezygnować? Tak bardzo chciała dzieci, a Tamy potraktowała, jakby nic dla niej nie znaczyła.
Nienawidzę jej za to.
Mam do tego prawo.
– Musimy poradzić sobie bez mamy... – to moja wina, wiem o tym. Tylko to skomplikowane.
Słyszę śmiech.
Tylko jedna osoba się tak śmieje, do cholery.
Unoszę głowę, żeby sprawdzić, czy się nie przesłyszałem, a wtedy ich widzę.
On szepcze jej coś na ucho, a ona się śmieje, gdy moja córka płacze, przez nią, przeze mnie, przez nas.
Nasze spojrzenia się krzyżują.
Co mam zrobić?
Calum patrzy w tym samym kierunku, co ona. Już się nie śmieją, on szepcze jej coś na ucho, po czym ona potakuje, gdy wycofują się z tej alejki.
Pieprzony tchórz!
Ja jestem pieprzonym tchórzem!
Jednak Tamy unosi oczy i w ostatniej chwili ją zauważa. Ona też ją widzi, widzę, że dostrzega jej łzy. Powinienem jej nie pozwolić, ale chcę, żeby wiedziała, co jej zrobiła i jak cierpi. Rozumiem, że ja zrobiłem to im obu, ale ona nie musiała.
Czy miała prawo?
– Mama? – ona nie może uwierzyć. Widzę, jak jej gardło się zaciska. Calum pociera jej ramie.
Daliah nie może wyrzucić z siebie ani słowa. Nie widziała jej od dwóch lat.
– Powiedz coś, do cholery – rzuciła mi w twarz, że całe życie ją do czegoś zmieszałem. Robię to nawet w tej chwili, mam to, kurwa, gdzieś. Taki jestem samotny, oschły, dupkowaty, zdradzający. Ponoszę konsekwencje każdego dnia, razem z moją córką., chyba dopiero zaczynam rozumieć czym jest rodzicielstwo.
CZYTASZ
You are my only option {Calum Hood and Luke Hemmings}
FanfictionMijają dwa lata. Luke ponosi konsekwencje za swoje błędy, Daliah próbuje żyć na własnych warunkach, a Calum stara się dostrzegać pozytywy życia. Luke jest ojcem. Daliah ucieka od bycia matką. A Calum chce być ojcem. Ich losy są splątane, ale jak b...