— To wszystko przez Ciebie, Jeon! To twoja jebana wina! Twoja i twojego Taehyunga!
Jeon w końcu poznał najlepszego przyjaciela swojego chłopaka, którego wykrzyczane słowa wciąż tkwiły w jego głowie, głęboko raniąc serce, będące już w całkowitej rozsypce. Nie tak to miało wyglądać.
Dzień zaczął się na pozór spokojnie, Jeon wstał o godzinie ósmej i zaczął szykować się na uczelnię, na zajęcia, które były dla niego naprawdę ważne. Obrał sobie kierunek artystyczny chcąc iść za swoją pasją. Po skończonych wykładach czekał na niego Taehyung, na jego widok młodszy uśmiechnął się podbiegając do niego i rzucając na szyję. Zaplanowali sobie wspólny dzień, Kim miał wolny dzień od pracy, więc postanowili go wykorzystać jak najlepiej. Poszli do wesołego miasteczka w którym Jungkook bawił się niesamowicie, zupełnie jak małe dziecko. Przypomniało mu się gdy był tu pierwszy raz, razem z Jiminem, na ich pierwszej randce. Kolejnym miejscem, które odwiedzili był bar karaoke. Wynajęli sobie salkę na godzinę, podczas której oboje zdarli sobie gardła do tego stopnia, że ledwo mówili. Pamiętał, jak Park uwielbiał tu z nim przychodzić mogąc tym samym słuchać słowiczego głosu swojego małego chłopca, jak to zazwyczaj mawiał. Ten natomiast nie rozumiał o co może chodzić jego chłopakowi, sam przecież był posiadaczem o niebo lepszego głosu, który wywoływał przyjemne ciarki na całym ciele brązowowłosego. Na koniec dnia postanowili odwiedzić kawiarenkę, w której to właśnie Jeon widział swój skarb w towarzystwie innego mężczyzny, roześmianego, szczęśliwego.
Ten dzień miał być naprawdę miłym dniem, do czasu. Do lokalu gdzie siedzieli wbiegła osoba, którą Jeon rozpoznał dopiero w chwili, gdy ten podszedł do miejsca, gdzie siedzieli. Oparł się roztrzęsionymi dłońmi o ich stolik i patrząc w jego oczy wykrzyczał wszystko to, co leżało mu na sercu.— Jak możesz tutaj tak spokojnie siedzieć? Kompletnie nieświadom tego, co przez cały czas musiał czuć Jimin widząc jak świetnie się bawisz, jak zbywasz go na każdym kroku. To co się stało, to wszystko przez Ciebie, Jeon! To twoja jebana wina! Twoja i twojego Taehyunga!
Min Yoongi, bo tak właśnie miał na imię miętowowłosy chłopak, z którym Jungkook widział Jimin'a po raz ostatni. Najlepszy przyjaciel jego chłopaka stał właśnie obok niego, pochylając się i mierząc go rozżalonym, jednocześnie smutnym i złym spojrzeniem. Młodszemu momentalnie odebrało mowę, nie wiedział kompletnie jak zareagować na te nagłe oskarżenia z niewiadomego mu powodu. Niewiadomego do czasu.
— Kim jesteś, żeby mówić do nas takiem tonem? — oburzył się Taehyung, ale jego początkowy temperament i oburzenie ustąpiły już po chwili, kiedy usłyszał odpowiedź z ust nieznajomego.
— Min Yonggi, przyjaciel Park Jimin'a, który nad ranem został znaleziony martwy we własnym pokoju — powiedział zimno, prostując się, a jego spojrzenie było jednym z najsmutniejszych jakie kiedykolwiek Jeon widział.
Chłopak nie mógł uwierzyć w to co właśnie usłyszał. Nie mógł przyjąć do siebie wiadomości, którą właśnie usłyszał. Jego malutki skarb, jego ukochany Chim. To nie mogła być prawda. Jego oczy zaszły łzami, natomiast on sam zaczął drżeć patrząc tępo w kierunku miętowowłosego mężczyzny. Nie mówiąc ani słowa wstał z miejsca, na którym siedział i wybiegł z kafejki. Biegł przed siebie, a jego nogi niosły go w kierunku mieszkania, którego tak dawno nie odwiedzał. Czuł jak pojedyncze łzy spływają po jego policzkach, gdy pukał do drewnianych drzwi z całych sił, a nie otrzymywał odpowiedzi. Nikt ich nie otworzył, nie odpowiedział z drugiej strony, a mieszkanie wydawało się kompletnie puste. Czując tę cholerną bezsilność popłakał się, tak po prostu z jego policzków zaczęły skapywać słone krople, a on sam padł na kolana nie mogąc utrzymać dłużej ciężaru swojego ciała.
CZYTASZ
[ Do you believe in ghosts? ]
FanficParing: Jikook Ostrzeżenia: Brak Opis: - Hej, Jeon! Wierzysz w duchy?