rozdział 1

69 2 0
                                    

3 lata potem

- Mówisz serio? - śmieje się do Chloe przez FaceTime.

- Tak... - zanim dalej zdążyła powiedzieć, moja mama weszła do mojego pokoju.

Nic się nie zmieniło w relacji z Matką od wypadku ojca. No chyba, że pogorszyło, to tak. W ciągu tych 3 lat znalazła sobie kogoś. Nazywa się Mark. Niestety jest taki sam jak ona. Tylko tyle dobrego, że z nim się nie kłócę. 

- Za godzinę kolacja, pamiętaj, musisz jakoś wyglądać - powiedziała oschle i wyszła. 

Kiedy drzwi się już zamknęły - dobra, na to wygląda, że muszę kończyć - przewracam oczami. 

- Okey, to chociaż, żeby ta kolacja była udana - uśmiecha się pocieszająco. 

Rozłączam się i jeszcze chwilę przeglądam social media. 

Na 18 mają przyjść jacyś goście niespodzianka. Mam tylko nadzieje, że to nie będzie nikt kogo znam. Niech ktoś mi wytłumaczy po co mam się tak stroić na zwykłą kolacje. 

Zaczęłam przeszukiwać w szafie, czegoś odpowiedniego. W końcu znalazłam czarną, luźną sukienkę na ramiączkach do połowy ud, z delikatnym dekoltem. Poszłam do łazienki wziąć prysznic. Umyłam włosy, a sama siebie umyłam kokosowym żelem do mycia. Po prysznicu, wysuszyłam włosy i  ubrałam sukienkę, patrzę w lustro z grymasem. 

Myślałam, że chociaż trochę schudłam od tamtego tygodnia. Nienawidzę tego jak wyglądam. Chciałabym mieć piękną figurę jak na przykład Chloe, ale wygląda na to, że tak się nie da. 

Zaczęłam rozczesywać włosy. Z natury mam proste i coś na typ ciemnego brązu. Zostawiłam je rozpuszczone. Zrobiłam makijaż, który składał się z kresek, tuszu do rzęs i korektora. Założyłam jeszcze naszyjnik, który dostałam od taty na 14 urodziny. 

Chyba, aż tak źle nie jest. Próbuje się przekonać. 

- Valeria! - woła mama z dołu. 

Po prostu wyszłam z łazienki i poszłam do kuchni gdzie była. 

- Idź otwórz - powiedziała.

- Jakbyś ty nie mogła - szepcze pod nosem i idę do przedpokoju otworzyć drzwi.

Co Anne Styles tu robi?! Przecież oni się wyprowadzili. Anne i Robina zawsze lubiłam, tylko dziwiłam się jak mogli wychować takiego syna jak Harry. 

- Cześć Valeria - powiedziała z uśmiechem i przytuliła mnie na powitanie, następnie przywitałam się z Robinem. 

Cholera! Co on tu robi?! Właśnie patrzę na samego Harry'ego Stylesa. On tak samo się na mnie patrzy zdziwiony, jakby zobaczył ducha. 

Jego rodzice już poszli a my dalej nie wiemy co powiedzieć. 

- Kolacja! - wołają nas z jadalni.

Nic nie powiedziałam tylko się odwróciłam i poszłam do jadalni. On zrobił to samo. Usiedliśmy przy stole, niestety musieliśmy na przeciwko siebie. Patrzy się na z tym swoim cwanym uśmieszkiem.

Przedstawienie czas zacząć. Pewnie zastanawiacie się co mam na myśli? Chodzi o to, że przy gościach udajemy idealną rodzinę. Tfu ciekawe, idealną... 

Wszyscy zaczęliśmy jeść w ciszy. Wzięłam najmniejszą porcje, bardziej bawiłam się tym jedzeniem niż je jadałam. Harry zaczął mi się dziwnie przyglądać, więc go kopnęłam w łydkę i posłałam mu głupi uśmiech.  

- Co u ciebie Val? -zapytała Anne.

- Wszystko w porządku. Jeśli mogę spytać, dlaczego tu wróciliście? 

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Dec 01, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Everyone knew it before || h.sWhere stories live. Discover now