Pierwszy dzień Wiosny

5 1 0
                                    


Studia, mieszkanie, niezależność, otym wszystkim śniła Destiny. W końcu sen stał się jawą. Możeodetchnąć. Nareszcie.

"Dopóki mieszkasz w moim domu, niemożesz tego robić!"

Teraz mogła z czystym sumieniemodpowiedzieć "Dobrze, już nie mieszkam w twoim domu."

Miała wszystkiego dosyć, zabraławszystkie rzeczy ze sobą i zaczęła pisać kolejny rozdział swojejwłasnej powieści. Pisała ją swoimi własnymi słowami, tworzyławłasne metafory, nikt jej już nie zabraniał posiadania swojegogłosu, swojej wiary, swojego życia.

Skończyła pierwszy rok studiów,musiała się teraz przygotować do dalszego tworzenia. Miała jużplan na siebie, pracowała na to ciężko, zrywała noce, ale byłoto warte zachodu.

Postanowiła zrobić w końcu porządkiw mieszkaniu. Dużo starych bibelotów, połowa z nich trafiła dokosza. Jedna tylko rzecz spowodowała, że przystanęła na chwilę.Nie tylko ona się zatrzymała, ale także czas, jej oddech, pędzące myśli. Z pudełka schowanego gdzieś na dnie szafywyciągnęła czerwony lampion.

Gdy bierze go do ręki, czuje, jakprzeszywa ją dreszcz, który powoduje, że mikroskopijne ranki w jejsercu stają się coraz to większe aż w końcu ono pęka. Zamiastkrwi ciekną łzy po jej policzkach, ten lampion był jej jedynąpamiątką po ludziach, którzy raz na zawsze zniknęli z jej życia.

Do głowy Destiny powraca wspomnienie,kiedy to wpadła na pomysł zebrania imion jej przyjaciół. Kiedy topewnego zimowego dnia postanowiła zrealizować swój plan i zaprosićich wszystkich na uroczystą ceremonie podpisania lampionu.

Była ich wtedy czwórka.

Nie rozłączni.

A jednak.

Teraz była całkiem sama.

- Kiedy go zapalimy?

- Pierwszego dnia Wiosny.

Pierwszy dzień Wiosny przyszedł,jednak bez owej pory roku. Lampion miał zaprowadzić ich marzenia donieba. Nic takiego się nie wydarzyło.

- Podpiszcie się tutaj i pomyślcieżyczenie.

Słyszała swoją myśl z przed tychparu lat. Swoje marzenie.

- Pojedziemy gdzieś i wypuścimy gorazem.

Razem.

Już nie ma "razem"

Gdzie oni są teraz? Czy jeszczepamiętają tamten dzień? Pamiętają o tym lampionie? Destiny wolałao tym wszystkim zapomnieć. Wymazać to zdarzenie. Ich twarze,uśmiechy, iskry ukryte w oczach, ich głosy, ich obietnice, każdąchwilę z nimi. To wszystko było piękne, oczywiście. Ale nie mogłaich dłużej obwiniać o zniknięcie z jej życia. Bo to sprawiałojeszcze większy ból niż niepamięć.


Jednak pamiętała.

O wszystkich najdroższych chwilach.

Kiedy wzięli ją za rękę i pomogliwstać.

Teraz siedziała na podłodze w swoimpokoju.

Kiedy ocierali jej każdą łzę.

Teraz one swobodnie spływały porozgrzanej twarzy.

Kiedy oglądali razem zachód słońcanad jeziorem.

Teraz nocami błagała o wschód.

Kiedy razem śpiewali ich ulubionepiosenki.

Teraz nie była w stanie ich słuchać.


Każdego dnia był ten sam zimowydzień. Nigdzie nie widziała śniegu, ale czułą jego chłód naswoim ciele przez cały czas. Mogło nie być chmur, ale dla niejsłońce już dawno zgasło. Czekałą na wiosnę, która miała sięnigdy nie zjawić.

Chciała spalić lampion, jakby przezwzniecenie płomienia na ich imionach wypali je sobie także w serca.W nadziei na spotkanie wiosny. Nadal miała jeszcze nadzieję, żepierwszy dzień Wiosny przyniesie ze sobą zapach kwiatów i łagodnepromienie słońca. Nadal miała nadzieję, że Wiosna powróci, a lampion odleci do nieba.


Pisane Z Nut Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz