Rozdział V

81 8 0
                                    

Siedzę już dobre trzy godziny w swoim pokoju. Myślałam, że to będzie dobry plan i pokażę wszystkim, że goszczenie złoczyńcy jest najgorszą decyzją jaką można podjąć. Jednak teraz uważam, że to nie był najlepszy plan. Strasznie nie lubię kłócić się ze swoją rodziną w końcu są wszystkim co mam, a po za tym głód i odgłosy buntu mojego żołądka stawały się nie do zniesienia. Nie zamierzam jednak się poddawać tak łatwo i z tą myślą kontynuowałam maltretowanie kostiumu Lady Makbet.

- Auł!- wrzasnęłam, po raz setny kując się szpilką w dłoń. Kropelka krwi wypłynęła powoli z mojego palca wskazującego. Zaczęłam szybko machać ręką chcąc dać ulgę świeżej rance i swojej złości.

- Cholera by to.- Słowa te idealnie zgrały się z odgłosem pukania. Miałam nadzieje, że do ranna będę miała święty spokój ale jak widać ktoś miał inne plany. To pewnie mój brat, jego jeszcze tu nie było.

- Co muszę zrobić by mieć święty spokój, co?! Ile razy można powtarzać i tłumaczyć, że chcę być tu sama i...- Tu urwałam ponieważ zabrakło mi tchu w płucach na widok tego kto stał pod moimi drzwiami, a był to nasz nowy lokator, który teraz uważnie mi się przyglądał. Dopiero teraz zauważyłam jaki jest wysoki, dosięgałam mu ledwie do jego nosa. Nie wiedziałam co mam powiedzieć i szczerze mówiąc po raz pierwszy od kiedy tu jest chciałam by to on coś powiedział. Staliśmy tak kilka chwil ja nadal nie wiedziałam co zrobić, a Lokiego cała ta żenująca sytuacja ewidentnie bawiła czego dowodem był skryty uśmiech w jego kącikach ust na kamiennej twarzy.

- Co Pana tak śmieszy?- Zapytałam z godnością obrażonego dziecka. Moje pytanie sprawiło, że jego uśmiech nie był już skryty tylko pełny i odsłaniający szereg równy, śnieżnobiałych zębów.

- Nic, no może trochę ten urażony ton głosu i może te rumieńce.- Wyciągnął dłoń w moim kierunku. Jego koniuszki palców musnęły mój policzek, a lodowaty dreszcz wywołany jego dotykiem przeszył mnie na skroś. Być może posunął by się dalej niestety tego już się nie dowiem ponieważ szybko się cofnęłam się, a on zabrał rękę i ponownie schował ją za plecami. Spojrzałam na mężczyznę ze złością pragnąc po raz pierwszy triumfować nad nim. Chciałam zobaczyć jego zmieszanie, wstyd ale nic takiego nie nastąpiło, jego twarz nadal pozostawała kamienna, tylko uśmiech znikł, a zastąpiła go wąską, prosta linia.

- Po co tu Pan przyszedł?-

- Myślałem, że barierę Pana, Pani mamy już za sobą.- Skrzyżowałam ręce na piersi, szukając w myślach jakiejś dobrej riposty. Niestety wymagało to więcej czasu niż myślałam i skutkowało nieprzyjemną ciszą.

- Tak... przyszedłem tu by Cię przeprosić. -

- To chyba źle Pan zaczął.- Usłyszałam jak bierze głęboki oddech, chodź chciał by było to niezauważone. Czyżby wytrąciła go z równowagi? Nie ukrywam, że ten fakt dawał mi sporo radości, której teraz upust dawałam gdzieś głęboko w duchu, nie mogła bym zniszczyć tego kamiennego, urażonego wyrazu twarzy jaki udało mi się przybrać.

- Przyznaję, było to dość niefortunne, wybacz. Nie chciał bym być kolcem rozdzierającym waszą rodzinę.-

- A jednak Pan nim jest.-

- Nie jestem tu z własnej woli i rozumiem, że masz prawo negować tą decyzję. Jednak nic nie da się z tym zrobić, uwierz mi. Dlatego nie chcę z tobą ani z nikim tu mieszkającym toczyć wojny. Więc po prostu powiedz co miałbym zrobić by nie zmieniać nadto waszego życia?-

- Niech Pan zniknie, po prostu.-

- To nie będzie takie proste.-

- Męczy mnie już rozmowa z Panem więc gdyby mógł Pan...-

- To powiedz mi chociaż co muszę zrobić byś przestała się zwracać do mnie Pan?-

- No dobrze.- Powiedziałam podchodząc do Lokiego.

- Tylko skoro nie masz na swoją obecność tu żadnego wpływu to czemu mnie przepraszasz? Leinta.- Powiedziałam wyciągając dłoń do niego, a on ją delikatnie chwycił. Ponowne przedstawienie było najlepszym pomysłem jaki udało mi się znaleźć. Chociaż nie miałam na to najmniejszej ochoty.  

- Loki.- Powiedział całując jej wierzch, a odpowiedź na wcześniej zadane pytanie nie musiałam długo czekać, oderwał usta od mojej ręki i już dane było mi ją usłyszeć.

- Twoja mama tak mi doradziła.-

- Kłamiesz.- Odpowiedziałam niemal natychmiast patrząc mu prosto w oczy, po czym szybko się wyrwałam i zamknęłam czym prędzej drzwi sypialni.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 07, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

LustroOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz