Im bardziej ci zależy, tym bardziej będzie później bolało.
___________________
- Oh, więc to jeszcze nie wszystko? - kobieta zaśmiała się, wysiadając z samochodu. - Gdzie jesteśmy?
- Poczekaj chwilę. - uśmiechnął się, ukazując dwa rzędy hollywoodzkich zębów. - Chodź za mną.
Złapał ciemnowłosą za rękę, pociągając ją w stronę gęsto zarośniętego lasu. Coś poruszyło się w krzakach.
- Co to było? - bąknęła, zaciskając dłoń na jego ramieniu.
Nie odpowiedział, rozglądając się wokoło. Zmrużył oczy.
- Miałeś wyjechać na dwa dni do Australii. - warknął w stronę poruszających się gałęzi. - Wyjdź stamtąd, debilu.
Zza jednego z krzewów wyszedł uśmiechnięty od ucha do ucha chłopak, którego śnieżnobiałe włosy delikatnie powiewały na wietrze.
- Cześć. - wyszczerzył się jeszcze bardziej, podchodząc bliżej niej. - Mam na imię Carl.
- Marinette. - podała mu rękę, wpatrując się w jego oczy. Były niemal takie same jak oczy Josh'a. Jaskrawo niebieskie.
Czerwonowłosy odkaszlnął.
- Ach, tak... - odezwał się Carl. - Jestem bratem tego imbecyla. Przepraszam, jeśli zepsułem wam randkę.
- Mówiłeś coś? - Josh bardzo głośno wypuścił powietrze z ust, dając do zrozumienia, że jego brat ma się uciszyć.
Wzruszył ramionami. Był o wiele bardziej opanowany i spokojniejszy niż Josh.
- Uważaj na niego. - szepnął jej do ucha. - Adrien na Ciebie czeka, i wierz mi że bardzo za tobą tęskni. Zaopiekuje się tobą lepiej niż on.
Odsunął się od dziewczyny.
- W takim razie będę leciał. - spojrzał na Marinette, po chwili się uśmiechając. - Bawcie się dobrze.
Powoli oddalił się w głąb lasu, ani razu nie spoglądając za siebie.
- Nie słuchaj go. - mruknął. - Czasami pieprzy jakieś głupoty których sam nie rozumiem.
Chciała coś odpowiedzieć, jednak słowa uwięzły jej w gardle. Wciąż nie mogła dopuścić do siebie myśli że tamten tajemniczy chłopak zna Adriena.
- Chodźmy. - powiedział po chwili, kierując się w przeciwną część lasu niż jego brat. - Chciałbym ci coś pokazać.
Przez ponad piętnaście minut szli przed siebie w całkowitym milczeniu. Ona myślała o słowach Carla, a on - o tym co jej powiedział.
- Jesteśmy. - przeszedł przez ogromną dziurę w jednym z drzew, pokazując gestem ręki by zrobiła to samo.
Przecisnęła się przez otwór, patrząc prosto przed siebie. Stali na stromym klifie, z którego po drugiej stronie spływał wodospad.
- Wow. - wydusiła. - Nigdy w życiu nie widziałam czegoś takiego...
A może jednak...?
- Coś pięknego, prawda? - kiwnęła głową, nie spuszczając wzroku z wodospadu.
- Bardzo mi się podoba. - odpowiedziała zgodnie z prawdą.
- Marinette?
- Tak?
- Mam pytanie. - przeniósł spojrzenie z horyzontu na jej fiołkowe oczy. - Co powiedział ci Carl?
- Ach... - zacięła się. - Powiedział żebym uważała na dzikie zwierzęta, bo mogą zrobić mi krzywdę.
Chłopak westchnął.
- Tutaj nie ma niebezpiecznych stworzeń. Mówiłem już że jest nienormalny?
*
Staruszek powoli sączył herbatę, wpatrując się martwym wzrokiem w obraz na ścianie. Przedstawiał dwójkę superbohaterów walczących za czasów szesnastego wieku.
- Mistrzu? - szatynka pochyliła się w jego stronę. - Coś się stało?
Pomachała dłonią przed jego twarzą, jednak ten nawet nie mrugnął. Wzruszyła ramionami, popijając kawę z czarnego kubka ze skrótem "LB&CN".
Przeglądała zdjęcia zza czasów liceum. Czwórka nastolatków - w tym ona sama - uśmiechała się do aparatu po wygranej meczu Francja-Belgia. Twarz zielonookiego blondyna na każdym ze zdjęć zamazana była czarnym markerem, przez co nie mogła przekonać się czy jej przyjaciółka go sobie przypomni.
Uśmiechnęła się pod nosem.
- Jak ja przez tyle lat mogłam jej nie poznać... - zapytała samą siebie, upijając kolejny łyk kawy. - Niezdarna Marinette i odważna Biedronka w jednym ciele.
Zaśmiała się, odkładając kubek z latte na drewniany stolik znajdujący się obok zielonej sofy. Mistrz Fu po chwili zrobił to samo, jednak jego kubek z hukiem uderzył w kuchenny stół.
- Tikki nie może skontaktować się z Plaggiem. - powiedział, odsuwając herbatę jak najdalej od siebie. - Nie wiadomo co on z nim zrobił.
Mulatka zagryzła dolną wargę.
- Cholera. -mruknęła. - Trzeba próbować, aż do skutku. Miejmy nadzieję, że to w jakiś sposób pomoże.
Starzec kiwnął głową, po chwili kładąc ją na stole.
- Chyba się zdrzemnę. - burknął, nie zmieniając pozycji.
- Tutaj?
- Tak.
- Co kto lubi. - westchnęła, przewracając kartkę bladego papieru na następną stronę. Chwilę później rozległ się dzwonek do drzwi.
Człowiek w kwiecistej koszuli gwałtownie podniósł się do góry, przez co coś strzeliło mu w karku.
- Szlag... - warknął, pocierając obolałe miejsce.
- Ja otworzę. - zaoferowała, wstając z krzesła.
Skierowała się w stronę wejścia do świątyni, myśląc że to Marinette wróciła ze spotkania z Josh'em. Prawda jednak okazała się być zupełnie inna.
Kiedy otworzyła drzwi ktoś wpadł prosto w jej ramiona. Przestraszyła się, myśląc że napadł ich jakiś złodziej, bądź co gorsza morderca.
Po dłuższym przyjrzeniu się pokaleczonej twarzy nieprzytomnego mężczyzny, zrozumiała kim jest.
- Nino! - wykrzyknęła zapłakanym głosem, upadając wraz z nim na kolana.
Ostatni raz widziała go dziesięć lat temu.
CZYTASZ
Miraculous || I Need You Again
FanfictionMinęło dziesięć lat od bitwy ostatecznej, podczas której Władca Ciem poniósł klęskę. Marinette zaginęła, zaraz po rozdzieleniu się ze sobą dwóch najsilniejszych miraculów, a dorosły już Adrien Agreste, zrobi wszystko by ją odzyskać. Jak potoczą się...