Rozdział 1

118 13 2
                                    

Jeszcze chwilę temu był gotowy zginąć. Nareszcie, po tysiącleciach uciekania i walk z demonami wszechświata, miał umrzeć. Przez wieki żył ze świadomością, że jest ostatni, że zbliża się już koniec jego tułaczki, dlatego starał się wykorzystać dany mu czas jak najlepiej. Kochał z całej siły, śmiał się do łez i godnie nosił imię Doktora. Uratował Gallifrey. Wraz z poprzednimi wcieleniami, drobną pomocą Clary i pracowników UNIT-u, powstrzymali dalszy rozwój Wojny Czasu, zamrażając jego ukochaną planetę. Oczywiście miał nadzieję, że jeszcze zdąży ją odnaleźć... Gdyby nie Trenzalore.

Zamknął oczy i przejechał dłońmi po twarzy. Zmarszczki zniknęły, jego ciało znów było młode. Proces regeneracji już się zaczął. Zostało mu kilkanaście minut, nie więcej. Minął pole bitwy, mając nadzieję, że Clarze nic się nie stało. Wokół niego panowała cisza. Gdzie nie spojrzał, leżały szczątki daleków i cybermanów. Również ludzi. Doktor westchnął i skierował się do Tardis. Niebieska budka stała ośnieżona, czekając na swojego "właściciela". Z łatwością otworzył drzwi, wcześniej gładząc ich krawędzie.

- Kolejna bitwa za nami. - Szepnął.- Nie ostatnia, jak się spodziewałem.

Nie wiedział czy zdąży pożegnać się z Clarą. Jego Niesamowita Dziewczyna po raz kolejny go uratowała. Musiała poprosić Władców Czasu o pomoc, inaczej już dawno leżałby martwy a miasteczko, którego bronił przez trzysta lat, zostałoby zniszczone. Sięgnął po czarną słuchawkę telefonu. Później przekieruję go do konsoli. Wystukał dobrze mu znany numer, wziął głębi wdech i...

- Clara?

Cisza.

- To ty..

- Dzwonię z Trenzalore, chciałem.. się pożegnać.

- Czekaj.. Już jestem. - Jej głos drżał.

- Przepraszam, że odesłałem cię ode mnie dwa razy. Byłem pewien, że umrę...

- Doktorze..

Ktoś był z Clarą. Usłyszał jak zwraca się bezpośrednio do jego kompanki.

- Czy to Doktor? - Zapytał podekscytowany.

Dziewczyna zaśmiała się smutno.

- Mam mało czasu. Proszę zajmij się nim... Na pewno boi się, nawet bardziej od ciebie. Będzie cię potrzebował.

Przełknęła ślinę.

- Żegnaj Doktorze.

- Żegnaj Moja Niesamowita Dziewczyno.- Do jego oczu napłynęły łzy. Puścił słuchawkę i wszedł do swojego ukochanego statku. Może jego następca, wciąż będzie nim, z tymi samymi wspomnieniami i historią... ale on, ten Jedenasty, cudem ocalony, już zniknie.

Paluszki rybne z sosem waniliowym jeszcze nigdy nie smakowały tak wspaniale. 

________________________________________________________

Pokład przestał się trząść. Brunetka miała nadzieję, że udało im się wylądować. Na policzkach miała już  zaschnięte łzy, jednak, za każdym razem kiedy spoglądała na nieprzytomnego Doktora, napływały kolejne. Spróbowała otworzyć drzwi, zacięły się. Po kilku minutach statek w coś uderzył. Czyżby wciąż dryfowali w kosmosie?  Z silników zaczął unosić się dym. Niedobrze. 

- Czemu to robisz?! - Clara wrzasnęła w stronę "starej krowy".

Tardis zabrzęczała urażona.

Nagle drzwi uchyliły się. Wpadło przez nie zimne powietrze wraz z płatkami... śniegu? Dziewczyna kucnęła nad nowym ciałem przyjaciela i chwyciła jego ramiona. Musieli się stąd jak najszybciej wydostać. Trzęsąc się z zimna, wyciągnęła mężczyznę z maszyny. Rozejrzała się dookoła. Budka leżała przewrócona, w mule, nad brzegiem Tamizy. Byli w Londynie, rozpoznała stare budynki Pałacu Westminsterskiego i słabo oświetlony Big Ben. Wszystkie drapacze chmur zniknęły, tak jak i  samochody, kluby nocne i sklepy, do których widoku była przyzwyczajona. Pięknie. 

Na rogu pustej ulicy siedział, skulony z zimna chłopiec.

- Hej ty!- Clara krzyknęła.

Obrócił się zdziwiony. Przypominał jej Olivera Twista.

- Pomożesz mi?

Nie odezwał się.

- Jesteś w stanie mi powiedzieć... który jest rok?

- 1888 proszę pani.

Mógł mieć około dziesięciu lat. Podniósł się i podbiegł bliżej. W jego oczach dostrzegła ciekawość.

- Wiesz gdzie mieszka... miejscowa detektyw? Madame Vastra?

- Pani, która nigdy nie pokazuje swojej twarzy?

- Tak!

- Wiem i mógłbym nawet.. zaprowadzić tam panią. Ale co będę miał w zamian?

- Ciepły posiłek?

Uśmiechnął się szeroko. - Jestem Tom.- Podał jej lodowatą dłoń.

- Clara. - Przedstawiła się.

Blondyn spojrzał na nieprzytomnego Doktora. - A temu panu co się stało?

- Długa historia.

Dziewczyna ponownie chwyciła za ramiona srebrnowłosego a Tom uniósł jego nogi.

___________________________________________________________

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 17, 2014 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Stand By MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz