Głośny dźwięk klaksonu przedzierający się przez głuchą ciszę, wyrwał siedzącego za kierownicą mężczyznę z letargu. Otworzył błyskawicznie oczy, a zauważając kilka metrów przed maską samochód, jadący z naprzeciwka, skręcił gwałtownie kierownicą w prawo - ochraniając tym siebie jak i drugiego kierowce przed zderzeniem.
Po uniknięciu stłuczki nawet nie drgnął. Jedynie mrugnął.
Przed chwilą mogłem zginąć.
Tylko to jedno zdanie zawitało w jego głowie. Wygiął usta w cynicznym uśmiechu. W sumie jakie miało to znaczenie. Jin żywy, Jin martwy. No właśnie, bez różnicy.
Jedyną pocieszającą rzeczą był fakt, że nie zabił drugiego człowieka. Musiał lepiej panować nad swoim niewyspanym organizmem, żeby nie przysypiać podczas jazdy i nie prowokować losu, który i tak był małym sukinsynem. O ile brunet pragnął śmierci, o tyle wolał nie mięć tytułu mordercy wypisanego na czole, gdy przekroczy wesołym krokiem bramy niebiańskie jako jeden z nowych amorków czy tam innego gówna.
Bo zabicie samego siebie nie równało się z morderstwem, prawda?
A tylko to było jego celem.
To, jak i ta podróż, w którą wyruszył niespełna dobę temu, pozostawiając swoją willę jak i firmę daleko za sobą.
Wziął tylko karty kredytowe, które miały niezłą sumkę na koncie, bo skromnie mówiąc był cholernie bogaty. Spadek po ojcu dał aż za dużo.
Ale po co były pieniądze trupowi? Który mimo, że oddychał, to jego dusza nie żyła już od dawien dawna, wraz z osobą, której oddał serce.
Spotkało go zbyt wiele złego, a jego bliskich jeszcze więcej. Miał po prostu dość. Chciał zakończyć męczarnie zwaną życiem jak najszybciej.
Ale był tylko samotnym człowiekiem, nie mógł umrzeć wiedząc, że nikt po nim nie zapłacze.
Każdy chce być podziwiany, każdy chce być doceniany i każdy chce być zapamiętany. Tak już ten świat jest skonstruowany.
Tak więc Kim ubzdurał sobie, że da przeznaczeniu ostatnią szansę, aby naprawiło wyrządzone szkody i krzywdy.
A rusz może spotka kogoś kto będzie potrzebować pomocy. Zrobiłby wszystko byleby tylko ta osoba przypomniała sobie o nim.
Choć raz. Chociażby podczas mycia okien, żeby pomyślała ,,oooo, ten Jin miał podobny śmiech do odgłosu pocierania gąbki o szybę". Cokolwiek. Ktokolwiek.
Wtem pierwsze promienie słońca zaczęły wkradać się zza horyzontu, będąc jedynymi towarzyszami bruneta. Z niepokojem obserwowały twarz jak i poczynania trzydziestolatka, bojąc się dowiedzieć co przyniesie kolejny dzień.
A miał przynieść naprawdę wiele.
Tak więc Jin jechał przed siebie. Jechał po szczęście (które zginęło), młodość (która przeminęła) i po ostatnią przygodę (która nigdy nie powinna się wydarzyć).
Skąd mógł wiedzieć, że w najbliższym czasie przez jego niespełnione ambicje i zachcianki pociągnie za sobą sześć innych dusz?
***
Moi drodzy w końcu mogę się czymś pochwalić. Przerwa w pisaniu dość mocno wpłynęła na mój styl i nie wiem co z tego wyjdzie.
Ale zamierzam pociągnąć tę krótką historię do końca, choćbym miała rok ją pisać!
Tak więc pamiętajcie o zapięciu pasów podczas podróży z Jinem i trzymajcie się mocno, bo on samochodem lubi poszarżować.
CZYTASZ
last intersection {bts}
FanficGdzie Jin poszukuje dawno utraconego szczęścia, jadąc w swoją ostatnią podróż. Lecz nieoczekiwanie do jego samochodu stopniowo dosiadają się inni nieudacznicy, wyśmiani i zmaltretowani przez życie. *Last Intersection - ma różne znaczenia, zależy od...