III

267 33 31
                                    

Twoja obecność spełnia każde z moich marzeń

____________________

Zielone kwami pojawiło się centralnie na środku pomieszczenia, ciężko przy tym dysząc. Teleportowanie się na drugi koniec świata kosztowało go wiele siły.

Podleciał do gramofonu, wstukując małymi łapkami kod. Z trudem otworzył ogromną szkatułkę skrywającą niegdyś siedem magicznych kamieni.

W środku znajdował się tylko złoty łańcuszek, z zawieszką przypominającą lisi ogon. Wziął cięższy od siebie przedmiot do łapek, po czym wyleciał na zewnątrz przez lekko uchylone okno.

Skierował się w stronę parku, myśląc iż skoro jest tak słoneczny dzień, Zastanie tam całkiem sporo ludzi. Nie mylił się. Między drzewami spacerowało wiele osób w różnym wieku.

Usadowił się w koronie jednego z drzew, obserwując wszystkich którzy przemierzali właśnie parkowe ścieżki.

Dzieci bawiące się w chowanego, starsze małżeństwo karmiące gołębie, i jakiś chłopak rzucający całkiem sporemu labradorowi żółte frisbee.

Czekał na odpowiednią osobę. Nie mógł podarować byle komu magicznego kamienia, więc postanowił że nie opuści swojej kryjówki dopóki takiej nie znajdzie.

Nastał wieczór. Ludzie zaczęli jeden po drugim znikać z parku, aż została w nim tylko grupka nielicznych osób.

Jego uwagę przykuł ciemnowłosy chłopak, leżący na samym brzegu Sekwany. Wyglądał zupełnie tak, jakby próbował coś z stamtąd wyciągnąć.

Zainteresowane kwami podleciało bliżej, chcąc lepiej przyjrzeć się sytuacji.

- Dasz radę. - wysapał brunet, podejmując kolejną próbę uratowania czarnego niczym smoła psa. - Wierzę w to.

Po kilku długich, męczących minutach udało mu się wydostać golden retrievera na brzeg. Pies strząsnął z siebie krople wody, a nastolatek odetchnął z ulgą.

Zwierzę niepewnie podeszło do swojego wybawiciela, obwąchując całe jego ciało. Chłopak nie ruszał się, chcąc zdobyć choć odrobinę jego zaufania.

Delikatnie podniósł swoją dłoń, z zamiarem podrapania go za uchem. Stworzenie nie protestowało, całkowicie oddając się tej niewielkiej przyjemności.

Zauważył małą bliznę, przypominającą literę "x" na jego lewej łopatce. Uśmiechnął się czule.

- Nazwę cię Trezor*.

Przytulił psa do swojej piersi, głaszcząc go po głowie. Kwami uśmiechnęło się.

Wiedział już komu powierzyć lisie miraculum.

*

Mężczyzna oparł się o zimną barierkę mostu. Obserwował taflę wody, która lekko drgała pod wpływem wiejącego wiatru.

Wyjął z kieszeni spodni srebrny pierścień, błyszczący w świetle słońca.

- Wybacz. - wyszeptał, zaciskając palce na przedmiocie. - Nie jesteś mi już potrzebny.

Wziął zamach swoją prawą ręką, wyrzucając miraculum do wody. Nikt nie powinien znaleźć magicznej biżuterii w jakiejś małej rzeczce, przepływającej przez sam środek lasu. Prawda?

Westchnął ciężko, kierując się w stronę zapomnianego przez paryżan miejsca. Pamiętał jak przychodził tu z nią za czasów liceum.

Miraculous || I Need You AgainOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz