- Od razu lepiej...- powiedziała Ivy, wychodząc odświeżona po porannej toalecie.
Dziewczyna skierowała się w stronę swojego pokoju, był on ogromny i jasny, lecz nie znajdowało się w nim wiele przedmiotów. Olbrzymie okna, które zajmowały całą powierzchnie jednej ściany sprawiały wrażenie otwartej przestrzeni, która harmonijnie łączyła się z wnętrzem pomieszczenia. Brązowe i zielone dodatki idealnie współgrały z panoramą lasu za szybą. Duże biurko na którym zawsze panował porządek znajdowało się obok rozsuwanej szafy na ubrania. Dwuosobowe, drewniane łóżko stojące przy zielonej ścianie naprzeciw okien, dawało jej spokój duszy, którego potrzebowała w czasie snu. Lubiła leżeć i wpatrywać się na zamieszczony na suficie cytat Dum spiro, spero co znaczyło "Dopóki oddycham, nie tracę nadziei". Po sytuacjach przez jakie w swoim życiu musiała przebrnąć, wiedziała że nic nie jest pewne. Nawet śmierć.
- BellShaw!!! - głośny krzyk Phila rozniósł się po całym domu. - Znowu to zrobiłaś!!!
Szybki i wyraźny tupot stup na schodach dobiegł do uszu winnej, która nerwowo zakładała luźne ubrania. Po czym gwałtownie otworzyła okno i wyskoczyła przez nie, twardo lądując na ziemi. Natychmiastowo zaczęła biec w stronę lasu, słysząc oddech przyjaciela w odległości 500m. Zmotywowało ją to do jeszcze szybszej ucieczki. Wiedziała jaka kara ją czeka, jeśli chłopak znowu ją dopadnie. Starała się jak najszybciej ruszać swoimi nogami, ale wampir był o wiele szybszy i po zaledwie kilku sekundach wylądowała na trawie pod przygniatającym ją ciałem oprawcy.
-Przegrałaś, ponownie- powiedział Reype ze złowieszczym uśmiechem na twarzy.
-Proszę, nie rób tego- błagała Ivy.
Nie musiała dłużej czekać na cierpienie jakie ją zawsze spotyka. Zaczęła się wyginać i śmiać na ziemi. Chłopak gilgotał ją tak mocno, że dziewczyna nie mogła złapać oddechu. Jedyne co zdołała z siebie wydusić to słowo "przestań" wypowiedziane między ogromnymi falami śmiechu.
- Serio, krew w paście do zębów? Jesteś coraz bardziej kreatywna porównując, że ostatnio wlałaś mi ją do kawy.
-Kończą mi się pomysły - odpowiedziała BellShaw, pokazując język. - Złaź ze mnie, muszę iść na trening. Mistrz woła.
***
Obudziła się na tym samym łóżku co wcześniej. Gwałtownie rozejrzała się po pokoju, szukając zagrożenia jakie mogłoby ją spotkać. Po wczorajszej nocy dziewczyna była przerażona. W jej umyśle krążyły strzępki wspomnień. Nigdy nie przypuszczałaby, że to co się stało zapoczątkuje jej nowe życie. Była oszołomiona tym wszystkim co działo się w jej umyśle. Zadawała sobie setki pytań, na które nie chciała usłyszeć odpowiedzi. Prawda była okropna. Dziewczyna wolała oszukiwać samą siebie.
- Wreszcie wstałaś - mężczyzna stał oparty o futrynę starych drzwi.
- Kim jesteś i czego ode mnie chcesz!? - Ivy raptownie wstała z łóżka.
- Spokojnie. Jestem Tyler Lupus. Chcę tobie pomóc. Chodź, zamówiłem pizzę - uśmiechnął się i wyszedł z pokoju.
Najdziwniejsze w tej całej sytuacji była nie rozmowa między nieznajomymi, a raczej wewnętrzne odczucia. Dziewczyna mimo ogromnego strachu, po słowach obcego automatycznie uspokoiła się. Wszystkie emocje opadły i BellShaw nareszcie poczuła się błogo. Niewiedząc dlaczego, skierowała swoje kroki przed dom, mimo iż miała zamiar uciekać stąd jak najdalej.
-Usiądź. Jak się nazywasz?- mężczyzna poklepał miejsce obok siebie na rozłożonym kocu.
-Ivy BellShaw
-Wiesz co się stało ostatniej nocy?
- Mam dziury w pamięci.
- Nie stresuj się. Wszystko będzie dobrze. Zjedz.
Dziewczyna bezwiednie odpowiadała na wszystkie pytania i wykonywała każdą czynność, którą powiedział Tyler.
- Uważnie słuchaj. To ja cię wczoraj ugryzłem. Jestem wilkołakiem tak jak ty. Stałaś się moim betą, a ja twoim alfą. Nie chciałem tego zrobić. Nie wiem jeszcze dlaczego wczoraj straciłem na jakiś czas kontrolę i wtedy cię zaatakowałem. Nie skrzywdzę cię więcej. Nauczę cię jak panować nad genem. Musisz mi tylko zaufać.
Nagle w głowie młodej wilkołaczki wszystko zaczęło nabierać sensu. Zaczęła czuć niepokój, mimo, iż alfa kazał jej się nie denerwować. Powoli emocje zaczęły górować nad rozkazami wilkołaka i dziewczyna postanowiła uciekać. Niespodziewanie zerwała się i zaczęła biec w stronę lasu. Za sobą usłyszała tylko krzyk mężczyzny, lecz myśli przysłoniły jej zmysły. Automatyczne skierowała się w jedyne dobrze znane jej miejsce - dom dziecka.
CZYTASZ
Urodzona by umrzeć
FantasyW skrócie: wampiry, wilkołaki, czarownice i inne stworzenia nadprzyrodzone oraz przyjaźń, miłość i wiele innych wątków. *** Ivy i Phil byli wspaniałym rodzeństwem, chociaż nie spokrewnionym. Ich historia zaczęła się w sierocińcu Winnfield, czternaśc...