☀ Rozdział 1

287 46 10
                                    


Nie chodzi o strach przed wyzwiskami. Nie chodzi o strach przed uderzeniami. Jedyne przed czym czuję paraliżujący strach to jej oczy. Jej pusty wzrok skierowany w stronę swojej ofiary. Jej twarz wyprana z jakichkolwiek emocji.

To był mój jedyny lęk.

Wszyscy moi znajomi nie rozumieli dlaczego pozwalam się tak traktować. Dlaczego z nią nie walczę i tak po prostu się poddaje. Ciągle powtarzali mi, że gdybym chciała, to już dawno mogłabym to skończyć. Ale ja taka nie byłam. Nie znęcam się nad ludźmi dla własnej przyjemności czy satysfakcji.

Ona też nie.

Jej twarz nie ukazywała tej cholernej satysfakcji. Nie pokazywała, że czuje się przez to wszystko lepsza. Wręcz przeciwnie.

Dziewczyna często ściągała swoją obojętną maskę, gdy myślała, że nikt nie patrzy.

Ale ja patrzyłam i widziałam jej prawdziwe, smutne oczy. Widziałam w niej siebie. Ale niestety. Takie momenty trwały bardzo krótko. A ja, nigdy nie mogłam z nich skorzystać.

Myśląc o dziewczynie tak bardzo odpłynęłam, że nie zauważyłam mojej siostry siedzącej obok mnie.

- Ziemia do Laur. - usłyszała tuż obok mojego ucha. Podskoczyłam przestraszona obecnością dziewczyny, a na moje nieszczęście uderzyłam głowa o szafkę znajdująca się nad moją głową.

- Ałć, dzięki Tay... - mruknęłam pocierając tył głowy ręką.

- Ups... przepraszam, ale kompletnie odleciałaś, a za chwilę musimy wychodzić. - powiedziała z udawanym smutkiem, głaszcząc mnie po głowie. - Więc ruszaj tyłek i jedziemy do szkoły.

- Ruszaj tyłek i jedziemy do szkoły. - przedrzeźniałam dziewczynę wstając z krzesła w kuchni. Odłożyłam do zlewu pusty już kubek po kawie. Zarzuciłam na ramiona bluzę, a do ręki wzięłam kluczyki. Taylor stała już opierając się o samochód.

- No w końcu, chyba zapłacę Ci mniej. - zaśmiała się siadając na miejscu pasażera.

- Jakbyś miała mi z czego płacić, młoda. - posłałam jej złośliwy uśmiech. Na nos wsunęłam okulary przeciwsłoneczne i odpaliłam samochód.

Moje poranne przejażdżki do szkoły z Taylor były jednym z przyjemniejszych momentów dnia. Mimo, że ten głupek był ode mnie młodszy, to miałyśmy idealne relacje. Wszyscy się dziwili jak to możliwe, że tak świetnie dogaduje się z młodszą siostrą.

Dla mnie to nic wielkiego. Przecież każdy dogadywałby się ze swoją młodszą wersja, prawda?

Niestety przyjemna przejażdżka kończyła się, gdy przed naszymi oczami ukazywał się duży i nowoczesny budynek naszej szkoły.

- Odwieźć Cię dzisiaj? - zapytałam wychodząc z auta.

- Nie, po lekcjach jadę z dziewczynami do parku, bo zaczyna się ten letni festiwal. - odpowiedziała przytulając mnie na pożegnanie.

- Okej, uważaj na siebie i jakby co to dzwoń. - pogłaskałam ją po głowie. Młodsza jedynie przewróciła oczami i pobiegła do swoich znajomych.

Ja w przeciwieństwie do dziewczyny zmierzałam do szkoły wolnym i spokojnym krokiem. Wypatrywałam wzrokiem kogoś z mojej paczki. Nagle usłyszałam głośny krzyk i już po chwili poczułam ciężar na moich ramionach.

- Ciebie też miło widzieć, Ashley. - zaśmiałam się trzymając dziewczynę za uda, żeby nie spadła. - A dokładnie to bardziej czuć i słyszeć.

- Oh, no już nie narzekaj. - powiedziała niebiesko włosa zsuwając się że mnie. Odwróciłam się do dziewczyny, a ta ponownie się do mnie przykleiła.

- Tęskniłam. - mruknęła w moją szyję.

- Ja też Ash. - odpowiedziałam, przyciągając ją bliżej swojego ciała. Ashley była dla mnie najbliższą osobą. Cała reszta naszej paczki ciągle myślała, że ja i niebiesko włosa jesteśmy parą.

Ale tak nie było. Nasza relacja była bardzo skomplikowana. Ale nie byłyśmy razem.

- Idziemy do reszty? - zapytała dziewczyna odsuwając się od mojego ciała. Kiwnęłam głową łapiąc Ashley za rękę. Szłyśmy razem w stronę klasy w której aktualnie mamy lekcję. Już myślałam, że ten poranek będzie doskonały, ale niestety zawsze musi się coś wydarzyć. Gdy przechodziłyśmy obok jednej z klas, zobaczyłam ją. Siedziała jak zwykle na parapecie razem z grupą swoich znajomych. Mimowolnie na nią spojrzałam, a gdy nasze oczy się spotkały wiedziała, że to się źle skończy.

Raz.

Dwa.

Trzy.

- Jauregui! - usłyszałam krzyk za swoimi plecami. Bardzo dobrze wiedziałam do kogo należy ten głos. Spojrzałam na Ashley, a ta mocniej ścisnęła moją dłoń.

- Jauregui, wolałam Cię. - poczułam dłoń na swoim ramieniu. Odwróciłam się i spojrzałam dziewczynie prosto w oczy. I to był mój błąd. Zawsze zatapiam się w jej oczach i próbuje znaleźć w nich jakiekolwiek emocje.

- Cabello. - powiedziałam głośno przełykając ślinę. - Czego znowu chcesz?

- Oh, chciałam się tylko przywitać z tobą i twoją dziewczyną. - oznajmiła popychając mnie na szafki. Moja torba spadła na ziemię, a cała jej zawartość wysypała się na podłogę. Spojrzałam na twarz Cabello. Jak zwykle była pozbawiona wyrazu. Chciałam zadać jej pytanie. Dlaczego to robi? Ale wiem, że nie dostałabym odpowiedzi.

- Zostaw ją w spokoju, Cabello. - powiedziała Ashley podnosząc moje rzeczy z podłogi.

- A ty siedź cicho, bo nie o ciebie tutaj chodzi - zasyczała ciemnooka patrząc z obrzydzeniem na moją przyjaciółkę.

- Nie będę siedzieć cicho, gdy...

- Ash, przestań. - szepnęłam patrząc dziewczynie prosto w oczy. Wiedziałam, że moja przyjaciółka już się nie odezwie, dlatego wróciłam wzrokiem do brązowookiej.

- Dzisiaj nie mam ochoty na długie zabawy. - powiedziała Cabello ponownie popychając mnie na szafki i pochylając się do mojego ucha. - Ale to nie znaczy, że z tobą skończyłam.

Przymknęłam oczy biorąc głęboki oddech.

- Nie rozumiem dlaczego na to pozwalasz. - burknęła Ashley poprawiając moje włosy.

- Nie rozumiem dlaczego ona to robi. - mruknęłam opierając głowę na ramieniu dziewczyny.

- Laur, nie mam pojęcia. - powiedziała głaszcząc mnie po plecach. - Ale jeśli tak bardzo to cię męczy, to dowiemy się dlaczego.

- Co? - szybko podniosłam głowę patrząc prosto w oczy dziewczyny.

- Dokładnie to co usłyszałaś, słońce. - zaśmiała się łapiąc mnie ponownie za rękę. - Chodź, bo i tak już jesteśmy spóźnione.

☀☾

Hejooo, jak tam u was? Mam nadzieję, że wszystko okej. Piszcie koniecznie co sądzicie o 1 rozdziale. A teraz takie małe wytłumaczenie.

Ogólnie w tym ff będą dwa typy rozdziałów.

Jeden ze słońce w nazwie rozdziału, tak jak ten. W tej części będzie perspektywa Lauren.

Drugi z księżycem w nazwie rozdziału i będzie się drastycznie różnił. Tym razem z perspektywy Camili.

Będą one pojawiać się  naprzemiennie. Myślę, że spodoba wam się ten pomysł, bo ja się nim strasznie jaram i nie mogę się doczekać, aż przeczytacie pierwszy rozdział z perspektywy Camili.

A teraz tradycyjnie.

Dziękuję za wszystkie wyświetlenia, gwiazdki i komentarze!

Zapraszam na mojego twittera:

@Damciaczan

Życzę miłego dnia/nocy!

Dreams full of pain / CamrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz