Początkowo chciałem nazwać tą recenzje "Ostatni Jedi to moje ostatnie Star Wars" czy coś tego kalibru. Trailery mnie nie zachwyciły i obawiałem się, że znowu dostanę powtórkę, tym razem z epizodu V. Jednak w trailerze Luke powiedział "To nie skończy się tak jak się spodziewasz!" i to była dla mnie iskierka nadziei. Moje nadzieje potwierdziły nagłówki recenzji na filmwebie, więc pomyślałem sobie Może nie będzie tak źle? Może nazwę recenzje po prostu "Kolejne Star Wars..." Film jednak okazał się na tyle dobry, że przez chwile myślałem że będę mógł spokojnie go określić jako "Kolejne Star Wars!". Ale teraz po seansie jestem jednak zmuszony dać na końcu jedynie pojedynczą kropkę. Dlaczego? O tym poniżej
Fabuła przedstawia się następująco: niemalże zniszczona rebelia to znaczy ten... ruch oporu... (dobra ten żart można już porzucić) ucieka przed szponami Najwyższego Porządku. Brawurowy atak Poe'a kończy się ciężkimi stratami, a złowieszcze siły dalej siedzą buntownikom na ogonie. Jedyną szansą jest wkradnięcie się na statek dowodzenia i wyłączenie systemów namierzania. Zadanie przypada Finnowi i Rose, nowej postaci... no okej... Tymczasem Luke Skywalker wcale nie jest chętny do współpracy i nie ma zamiaru szkolić Rey. Oczywiście jest to tylko zarys, a sytuacja cały czas się zmienia, a stawką przez cały film jest nie tylko los bohaterów, ale także los galaktyki.
Film ma zaskakująco mało akcji, zwłaszcza w pierwszej połowie. Za to jest tu bardzo dużo miejsca na postacie, ich emocje, przeżycia i motywacje. I choć nie wszystkie postacie działają, to jednak nie mogę na to narzekać. Zdecydowanie najsilniejszą stroną tego filmu jest Luke. W końcu dowiadujemy się dlaczego dokładnie postanowił rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady na środku oceanu. I jego motywacje są uzasadnione. Luka przygniata wielka odpowiedzialność za to co się wydarzyło i widzimy, że jest rozdarty, zmęczony i dostrzega bezsens całego zakonu Jedi. Przed Rey stoi zadanie przekonania go do zmiany nastawienia. Trochę podobnie jak z Yodą w "Imperium Kontratakuje" ale tutaj jest to zrobione lepiej i jest uzasadnione dlaczego Luke siedzi bezczynnie podczas, gdy Yoda po prostu się poddał po porażce z Imperatorem.
Innym fajnie zrobionym bohaterem jest Kylo Ren, który rozwija swój wątek rozdarcia emocjonalnego. Pojawia się też dziwny motyw połączenia pomiędzy nim, a Rey. Nasz emo młodzieniec wysuwa się również na pozycje głównego złoczyńcy co ucieszy jego fanów i wkurzy jego hejterów. Ale dla mnie ta postać jest fajna właśnie przez to, że on stara się być jak Vader podczas, gdy jest na to zbyt słaby. Sam Snoke wytyka mu to w filmie. Leia też radzi sobie dobrze jako przywódczyni rebelii, którą trzyma jeszcze szacunkiem jaki ma w galaktyce i na tym opiera się iskra nadziei na to, że losy wojny się odwrócą. Za to resztą postaci? Ojej, gdzie mam zacząć?
Może zacznę tam gdzie najłatwiej Poe. Poe cierpi przez to, że w poprzednim filmie został kompletnie olany. Teraz nie wiemy o nim prawie nic i nic nowego się nie dowiadujemy. Niby coś robi, ale w ogólnym rozrachunku nic nie jest istotne i jest on niejako zapychaczem, narwanym młodzieńcem, którego jedyną cechą jest to, że jest narwany. Zamiast pozwolić jemu i Finnowi iść na przygodę i odszukać hakera, który dostanie ich na statek Najwyższego Porządku, Finnowi towarzyszy wspomniana już Rose, która jest smutną buntowniczką, płaczącą po stracie siostry i użalająca się nad losem galaktyki i tego, że bogaci ludzie są bogaci dzięki temu, że zarabiają na wojnie. Działało by to może i nawet znośnie, ale po co? Ta postać jest tak potrzebna jak Holdo. Nie wiecie kto to Holdo? To tylko taka pani admirał co zastępuje Leie i jest tylko po to, żeby być i stworzyć napięcie między nią a Poe (bo bez tego napięcia Poe nie odgrywałby już kompletnie żadnej roli)
CZYTASZ
Koncenzje, czyli ranty, recenzje i felietony
RandomKącik w którym będę recenzował, zestawiał i rantował na gry, filmy itp. Od czasu do czasu będę też tu pisał swoje przemyślenia na temat różnych spraw. Miłego czytania jak tracę zmysły wkurzając się niemiłosiernie :P (bo tak, zwykle będę tu pisał o r...