IV

245 32 4
                                    

Chcę Ciebie w moim życiu, to moje jedyne pragnienie

____________________

- Bladoróżowa czy turkusowa? - szatynka uniosła dwie sukienki w górę, odwracając się w stronę przyjaciółki. - A może czerwona, będzie pasować do jego samo...

- Alya! - warknęła, mrużąc fiołkowe oczy. - To nie jest randka. Nie mam zamiaru ubierać żadnych sukienek, w dodatku takich... Długich?

Mulatka przewróciła oczami, powracając do grzebania w drewnianej szafie. Co chwila wyrzucała z niej ubrania, które według niej nie nadawały się na dzisiejszy wieczór.

- Jesteś już dorosłą kobietą. - powiedziała, rzucając kolejny wieszak w kąt pokoju. - Chyba już czas znaleźć sobie jakiegoś faceta.

Ciemnowłosa spaliła buraka.

- Josh?! - wykrzyknęła, na co jej towarzyszka kiwnęła głową. - Ty chyba żartujesz. To... Tylko przyjaciel.

- Tylko przyjaciel? - zaśmiała się, kątem oka spoglądając w jej stronę. - Jesteś cała czerwona.

- Spadaj. - mruknęła, odwracając od niej wzrok. Chwilę po tym oberwała śnieżnobiałym sweterkiem prosto w twarz. - Ej!

Chwyciła swój beżowy kocyk, i z całej siły cisnęła nim w przyjaciółkę. Obydwie zachichotały, rozpoczynając wojnę na ubrania.

Drzwi do pomieszczenia otworzyły się ukazując blondwłosą kobietę, która po ocenieniu całej sytuacji ciężko westchnęła.

- Jak dzieci... - pokręciła z niedowierzaniem głową, jednak po chwili zaśmiała się. - Kolacja na was czeka.

- Daj nam chwilę. - ciemnowłosa zeskoczyła z zielonej sofy, otrzepując się z niewidzialnego kurzu.

Kobieta skinęła głową, i wyszła z niewielkiego pokoju. Mulatka zamknęła szafę.

- Chodź. - zadecydowała, chwytając za klamkę. - Chyba nie chcesz spóźnić się na spotkanie z Joshem.

- Czekaj. - podeszła do drewnianego mebla, wyciągając z niego czarne legginsy i błękitny sweterek. Szybko założyła obydwie rzeczy na siebie, po czym przerzuciła granatową torebkę przez ramię.

- Może być. - skwitowała szatynka. - Ale miała być sukienka.

- Nigdy. - wystawiła jej język, uśmiechając się. - Chodźmy już.

Zbiegły kręconymi schodami na dół, kierując się w stronę niewielkiej jadalni.

- Siadajcie. - ciemnowłosa kobieta uśmiechnęła się, rozlewając herbatę do czarnych kubków. - Smacznego.

Przyjaciółki przysiadły na miejscach obok siebie, i zaczęły konsumować delikatnie zarumienione tosty.

- Wszystko w porządku, Mistrzu? - Cornelle spojrzała w stronę starca, którego wyraz twarzy nie oznaczał niczego dobrego.

- Tikki nie jest w najlepszym stanie. - mruknął. - Mam nadzieję że wkrótce się to poprawi. Inaczej nie dowiemy się co stało się z Plaggiem.

- Kim jest Tikki? - dziewczyna zaprzestała jedzenia, odkładając tosta na talerz. - Znam ją?

Wszyscy obecni w pomieszczeniu spojrzeli po sobie.

- Tak. - stwierdził, upijając kolejny łyk herbaty. - Już niedługo powinnaś się z nią spotkać. Jeśli tylko polepszy się...

Jego wypowiedź przerwał donośny dźwięk dzwonka do drzwi. Ciemnowłosa gwałtownie podniosła się z miejsca.

- Otworzę. - powiedziała, pędząc w stronę wyjścia ze świątyni. Otworzyła drzwi, widząc czerwonowłosego chłopaka w czarnej, skórzanej kurtce i przeciwsłonecznych okularach.

- Cześć. - uśmiechnął się. - Idziemy?

*

- Trezor! - brunet rzucił się w stronę psa, by wyłowić z jego mordki lisie kwami. - Oddawaj!

Zwierzę niechętnie wypluło pomarańczowe stworzenie, które wylądowało na środku pokoju.

- Obrzydliwe. - mruknął lisek, otrzepując się z psiej śliny. - Trochę szacunku do magicznych istot.

Nastolatek wyprowadził labradora do toalety, zamykając go w środku. Nie miał zamiaru po raz kolejny wydobywać z jego szczęk malutkiego stworzonka.

- Dobra. - zatrzasnął drzwi pokoju, by wujek nie mógł usłyszeć ich rozmowy. - Czym ty jesteś?

- Mam na imię Trixx, i jestem kwami. - oznajmił. - Sprawię, że zostaniesz nowym obrońcą tego miasta.

Chłopak zaśmiał się.

- Tak, a mój wuj to czarodziej i będziemy razem ratować wszechświat. - parsknął śmiechem. - Wybacz, ale nie uważasz że to trochę dziwne?

- W takim razie nie mam wyboru. - wzruszył ramionami. - Chciałeś to masz. Potwierdzenie.

Całkiem spory płomień buchnął w jego stronę, powalając go tym samym na ziemię.

- Woah! - wykrzyknął, odsuwając się jak najdalej od stworzenia. - Jak?

- Nadal nie wierzysz? - prychnął, jednak po chwili zachichotał. - Ten naszyjnik to miraculum, które pozwoli ci przemienić się w superbohatera.

- Niezwykłe. - wyszeptał, trącając go palcem wskazującym w brzuszek. - Opowiedz mi coś więcej.

- Będziesz posiadał flet, za pomocą którego dasz radę stworzyć każdą iluzję. Twoją tajną mocą jest "płomień", którym będziesz mógł władać dokładnie pięć minut. Po tym czasie przemienisz się z powrotem w zwyczajnego nastolatka, więc uważaj.

- Niesamowite! - wykrzyknął, o mało nie przewracając małego stolika do kawy. - Coś jeszcze?

- Możesz bardzo szybko biegać i swobodnie przemieszczać się po dachach budynków. To chyba tyle. - oznajmił, przysiadając na krawędzi biurka. - Ah, no i uwielbiam orzechy. Muszę je jeść by odzyskać energię po przemianie zwrotnej.

- Jak mam się przemienić?

- Musisz tylko zawołać "Trixx, pokaż ogon!".

- Trixx, pokaż ogon!

Naszyjnik z zawieszką o kształcie lisiego ogona wchłonął kwami, a brunet poczuł jak na jego ciele pojawia się jasno pomarańczowy kostium. W jego ręce pojawił się tego samego koloru flet, a na twarzy maska zasłaniająca tylko jej część.

Przyłożył przedmiot do ust, wykonując tym samym niezbyt skomplikowaną melodię, która utworzyła iluzję jego samego uczącego się przy niewielkim biurku.

Uśmiechnął się, i otworzył na oścież lekko uchylone okno. Bez problemu wyskoczył przez nie, i z gracją wylądował na chodniku, który o tak późnej porze dnia nie był zapełniony ludźmi. Ruszył przed siebie.

Wskoczył na dach jednego z budynków, nabierając prędkości. Jego kwami miało rację, mógł bardzo szybko biegać. Przysiadł na krawędzi bloku, obserwując miasto. Nawet nie zauważył, że ktoś dosiada się obok niego.

- Całkiem ładne dziś niebo. - usłyszał melodyjny głos, dochodzący gdzieś z jego lewej strony. Gwałtownie obrócił się w bok, widząc całkiem ładną blondynkę, odzianą niemal identycznie jak on. Błękitna maska przysłaniała jej uśmiechniętą twarz, a lateksowy strój błyszczał w świetle zachodzącego słońca.

Chłopak zmrużył oczy.

- Czekaj czy ty... - zaciął się, widząc pawią broszkę przypiętą pod jej szyją. - Elissa?

*****
Siemka!

Chciałabym życzyć wszystkim udanych i jak najdłuższych ferii :P

Chyba nie mam żadnych informacji, a więc zmykam.

Do następnego! ❄



Miraculous || I Need You AgainOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz