2. Rozstanie?

61 4 0
                                    

Obudziłam się znów z wielkim bólem głowy. Po chwili zorientowałam się, że wydarzenie jakie miało wczoraj miejsce nie było snem...w jednym momencie wpadłam w wielki płacz zdając sobie sprawę z tego, że Alex zostanie sprzedany, bo skoro nie mam nogi, a nikt nie zajmie się Alexem, mój tata nie żyje to nie widzę innego wyjścia...tak go kocham i nie przeżyję rozłąki.

-----------------------------------------------------

Po 4 tygodniach spędzonych w szpitalu na rehabilitacji, która miała nauczyć mnie chodzić w sztucznej nodze pierwszy raz pojechałam do stajni. Mimo moich podejrzeń Alex nie został sprzedany, bo moja ciocia postanowiła przejąć nad nim opiekę aż do czasu, gdy ja jeżeli będzie to w ogóle możliwe wrócę do jazdy. Gdy wjechałam na wózku do stajni i poczułam jej wspaniały zapach wpadłam w wielki płacz przypominając sobie wspaniałe chwile i fakt, że los się do mnie uśmiechnął i mogłam do tego wrócić, co prawda jeszcze dużo pracy przede mną zanim będę mogła wsiąść na Alex'a, ale wiem, że będzie warto. Mimo iż nie było mnie tu ponad miesiąc nadal pamiętałam gdzie wszystko jest. W pierwszej kolejności wybrałam się do boksu Alex'a, a gdy zobaczyłam go jedzącego siano moje oczy stały się szklane. Po chwili koń zorientował się, że ktoś jest przy jego boksie, a jak mnie zobaczył od razu zaczął się niecierpliwie wiercić i rżeć radośnie.

- Cześć kochany, tęskniłeś?

Koń objął pyskiem moje plecy dzięki czemu mogłam się w niego wtulić.

- Czyli to znaczy tak?

Alex spojrzał swymi niebieskimi ślepiami i prychnął na mnie.

- Haha rozumiem, głupie pytanie.

Po przywitaniu się z moim koniem, postanowiłam wybrać się do siodlarni, aby pójść, a raczej pojechać po szczotki.

I teraz rozpoczęła się moja wielka próba, czy dam radę stanąć na jednej nodze i ortezie? Chwyciłam się jedną reką długiej grzywy Alexa, a drugą jego szyi i powoli podniosłam się z wózka. Lekko się zachwiałam, ale dzięki szybkiej reakcji Alexa nie upadłam na tyłek. Spróbowałam zrobić parę kroków i udało się! Chwyciłam Kantar z Eskadrona w kolorach Grenadine/White/Anthra i założyłam go wierzchowcowi. Lekko odchyliłam drzwi boksu plastikową nogą i podpierając się na szyi konia wyszłam z nim z boksu. Po chwili znaleźliśmy się na stanowisku do oporządzania koni, a ja przywiązałam Alex'a do bramki.

- Zapomniałam szczotek... - zorientowałam się dopiero, gdy stałam koło przywiązanego już Alex'a.

- Dobra ty tu zostań, a ja sama po nie pójde - odparłam, a wierzchowiec odprychnął ze zdezorientowaną miną.

- Spokojnie, nie zabiję się przechodząc 100 metrów - zaśmiałam się.

Myliłam się. Gdy próbowałam pójść do boksu Alex'a przy którym znajdowały się szczotki, potknęłam się o krawędź i spadłam na tyłek. Wybuchłam śmiechem, choć wiedziałam, że sama się nie podniosę. Na szczęście moja mama siedziała w siodlarni, a drzwi były otwarte. Jak to się mówi "Głupi ma zawsze szczęście"

- Mamoooo pomocyyy - krzyknęłam śmiejąc się.

- Matko Emily co się stało?! - krzyknęła przestraszona kobieta widząc swoją niepełnosprawną córkę na ziemi.

- Ojj tam wywróciłam się, bo zapomniałam szczotek, żeby wyczyścić Alex'a, a on był już przywiązany więc poszłam sama i potknęłam się o krawędź. - odparłam.

- Ehh Emily mówiłam ci, że masz uważać!

- Mamo, ale nic mi nie jest. A teraz możesz mi pomóc wstać, bo w zasadzie tylko po to cię zawołałam. - stwierdziłam po czym kobieta pomogła mi wstać.

- Dzięki. A teraz pozwól, że wezmę szczotki i pójdę do Alex'a.

- Niech ci będzie, ale uważaj na siebie skarbie!

- Dobrze mamo... - westchnęłam po czym udałam się po sprzęt i po chwili znalazłam się z nim koło konia.

Po wyszczotkowaniu Alex'a nadszedł czas na kopyta. Nie wiedziałam czy mi się to uda, bo przy tej czynności trzeba uważać i podeprzeć nogę konia swoją, a z lewej strony na mojej ortezie jakoś tego nie widziałam sądząc po tym, że Alex nigdy nie lubił tej czynności i zawsze zabierał nogę.

- Dobra Alex teraz kopyta, wiesz że moja noga nie jest w pełni sprawna więc bądź tak łaskawy i bądź grzeczny dobrze? - zapytałam, a koń mrugnął co uznałam za "tak".

Zaczęłam jak zwykle od lewej przedniej nogi i modliłam się w myślach, żeby nie upaść na tyłek. Lekko się pochyliłam i zjechałam ręką po nodze konia i już miałam mówić "noga Alex" kiedy wierzchowiec sam ją uniósł z łatwością dzięki czemu mogłam ze spokojem wyczyścić kopyto. Po lekkim opuszczeniu nogi poklepałam go i podziękowałam.

Kopyta wyczyszczone, a jako iż została mi tylko grzywa i ogon stwierdziłam, że zrobię Alex'owi zabieg pielęgnacyjny. W tym celu wybrałam się do mojej paki po maść do kopyt, pędzelek, spray nabłyszczający do sierści, odżywkę do grzywy i ogona oraz grzebień i gumeczki do zaplatania koreczków. Włożyłam wszystko do siatki po czym znalazłam wiadro do którego nalałam wody i wzięłam jakąś gąbkę.

O dziwo z łatwością wróciłam do wierzchowca z preparatami choć wylałam po drodze połowę wody, ale to tylko taki szczegół. Zaczęłam zabieg od umycia z wierzchu kopyt. W czasie kiedy kopyta schły rozczesałam mu grzywę i ogon po czym popsikałam je odżywką z Black Horse'a. Gdy kopyta wyschły nałożyłam na nie maść pędzelkiem, a następnie popsikałam całego konia preparatem nabłyszczającym. Zaplotłam małemu warkoczyki, a na ogonie dobieranego.

- No i koniec. Pięknie wyglądasz! - stwierdziłam na co usłyszałam westchnięcie konia. W sumie nigdy mu nie zaplatałam warkoczyków, więc chyba mu się nie podobały.

- Ojj nie marudź. Pięknie wyglądasz! - odparłam, a koń rzucił we mnie głupim spojrzeniem i obrócił głowę na co się zaśmiałam.

Po odniesieniu szczotek i rzeczy pielęgnacyjnych odprowadziłam Alex'a do boksu, ściągnęłam mu kantar i po przytuleniu go oraz złożeniu pocałunku na jego chrapkach zamknęłam drzwi boksu.

- Do zobaczenia mały! - powiedziałam po czym wsiadłam na wózek i pojechałam do samochodu, w którym już czekała moja rodzicielka.

- I jak dzisiaj skarbie? - zapytała.

- Super! Tak bardzo się za nim stęskniłam. Pojedziemy do niego jutro?

- Jutro jest poniedziałek i szkoła. - odparła.

- Ehh - tak bardzo nie chcę tam iść - no dobra...a po szkole? - zapytałam.

- Zobaczymy. Na razie jedziemy do domu. - zakończyła.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hej i jak? Łooo prawie 1000 słów...no cóż sama jeżdżę konno, dzierżawię konia i takie tematy to moja specjalność ♥ Mam nadzieję, że was nie zanudziłam, ale w sumie kolejny rozdział jednego dnia! Powinniście się cieszyć xD

Fly babe, flyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz